Islandia ogłosiła w poniedziałek strategię stopniowego znoszenia ograniczeń dotyczących przepływu kapitałowych. Aby zapobiec ucieczce kapitału, wyspa wprowadzi 39 proc. podatek dla zagranicznych banków, które chcą zabrać z kraju zamrożone dotąd aktywa z trzech upadłych islandzkich banków.
Islandia nałożyła kontrolę przepływu kapitału siedem lat temu, kiedy wybuchł kryzys finansowy. Od tego czasu kraj ograniczał transakcje z wykorzystaniem obcych walut oraz napływy i wpływy kapitału.
Co dalej?
Dzisiaj władze poinformowały o planie stopniowego odchodzenia od kontroli kapitału. Pozostał jednak problem w postaci roszczeń zagranicznych banków do majątków trzech największych upadłych banków (Kaupthing Bank, Glitnir i Landsbanki, obecnie Landsbankinn) na łączną kwotę 9 mld dolarów.
Rząd ma nadzieję, że 39 proc. podatek zablokuje gwałtowny odpływ kapitału, który mógłby zmiażdżyć kurs korony i fatalnie odbić się na gospodarce, która dopiero odzyskuje siły po kryzysie.
Istnieje jednak obawa, że zagraniczni kredytodawcy mogą uruchomić postępowanie sądowe przeciwko Islandii, co wiąże się z wieloletnimi procesami oraz ryzykiem izolacji Islandii od międzynarodowych rynków.
Autor: tol / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC-BY-SA 3.0)