Brytyjski rząd zdecydował we wtorek o wzmożeniu przygotowań na wypadek wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez porozumienia w sprawie warunków opuszczenia Wspólnoty. Ma zostać między innymi utworzony liczący 3,5 tysiąca żołnierzy "batalion brexitu".
Decyzję podjęto po blisko trzygodzinnym posiedzeniu rządu premier Theresy May na 101 dni przed planowanym na 29 marca 2019 roku wyjściem z UE.
Odpowiedni moment
Rzecznik szefowej rządu tłumaczył, że "osiągnięto taki moment, w którym trzeba podnieść poziom przygotowań", wdrażając tworzone w ostatnich miesiącach plany, które dotychczas nie były jeszcze stosowane. - Rząd zgodził się także na przekazanie firmom rekomendacji, aby zadbały o to, żeby były odpowiednio przygotowane (na taki scenariusz - red.), i wdrożyły - wedle własnej oceny - swoje plany na wypadek bezumownego wyjścia (z UE) - powiedział. - Obywatele także powinni być przygotowani - zgodnie z technicznymi ogłoszeniami zaprezentowanymi latem oraz bardziej szczegółowymi poradami, które będziemy publikowali w nadchodzących tygodniach - dodał. Dotychczas opublikowano 126 dokumentów poświęconych możliwym konsekwencjom wyjścia ze Wspólnoty bez porozumienia. Ministrowie zdecydowali także o zwiększeniu alokacji budżetowej, z której finansowane są przygotowania na wypadek załamania się negocjacji z UE, do rekordowego poziomu 4 miliardów funtów. Jak ujawniono, przygotowania do takiego scenariusza prowadzone są w ramach 320 różnych projektów, które mają zapewnić, że Wielka Brytania będzie w stanie sprostać każdej sytuacji.
Chcą umowy
Minister ds. wyjścia z Unii Europejskiej Stephen Barclay uspokajał, że "priorytetem rządu jest uzyskanie umowy i to się nie zmieniło", ale zaznaczył, że "odpowiedzialny rząd musi zapewnić, że jesteśmy gotowi na domyślną opcję, co do której nie chcemy, że by się ziściła, ale jesteśmy gotowi, jeśli do niej dojdzie". W ramach przygotowań minister obrony Gavin Williamson zapowiedział, że ponad 3,5 tys. żołnierzy - w tym rezerwistów - będzie dostępnych na każde żądanie rządu, oferując wsparcie tam, gdzie tylko może być wymagane. Brytyjskie media nazwały ich złośliwie "batalionem brexitu". Jednocześnie trwają także przygotowania obejmujące alternatywne plany transportowe dla leków i podstawowej żywności w razie poważnych zakłóceń w przeprawach przez kanał La Manche, w tym m.in. przez rezerwowanie przestrzeni na promach pasażerskich i towarowych, a także przygotowanie mostów powietrznych. Dziennikarze poinformowali, że wtorkowe posiedzenie rządu ujawniło głębokie podziały w ramach brytyjskiego rządu po tym, gdy jednoznaczny sprzeciw wobec wyjścia z UE bez porozumienia zapowiedzieli m.in. minister finansów Philip Hammond oraz minister pracy i emerytur Amber Rudd, którzy przestrzegali, że wzmocnienie przygotowań nie powinno zwiększać wśród polityków pokusy obrania tej drogi. - To, że się zapięło pasy, nie oznacza, że musimy rozbić samochód - ostrzegła Rudd.
"Polityczna fałszywka"
Minister ds. brexitu w gabinecie cieni opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer ocenił, że rządowa deklaracja jest "polityczną fałszywką", która ma odwrócić uwagę od politycznych problemów premier May, zmagającej się z brakiem poparcia Izby Gmin. Z kolei rzecznik ds. Europy z ramienia Liberalnych Demokratów Tom Brake uznał ten ruch za "wojnę psychologiczną" i "próbę wystraszenia posłów, firm i opinii publicznej za pomocą groźby bezumownego wyjścia" ze Wspólnoty. Premier May zapowiedziała wcześniej w poniedziałek, że rząd zamierza ponownie rozpocząć debatę nad ustalonym z UE projektem umowy regulującej wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty w drugim tygodniu stycznia, a głosowanie odbędzie się tydzień później. Pierwotnie posłowie mieli podjąć decyzję w tej sprawie 11 grudnia, ale May przyznała, że gdyby obecna propozycja została poddana pod głosowanie, to zakończyłoby się ono "porażką (rządu) z wysoką różnicą głosów". Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu miała minimalne szanse na zwycięstwo - swój sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad 100 deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), którzy wspierali dotychczas gabinet May. Przeciwnicy obecnego projektu umowy w sprawie brexitu domagają się m.in. usunięcia tzw. mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej, który w razie braku wynegocjowania innego rozwiązania zmusiłby Wielką Brytanię do pozostania w unii celnej z UE, a także potencjalnie wprowadziłby granice regulacyjne między Wielką Brytanią a Irlandią Północną. Według szacunków ekspertów rząd mógłby przegrać nawet ponad 100-150 głosami, co postawiłoby premier w trudnej sytuacji politycznej i mogłoby być dla niektórych polityków Partii Konserwatywnej sygnałem do rozważenia usunięcia May ze stanowiska szefowej ugrupowania i gabinetu.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock