Szef Rady Europejskiej Charles Michel chce powiązać dostęp do środków unijnych z przestrzeganiem praworządności - podały w czwartek źródła unijne. Tym samym przewodniczący utrzymał swoją propozycję dotyczącą przyszłego budżetu Unii Europejskiej.
Zaprezentowana przez szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela propozycja unijnego budżetu na lata 2021-2027 - 1,074 DNB (unijny dochód narodowy brutto) - zakłada większe cięcia w budżecie, niż zaproponowała to Komisja Europejska w 2018 roku - wynika z informacji przekazanej dziennikarzom przez źródło w Brukseli. Źródło zaznaczyło, że propozycja została przekazana przywódcom krajów członkowskich. Zaprezentowana w 2018 rok przez KE propozycja zakładała budżet na poziomie 1,11 proc. DNB. W latach 2014-2020 budżet unijny wynosił 1,16 proc. dochodu narodowego brutto.
Cięcia
Najnowsza propozycja na szczyt 20 lutego zakłada też wprowadzenie nowych źródeł dochodów do unijnego budżetu, tzw. zasobów własnych. Miałyby się one opierać na środkach wpłacanych przez kraje członkowskie w związku z niepoddanym recyklingowi plastikiem, a także na wpływach ze sprzedaży pozwoleń na emisje CO2. Z liczb zaproponowanych przez Michela wynika, że będą cięcia w polityce spójności (w porównaniu do obecnych wieloletnich ram finansowych). Mniejszy ma być również budżet na Wspólną Politykę Rolną.
Głosowanie nad budżetem zaplanowany jest podczas szczytu, który został zwołany na 20 lutego. Jeśli szefowie państw i rządów dojdą na nim do porozumienia, budżet trafi pod głosowanie Parlamentu Europejskiego.
W poszukiwaniu kompromisu
Za niespełna tydzień na specjalnym szczycie w Brukseli unijni przywódcy spróbują znaleźć kompromis ws. budżetu UE na lata 2021-2027. Rozmowy będą trudne, bo bogatsze kraje chcą płacić mniej do unijnej kasy, a biedniejsze nie chcą cięć w finansowaniu polityki spójności. Pat w sprawie budżetu między krajami członkowskimi trwa od kilkunastu miesięcy. Po jednej stronie są państwa, które są największymi odbiorcami unijnych funduszy i sprzeciwiają się cięciom, po drugiej - płatnicy netto, czyli kraje Zachodu, które do budżetu dorzucają więcej, niż z niego czerpią. Wielomiesięczna stagnacja i podziały między państwami doprowadziły nawet do zamrożenia rozmów w sprawie unijnych wieloletnich ram finansowych z krajami UE przez Parlament Europejski, który kilkakrotnie apelował o przyspieszenie prac nad budżetem. Do zbliżenia stanowisk nie udało się doprowadzić byłemu przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi, a w drugiej połowie roku także Finlandii, które sprawowała wtedy prezydencję w Radzie UE. Finowie co prawda wysunęli propozycję unijnego budżetu, ale zakładała ona jeszcze większe cięcia niż to, co jeszcze w 2018 roku zaprezentowała Komisja Europejska. Spotkało się to z mocną krytyką części krajów. W grudniu prowadzenie rozmów przejął nowy przewodniczący Rady Charles Michel, który, mimo sceptycyzmu wielu dyplomatów w Brukseli, zwołał na przyszły czwartek specjalny unijny szczyt w sprawie budżetu. Argumentem zwolenników mniejszego budżetu jest brexit i fakt, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE budżet unijny zmniejszy się o ok. 60 mld euro. Rządy bogatych krajów Zachodu chcą przy okazji negocjacji budżetowych pokazać swoim społeczeństwem, że walczą o każdy grosz podatników.
Pieniądze za praworządność
Kolejnym kontrowersyjnym rozwiązaniem jest ewentualne połączenie możliwości otrzymywania funduszy unijnych z kwestią przestrzegania praworządności.
W środę eurodeputowani apelowali właśnie o takie rozwiązanie. - Środki z podatków Europejczyków mogą być wydawane tylko z zachowaniem zasad prawa. Niezależny wymiar sprawiedliwości, wolne media - to jest najlepsza gwarancja, że środki będą wydawane odpowiednio - powiedział szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber.
Za podobnym podejściem powiedział się przewodniczący grupy Odnowić Europę Dacian Ciolos. - Musimy dysponować mechanizmem, który będzie chronił środki europejskie, gdy wartości europejskie są zagrożone. Nie pójdziemy na żaden kompromis w sprawie praworządności - powiedział były premier Rumunii.
Autor: mp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock