Drób skażony zakazanym w produkcji żywności fipronilem mógł trafić do Polski. Mięso jest zabezpieczone, trwają badania - poinformował w piątek Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk. Jego zdaniem mięso drobiowe z Niemiec mogło trafić też do obrotu hurtowego i detalicznego. Sanepid uspokaja, że nie ma dowodów, iż mięso jest zanieczyszczone fipronilem.
W unijnym Systemie Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach RASFF powiadomienie od władz niemieckich znalazło się 11 sierpnia. Dotyczyło polskiego zakładu drobiarskiego, do którego skierowano z fermy, gdzie stosowano preparat zawierający fipronil, do uboju około 4,9 tys. kurcząt. - Kurczaki trafiły do Polski 31 lipca, a ubito je 1 sierpnia bieżącego roku w jednej z dużych ubojni w województwie warmińsko-mazurskim - poinformował Niemczuk. - Podjęto natychmiastowe działania. Inspekcja Weterynaryjna powiadomiła Inspekcję Sanitarną i przekazała listę dystrybucyjną, gdzie takie partie drobiu zostały przesłane - powiedział szef weterynarii.
Oczekiwanie na wyniki
Według Niemczuka kurczaki sprzedano m.in. do nadzorowanych przez Inspekcję Weterynaryjną trzech hurtowni: w Gdańsku, w Gdyni i w Nowym Dworze Mazowieckim. - Towar został zablokowany, nie trafił do przetwórstwa; zostały pobrane próbki - podkreślił szef Inspekcji. Dodał, że wyniki badań zawartości tego preparatu w mięsie będą znane w poniedziałek. - Jeżeli substancja zostanie wykryta, mięso będzie zwrócone do Niemiec bądź zutylizowane - zaznaczył. Zdaniem Niemczuka mięso drobiowe z Niemiec mogło trafić też do obrotu hurtowego i detalicznego, który jest pod nadzorem Inspekcji Sanitarnej. Inspekcja ta została poinformowana, zostały wskazane miejsca, gdzie ten towar przekazano.
Główny Inspektor Sanitarny poinformował w piątek, że "śledzi na bieżąco rozwój sytuacji związanej z zastosowaniem (...) substancji o nazwie fipronil".
Zakazany środek
Komisja Europejska informowała przed tygodniem, że skażone fipronilem jaja wykryto w 15 krajach unijnych i dwóch spoza UE, trafiły one też do Polski. Skandal rozpoczął się w Holandii i Belgii, gdzie wyszło na jaw, że holenderska firma specjalizująca się w dezynsekcji kurzych ferm używała fipronilu, choć jest to środek zakazany w hodowli zwierząt w celu produkcji żywności. Z tego powodu dziesiątki ferm wciąż są zamknięte. - W ramach systemu RASFF przekazana została informacja o dystrybucji do Polski brojlerów, pochodzących z ferm, na których mógł zostać stosowany fipronil. W badaniach urzędowych potwierdzono obecność fipronilu w jajach pochodzących z tych samych ferm, jednakże próbka badanego przez władze niemieckie mięsa miała wynik ujemny. Nie ma więc dowodów, że mięso jest zanieczyszczone fipronilem - zaznacza Ada Krzewicka z GIS. Według Inspekcji Sanitarnej "mięso wyprodukowane z w/w drobiu zostało zabezpieczone przez Inspekcję Weterynaryjną i Państwową Inspekcję Sanitarną w zakładach, do których dystrybuowane było ww. mięso." W przypadku GIS dotyczy to wyłącznie województwa pomorskiego.
Jakie zagrożenie
Fipronil jest środkiem zwalczającym wszy, kleszcze i roztocza i może być używany w Unii Europejskiej w hodowli zwierząt domowych, ale nie w produkcji żywności. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) klasyfikuje go jako substancję "umiarkowanie toksyczną". W przypadku spożycia znacznych ilości może być szkodliwy dla nerek, wątroby i tarczycy.
Autor: mb / Źródło: PAP