Lotnisko we Frankfurcie nad Menem poinformowało, że wznawia pracę. Przerwa trwała około dwóch godzin. Część kompleksu ewakuowano z powodu przedostania się jednej osoby do strefy chronionej bez poddania się wymaganym procedurom bezpieczeństwa.
Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej (Eurocontrol) podała, że pierwszych przylotów na frankfurckie lotnisko należy oczekiwać po godz. 14. Ostrzeżono przed "znaczącymi opóźnieniami". Pasażerom zaleca się sprawdzanie na bieżąco informacji o lotach u swoich przewoźników. Rzeczniczka niemieckiej policji oświadczyła, że w związku z incydentem zatrzymano podejrzaną kobietę i jest ona obecnie przesłuchana.
Nie było alarmu bombowego
Wcześniej policja poinformowała, że zakończono podjętą ze względów bezpieczeństwa ewakuację części lotniska i w strefie odlotów nie znaleziono żadnych podejrzanych przedmiotów. "Wznowiono regularne odprawy pasażerskie" - dodał policyjny rzecznik. Podkreślił, że nie chodziło o alarm bombowy. Na lotnisku w stan gotowości postawiony został co prawda specjalistyczny pojazd saperski, ale chodziło o pozostawiony bez opieki bagaż - zaznaczył rzecznik dodając, że oba incydenty i nie były ze sobą powiązane. Wcześniej w środę część terminala na lotnisku we Frankfurcie nad Menem ewakuowano, gdy jedna osoba przedostała się do strefy chronionej przed zakończeniem kontroli bezpieczeństwa.
Ponowna kontrola
W związku z incydentem pasażerowie, którzy przeszli już kontrolę, musieli zrobić to ponownie. Agencja dpa relacjonowała, powołując się na świadków, że mimo zarządzonej ewakuacji na lotnisku panował spokój i nie widać było paniki. Frankfurckie lotnisko to największy port lotniczy w Niemczech i czwarty co do wielkości w Europie.
Tak sytuację na lotnisku relacjonował niemiecki korespondent Radia ZET Wojciech Hernes:
Autor: tol/gry / Źródło: TVN24 BiS, PAP