Postawa części unijnych państw w sprawie gazociągu Nord Stream 2 pomaga Rosji dezintegrować Wspólnotę - ocenia redaktor naczelny branżowego portalu Biznes Alert Wojciech Jakóbik. Jego zdaniem europejska odpowiedź na próbę zabójstwa byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córki jest minimalna.
W ubiegły poniedziałek, w odpowiedzi na usiłowanie zabójstwa w brytyjskim Salisbury Siergieja Skripala i jego córki Julii, szesnaście państw należących do Unii Europejskiej podjęło decyzję o wydaleniu rosyjskich dyplomatów.
Niemcy, Francja i Polska wydalą po czterech rosyjskich dyplomatów, po trzech - Czechy i Litwa, po dwóch - Dania, Hiszpania, Holandia i Włochy, a po jednym - Łotwa, Estonia, Rumunia, Finlandia, Chorwacja, Macedonia, Szwecja i Węgry.
"Minimalny kompromis"
- To było minimum, które gwarantuje spójność w komunikatach UE. Minimalny kompromis uwzględniający skrajnie różne podejścia do Rosji, czego najlepszym przykładem jest rozdźwięk w Grupie Wyszehradzkiej. Europa nie potrafi się porozumieć. Nie wie, czego konkretnie oczekuje od Rosji, czy chce współpracować z reżimem Władimira Putina, mimo tego co się ostatnio wydarzyło. Dla dobra Wspólnoty najlepsze byłoby, gdyby Niemcy i inni silni gracze porzucili obronę partykularnego interesu kilku firm dla dobra wspólnego interesu europejskiego. Ten jednak nadal jest definiowany na różne sposoby na czym korzysta reżim na Kremlu, który nie musi się martwić dylematami tego typu, czego najlepszym dowodem jest próba morderstwa z użyciem broni chemicznej w Wielkiej Brytanii - powiedział Jakóbik. - Fakt, że na próbę zabójstwa obywatela UE, na terenie UE mamy mimo wszystko minimalną, podręcznikową odpowiedź, wynika najprawdopodobniej m.in. z tego, że elity polityczne skuszone ofertami jak Nord Stream 2, wahają się przed bardziej stanowczą reakcją - dodał Jakóbik.
W jego ocenie, "inaczej działają Amerykanie, którzy w takie relacje nie są uwikłani". - To dlatego zagrozili na przykład sankcjami wobec Nord Stream 2 i tylko wahanie w Europie powstrzymuje ich dotąd przed unilateralnym uderzeniem w ten projekt. USA czekają na ruch Europy, który nie może nadejść przez uwikłanie w zależność od Rosji - powiedział.
Uzależnienie od Rosji
Tłumaczył, że europejskim elitom "nie wypada, bo mają przyjaciół w rosyjskim biznesie, a niektórzy ich przedstawiciele wręcz pracują dla rosyjskiego biznesu". Wymienił m.in. byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera czy byłego ministra finansów Austrii Hansa Jorga Schellinga.
- Działalność tych ludzi podważa wiarygodność integracji europejskiej i daje paliwo napędowe radykałom jak Marine Le Pen we Francji. To kolejne pole do dezintegracji Unii Europejskiej przez Rosję. To argument działający na wyobraźnię społeczeństwa mocniej niż racjonalne przesłanki za obroną Wspólnoty Europejskiej. To napęd dla populizmu wspieranego przez politykę informacyjną Kremla i jego popleczników w Europie - powiedział Jakóbik.
Nord Stream 2 to planowana podmorska magistrala gazowa długości 1200 km, z mocą przesyłową 55 mld metrów sześc. rocznie. Będzie biegła z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku i ma być gotowa do końca 2019 roku.
Rosja zapowiada, że właśnie po 2019 roku przestanie przesyłać gaz rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Rząd Niemiec wspiera Nord Stream 2, utrzymując, że projekt ten ma charakter biznesowy, a nie polityczny.
Polska, Ukraina i kraje bałtyckie sprzeciwiają się projektowi. Pod koniec lutego br. kanclerz Austrii Sebastian Kurz podczas swej wizyty w Moskwie zapewnił o poparciu swego rządu dla budowy magistrali i nazwał Nord Stream 2 "dużym projektem, który dotyczy nie tylko Austrii, ale i Niemiec, i innych krajów".
Jak podkreśla Jakóbik, Europa nie jest jednorodnym organizmem politycznym, UE nie jest federacją. - To zbiór państw połączonych generalnymi celami strategicznymi, lecz wraz z zejściem od ogółu do szczegółu widać coraz więcej rozbieżności. Nord Stream 2 jest przykładem na to, jak umiejętnie Rosja może grać na tych różnicach, nawet bez wbicia jednej łopaty w ziemię - oceniał. - Do tego dochodzi złudna koncepcja wiązania Rosji gospodarczo po to, by ucywilizować jej postępowanie na arenie międzynarodowej. Wydawałoby się, że ta koncepcja "umarła" na Krymie, ale okazuje się, że jest nadal stosowana z naiwności bądź cynizmu. Powstaje obawa, że to jedynie zasłona dymna dla cynicznej gry o partykularne interesy kilku firm, które faktycznie zarobią krocie na tanim gazie z Rosji. Tymczasem, Nord Stream 2 z perspektywy długoterminowej może zaszkodzić samym Niemcom, których zależność od gazu z Rosji wzrośnie. Ostrzegała przed tym Komisja Europejska - podkreślił ekspert.
Recepta na symbiozę
Pod koniec ub roku Gazprom informował, że przesłał do Europy niemal 180 mld m sześć gazu. Budowa nowej magistrali zwiększy ten wolumen o kolejne 55 mld m sześc. Już obecnie 35 proc. zużywanego przez Europejczyków paliwa pochodzi właśnie od rosyjskiego giganta. - Nord Stream 2 to wierzchołek góry lodowej planu symbiozy gospodarczej z Rosją i budowy Europy od Władywostoku po Lizbonę. To zimnowojenna koncepcja zbliżenia z Sowietami, która współcześnie rozwija się na płaszczyźnie biznesowej. Nord Stream 2 to ukoronowanie wymiany aktywów, w której Gazprom otrzymuje udziały w magazynach oraz operatorach sieci przesyłowej w Europie na terenie Niemiec i Austrii.
Jak wyjaśniał, "chodzi o magazyny Rheden i Jemgum w Niemczech, Heidach w Austrii, udziały w spółkach-córkach szukających węglowodorów na Morzu Północnym". - W zamian BASF czy OMV otrzymują udziały w najtańszych na świecie złożach rosyjskich Urengoj w formacji Achimow. Jest to recepta na długoletnią symbiozę i atrakcyjny biznes z punktu widzenia firm zaangażowanych w ten projekt, ale jednocześnie jest to uwikłanie rządów państw jak Niemcy czy Austria w relacje z Rosją. To ta forma zależności paraliżuje ich adekwatną odpowiedź na rosyjskie zagrożenie - stwierdził Wojciech Jakóbik.
Autor: ps/ToL / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock