Nie ma gwarancji, że wysiłki, by uratować brytyjski przemysł stalowy, powiodą się - powiedział w środę brytyjski premier David Cameron, studząc nadzieje, że rządowi uda się uratować tysiące zagrożonych miejsc pracy w tym sektorze.
Pod koniec marca koncern metalurgiczny Tata Steel wystawił na sprzedaż wszystkie kontrolowane przez niego zakłady na terenie Wielkiej Brytanii. Sygnalizowało to groźbę całkowitej likwidacji zatrudniającego 15 tys. ludzi brytyjskiego hutnictwa stali.
Zła informacja
Byłoby to dla premiera szczególnie niekorzystne przed zaplanowanym na 23 czerwca referendum, w którym Brytyjczycy mają zadecydować o przyszłości swego kraju w Unii Europejskiej.
Brytyjski rząd zadeklarował w ub. tygodniu, że jest gotów przejąć do 25 proc. udziałów w znajdujących się w Wielkiej Brytanii placówkach produkcyjnych Tata, by wesprzeć potencjalnego nabywcę krajowych hut stali. Podano, że jest zainteresowanych dwóch kupców.
Sytuacja branży
Ale w środowym przemówieniu w Izbie Gmin Cameron podkreślał, jak dramatyczna jest sytuacja przemysłu stalowego, borykającego się ze skutkami spadku globalnego popytu na stal, konkurencją ze strony Chin i rosnącymi kosztami produkcji.
- Nie ma gwarancji sukcesu - powiedział Cameron. - Chociaż chcę zrobić wszystko, co się da, by zapewnić przyszłość (sektora - red.), mamy do czynienia z ogromną nadpodażą i załamaniem się cen - dodał.
"Realiści"
Rzecznika premiera pytano potem, czy jego wypowiedź była przygotowaniem opinii publicznej na złe wiadomości w sprawie sprzedaży placówek Tata. - Staramy się być realistami, że jest to bardzo trudny proces. Robimy wszystko, co możemy - powiedział rzecznik dziennikarzom.
Wcześniej w tym miesiącu fundusz inwestycyjny Greybull poinformował, że nabył od Tata jego europejski dział produkcji stali konstrukcyjnej. Dział ten zatrudnia w różnych krajach łącznie 4700 ludzi i ma siedzibę w Scunthorpe w północno-wschodniej Anglii; pracuje tam 4400 osób.
Inwestycje
Umowa sprzedaży przewiduje zainwestowanie w Scunthorpe przez nowego właściciela 400 mln funtów przy jednoczesnym zrestrukturyzowaniu podstawowych kosztów funkcjonowania placówki w porozumieniu ze związkami zawodowymi i dostawcami. Na mocy umowy odzyskała ona także tradycyjną firmową nazwę British Steel. Greybull zapłaci Tata tylko symboliczną cenę jednego funta.
Natomiast znalezienie nabywcy dla zatrudniającej 4 tys. ludzi największej brytyjskiej huty stali w Port Talbot w południowej Walii może potrwać jakiś czas, gdyż negocjacje z Tata obejmują tam szerszy niż przypadku Scunthorpe zakres tematów, sięgających od zabezpieczeń emerytalnych po dotowanie energii.
Przedstawiciele przedreferendalnej kampanii nawołującej do opuszczenia UE krytykują wspólnotę za brak przeciwdziałania chińskiemu taniemu importowi oraz za zasady unijnego prawa konkurencji, które zakazuje pomocy państwa, jaką byłoby bezpośrednie wsparcie zagrożonych zakładów z publicznych pieniędzy.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock