Komisja Europejska wyraziła zadowolenie z kompromisu wypracowanego przez państwa członkowskie w sprawie limitów połowowych głównych gatunków ryb w Morzu Bałtyckim. Zdaniem ekologów ograniczenia są niewystarczające, by stada mogły się odbudować.
W nocy z poniedziałku na wtorek unijni ministrowie odpowiedzialni za sprawy rybołówstwa zdecydowali, że możliwość poławiania w zachodnim stadzie dorsza zostanie ograniczona w 2017 roku o 56 proc. w stosunku do roku 2016; we wschodnim stadzie redukcja wyniesie 25 proc. To mniej niż proponowała KE, która opierając się na doradztwie naukowym, chciała redukcji na poziomie odpowiednio 88 proc. w zachodnim i 39 proc. we wschodnim stadzie dorsza. Za takimi cięciami opowiadał się też polski rząd, który podobnie jak organizacje ekologiczne uważa, że bez znacznego ograniczenia połowów dorsza nie uda się doprowadzić do odrodzenia tego gatunku.
Stado w słabej kondycji
Ekolodzy od dawna zwracają uwagę, że wschodnie stado dorsza (eksploatowane głównie przez Polskę) jest w słabej kondycji, natomiast zachodnie stado (eksploatowane głównie przez Danię i Niemcy) znajduje się na skraju załamania. Podczas spotkania ministrów główne negocjacje toczyły się pomiędzy grupą krajów na czele z Polską, które chciały dużych ograniczeń, oraz państw, które chciały, żeby nie były one zbyt wielkie. Za tą drugą opcją opowiadały się Niemcy i Dania. Kopenhaga optowała, by zmniejszenie połowów w zachodnim stadzie dorsza wynosiło 20 proc. w porównaniu do obecnego roku. Choć wypracowane przez państwa członkowskie UE porozumienie odnośnie tego gatunku jest mniej ambitne niż proponowała KE, komisarz ds. rybołówstwa Karmenu Vella wyraził zadowolenie z rezultatu negocjacji. - Cieszę się, że mamy porozumienie, które jest w pełni zgodne z wieloletnim planem zarządzania dla Bałtyku; chroni ono naszych rybaków zarówno w krótkim, jak i w długim okresie - oświadczył Vella. KE zaproponowała, by państwa członkowskie rozważyły wykorzystanie środków unijnych do wsparcia najbardziej dotkniętych ograniczeniami rybaków. Rekompensaty ze środków UE w zamian za rezygnacje z połowów były jednym z polskich postulatów podczas negocjacji. Poza zmniejszeniem kwot połowowych dorsza ministrowie ustalili również wprowadzenie ograniczeń dotyczących połowów rekreacyjnych tych ryb. Turystyczne połowy - jak przekonywali dyplomaci - są bardzo obciążające dla stad. Zdaniem organizacji Oceana działającej na rzecz ochrony światowych zasobów morskich i oceanicznych redukcja w kwocie dorsza jest niewystarczająca, by stado mogło się odbudować. Dyrektor wykonawczy Oceany w Europie Lasse Gustavsson podkreślił, że kontynuowanie przeławiania może doprowadzić do wielkich szkód dla środowiska naturalnego. Ponadto "podejmując taką decyzję, ministrowie (...) jednocześnie ignorują potencjał możliwego wzrostu dla wszystkich społeczności rybackich wzdłuż wybrzeża Bałtyku" - dodał.
Zwiększone kwoty
Z komunikatu po posiedzeniu ministrów wynika, że w 2017 roku mają być zwiększone limity na połowy śledzia, szprota i gładzicy w basenie zachodnim i środkowym Morza Bałtyckiego oraz w Zatoce Botnickiej. Rada zgodziła się na zmniejszenie limitów dla stada śledzia atlantyckiego w Zatoce Ryskiej i łososia w Zatoce Fińskiej. Ministrowie ustalili zwiększenie o 8 proc. limitu połowu w zachodnim stadzie śledzia oraz o tyle samo w stadzie z basenu centralnego. O 17 proc. ma wzrosnąć limit połowów w stadzie śledzia w Zatoce Botnickiej. Z kolei o 11 proc. zostaną ograniczone połowy śledzia w Zatoce Ryskiej, a o 20 proc. - łososia w Zatoce Fińskiej; Komisja Europejska proponowała większe ograniczenia, które miały wynieść odpowiednio 21 i 28 proc. Zgodnie z porozumieniem ministrów największy wzrost kwoty połowowej przewidziany jest wobec gładzicy (o 95 proc.); połowy dla szprota mają się zwiększyć o 29 proc. (KE proponowała 40 proc.). Bez zmian ma zostać kwota połowowa dla stada łososia w basenie głównym Morza Bałtyckiego (KE proponowała wzrost o 10 proc.).
Ogromny tuńczyk sprzedany za 31 tys. euro w Tokio:
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24