W ostatnich latach pogłębiły się różnice między przeciętnym wynagrodzeniem w edukacji a przeciętnym wynagrodzeniem w całej gospodarce. Jak zauważa ekonomista Ignacy Morawski ze SpotData, "nauczyciele w szkołach publicznych nie załapali się na wielką falę podwyżek płac ostatnich dwóch lat".
Porozumienie z rządzącymi podpisali jedynie przedstawiciele NSZZ "Solidarność", choć część z nich również przystąpiła do strajku.
CZYTAJ: Strajk nauczycieli. RAPORT TVN24.PL
Pensje nauczycieli
Zdaniem ekonomisty Ignacego Morawskiego "strajk nauczycieli był oczywisty" do przewidzenia. W swojej analizie zwraca uwagę, że relacja między przeciętnym wynagrodzeniem w edukacji a przeciętnym wynagrodzeniem w całej gospodarce regularnie w ostatnich latach spada - z około 105 procent w 2013 roku do 97 procent w 2018 roku.
To - jak dodaje - i tak dane zawyżone, bo w wyliczeniach uwzględniono także często zdecydowanie wyższe wynagrodzenia nauczycieli z sektora prywatnego.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2018 roku wyniosło 4585,03 zł. To o 7,3 proc. więcej niż rok wcześniej.
Zdaniem Morawskiego, "nauczyciele w szkołach publicznych nie załapali się na wielką falę podwyżek płac ostatnich dwóch lat". "Dość naturalne jest, że w w takiej sytuacji dochodzi do strajku, tym bardziej, że nawet w 2013 roku nauczyciele w Polsce zarabiali mniej (w relacji do średniej krajowej dla osób z wyższym wykształceniem) niż w innych krajach OECD i dużo mniej niż w Niemczech" - dodał ekonomista.
Z wyliczeń Morawskiego wynika, że by spełnić żądania nauczycieli, rząd musiałby znaleźć w budżecie około 5-8 miliardów złotych. To jego zdaniem będzie jednak trudne, "biorąc pod uwagę fakt, że złożone już obietnice zwiększą deficyt całego sektora finansów publicznych do około 2,5-3 procent PKB".
Tymczasem 3-procentowy deficyt sektora finansów publicznych, to unijna granica, po której na państwo może zostać nałożona procedura nadmiernego deficytu. To narzędzie dyscyplinujące rządy, które nie prowadzą odpowiedniej polityki fiskalnej. W trakcie obowiązywania procedury rząd nie może przyjmować projektów ustaw zakładających ulgi i obniżki, których skutkiem może być zmniejszenie dochodów finansów publicznych oraz takich, które powodowałyby zwiększenie wydatków państwa w ramach obowiązujących przepisów.
Polska była objęta procedurą nadmiernego deficytu w latach 2004–2008 i 2009–2015.
Strajk nauczycieli był oczywisty. Żeby zrozumieć jego przyczyny, wystarczy spojrzeć na wykres. Relacja między przeciętnym wynagrodzeniem w edukacji a średnią krajową spadła z ok. 105 proc. w 2013 r. do 97 proc. w 2018 r. #StrajkNauczycieli
— SpotData (@SpotDataPL) April 8, 2019
Więcej: https://t.co/BXsWvHIAJY pic.twitter.com/92PSPOkUin
Wydatki na oświatę
To nie jedyny wykres, który pokazuje względny spadek finansowania systemu edukacji w Polsce. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w latach 2003-2017 systematycznie rosły wydatki publiczne i subwencje na oświatę z budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego. Jednocześnie stanowią one jednak coraz mniejszą część całego Produktu Krajowego Brutto.
W 2017 roku wydatki wyniosły 71,9 miliarda złotych, co stanowiło 3,6 procent PKB, podczas gdy w 2016 roku było to 3,7 procent PKB.
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl