Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował na konferencji po unijnym szczycie, że wyklucza jakiekolwiek otwarcie na nowo negocjacji w sprawie zawartej wcześniej umowy dotyczącej wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. - Nie mam do tego mandatu - wskazał.
- Naszą intencją jest, i było to jasne od samego początku tego procesu, że chcemy przyspieszyć proces ratyfikacji (umowy dotyczącej brexitu - red.) na kontynencie, jak i również w Wielkiej Brytanii - wskazał Tusk.
- Wczorajsze konkluzje są myślę całkiem jasne i należy traktować je jako znak tego, że jesteśmy gotowi na nowo potwierdzić nasze zapewnienia i naszą dobrą wolę, jeśli chodzi o tzw. backstop (dotyczący granicy irlandzkiej - red.). Nie mam mandatu, by organizować jakiekolwiek dalsze negocjacje. Musimy wykluczyć jakiekolwiek otwarcie na nowo negocjacji umowy rozwodowej - stwierdził.
Tusk dodał po tych słowach, że jednocześnie jest zawsze do dyspozycji brytyjskiej premier Theresy May. - To moja praca i moja przyjemność, by być w kontakcie z premier we wszystkich istotnych sprawach - wskazał.
Juncker: czas na rozmowy ws. przyszłych relacji
- To, co musimy zrobić teraz, to rozpocząć rozmowy w sprawie przyszłych relacji Unii Europejskiej z Wielką Brytanią - powiedział szef KE Jean-Claude Juncker na konferencji po szczycie unijnym. - Śledziłem debatę w Izbę Gmin i zauważyłem, że jest tam duża nieufność, jeśli chodzi o Unię Europejską. To nie jest dobra podstawa dla przyszłych relacji. Jednak aby przekonać ich, że traktujemy poważnie negocjacje o przyszłych relacjach i że traktujemy poważnie fakt, że nie chcemy, aby backstop był stałym rozwiązaniem, musimy rozpocząć negocjacje (w sprawie umowy o przyszłych relacjach) - wskazał. Dodał, że żaden z przywódców "27", którzy byli na szczycie, nie chciał ponownego otwarcia negocjacji ws. przyjętej wcześniej umowy rozwodowej. - Umowa rozwodowa pozostaje w mocy - zaznaczył.
May o brexicie
May zapowiedziała w piątek na konferencji w Brukseli, że zgodnie z ustaleniami ze szczytu UE jej rząd będzie prowadzić dalsze rozmowy z Unią ws. gwarancji dotyczących umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty, których potrzebuje brytyjski parlament.
Jak relacjonowała, w jej rozmowach z liderami pozostałych 27 państw członkowskich UE było "jasne, że oni chcą, aby udało się sfinalizować to porozumienie i będą pracować z Wielką Brytanią, aby zapewnić, że tak się stanie".
Dotyczy to m.in. udzielenia dalszych gwarancji dotyczących wzbudzającego kontrowersje mechanizmu awaryjnego (ang. backstop), pozwalającego na uniknięcie powrotu do twardej granicy między Irlandią Północną a Irlandią, potrzebnych dla uzyskania poparcia dla umowy ws. brexitu wśród posłów w Izbie Gmin.
Jednocześnie May odnotowała, że choć "jest świadoma doniesień medialnych, że Unia Europejska nie jest skłonna rozważyć jakichkolwiek dalszych gwarancji", to jej interpretacja przebiegu szczytu jest zupełnie odmienna i uważa jego wnioski za "krok naprzód".
- To najbardziej jednoznaczne oświadczenie, jakie otrzymaliśmy do tej pory, że jest intencją (UE), aby backstop nigdy nie został użyty, a gdyby jednak kiedykolwiek był wykorzystany, to jedynie tymczasowo - powiedziała, przypominając, że formalne konkluzje szczytu są wiążące prawnie.
Backstop
Zapisane w projekcie umowy wyjścia z UE kontrowersyjne rozwiązanie zakłada, że - w razie braku innych ustaleń - Zjednoczone Królestwo byłoby zmuszone do pozostania w unii celnej i elementach wspólnego rynku UE, a także mogłoby dojść do powstania tzw. granic regulacyjnych między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.
Te zmiany pozwoliłyby na uniknięcie powrotu twardej granicy między Irlandią Północną a Irlandią i kontynuację trwającego od 1998 roku procesu pokojowego.
Unijna deklaracja
"27" potwierdziła w przyjętej w czwartek późnym wieczorem deklaracji, że mechanizm awaryjny dotyczący granicy irlandzkiej ma być tymczasowy, a rozmowy w sprawie przyszłych relacji UE z Wielką Brytanią powinny rozpocząć się tak szybko jak możliwe po zatwierdzeniu umowy o Brexicie przez Izbę Gmin i Parlament Europejski. - Dla (brytyjskiej premier) Theresy May nie było niespodzianką, że kolejny raz potwierdziliśmy, iż nie będziemy otwierać porozumienia o wyjściu, ale oczywiście mamy mocny interes w tym, żeby wyjaśnić, jak mają wyglądać przyszłe relacje i jak będzie działał mechanizm awaryjny - mówił dziennikarzom kanclerz Austrii, sprawującej obecnie prezydencję w UE, Sebastian Kurz. Jak tłumaczył, bezpiecznik, który ma zapewnić uniknięcie granicy między Irlandią a Irlandią Północną to rozwiązanie na krótki okres, a nie na kolejne dekady. - Sądzę, że UE musiała jasno to wyrazić, żeby Wielka Brytania mogła nam zaufać w tej sprawie - ocenił.
"May wykonała dobrą pracę"
Choć brytyjska prasa odebrała rezultat czwartkowego spotkania bardzo źle, pisząc m.in., że May wraca do Londynu z pustymi rękami, to szefowie państw i rządów unijnych przekonywali, że uzyskała ono wszystko, co było do uzyskania. Brytyjscy posłowie, którzy są przeciwni umowie domagają się wiążących prawnie zobowiązań, że irlandzki bezpiecznik, sprowadzający się do pozostania Wielkiej Brytanii w unii celnej, będzie miał datę końcową. Na to jednak UE się nie zgodzi. - Pytanie, co się stanie bez bezpiecznika. Jeśli będzie to możliwe, nie chcemy go uruchamiać, ale jeśli Westminster chce wiążącego prawnie tekstu, w którym uznamy, że nie będziemy go używać, to po co nam tekst w tej sprawie - pytał retorycznie premier Luksemburga Xavier Bettel. Jak przekonywał, problem nie polega na tym, że premier May nie mówi jasno, czego chce, ale na tym, że nie wiadomo, czego chcą parlamentarzyści w Londynie. - Theresa May wykonała dobrą pracę. Uzyskała najlepsze możliwe porozumienie - powiedział. Wyraził też opinię, że to względy polityki wewnętrznej sprawiają, iż w Wielkiej Brytanii "niektórzy stawiają pod znakiem zapytania przyszłe relacje pomiędzy UE i Wielką Brytanią".
Autor: //dap / Źródło: PAP