Dziś w bankach nie ma tej skali nieprawidłowości co w SKOK-ach, obecny poziom bezpieczeństwa w SKOK-ach jest porównywalny z tym, jak było w bankach w latach 90., szczególnie w bankach spółdzielczych - ocenił prokurator generalny Andrzej Seremet.
Przedstawiając w środę w sejmowej podkomisji ds. SKOK-ów informację o śledztwach dotyczących działalności władz kas Seremet ujawnił, że w skali kraju toczy się 1250 postępowań dotykających tego tematu. Przyznał, że w części z nich podejrzenia się nie potwierdzają.
SKOK Wołomin z problemami
Najszersze nieprawidłowości odnotowano w SKOK Wołomin, gdzie wiceszef rady nadzorczej kasy oraz jej zarząd są podejrzani o działanie w grupie przestępczej mającej na celu wyłudzanie kredytów, a straty sięgają co najmniej wielu setek milionów zł. Ponadto ludzie z władz tej kasy są podejrzani o zlecenie pobicia wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka.
Seremet wskazał też na dawną Południowo-Zachodnią SKOK, gdzie stwierdzono, że szefowie kasy przyjmowali łapówki w zamian za kredyty - wiceszefowi tego SKOKu i szefowi komórki oceny ryzyka zarzucono przyjmowanie łapówek w zamian za łącznie 11 mln zł kredytów.
- Monitorowanie SKOKów rozpoczęliśmy w 2013 r. w związku z sygnałami o licznych nieprawidłowościach. Uznałem, że sposób prowadzenia tych spraw należy koordynować ze szczebla prokuratury generalnej - powiedział Seremet pytany przez posłów, czy zakres nieprawidłowości i przestępczości w SKOK-ach jest większy niż w bankach, czy mniejszy.
Banki bezpieczne
- W bankach takiej skali nieprawidłowości nie ma. One są dziś na zupełnie na innej planecie jeśli chodzi o ochronę interesów klientów - podkreślił szef prokuratury. Podobny okres jego zdaniem banki przeżywały w latach 90. - Szczególnie banki spółdzielcze - gdy udzielały kredytów na prawo i lewo, również na zasadzie 10 proc. prowizji dla udzielającego - dodał.
Pytany o beneficjentów wyłudzonych kredytów Seremet wyraził przypuszczenie, że część pieniędzy mogła zostać wytransferowana za granicę i ich odzyskanie może być trudne.
Prokuratura ignoruje?
- Komisja Nadzoru Finansowego oczekuje, że prokuratorzy będą poświęcać zawiadomieniom składanym przez Komisję właściwą uwagę, a nie oddalać je bez postępowania wyjaśniającego - mówił w środę prokuratorowi generalnemu wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak.
Podczas środkowego posiedzenia sejmowej podkomisji ds. SKOK prokurator generalny Andrzej Seremet przedstawił informację o przebiegu postępowań dotyczących możliwego działania członków władz spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych na szkodę tych kas.
Jednym z gości posiedzenia podkomisji był wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Wojciech Kwaśniak. Mówił m.in., że KNF skierowała do prokuratury zawiadomienia dotyczące sześciu SKOK-ów. - To dotyczy podmiotów, w których poziom zgromadzonych depozytów idzie w setki milionów złotych - zaznaczył. Z kolei zarządcy komisaryczni w kasach złożyli w sumie 14 zawiadomień, a dotyczyły one czterech kas.
Kontrole z problemami
Kwaśniak mówił także o przypadkach, gdy przedstawiciele władz kas opóźniali lub utrudniali kontrole, przeprowadzane przez KNF lub wysyłanych przez Komisję biegłych rewidentów. Dodał, że problem ten dotyczy dużej liczby kas. Zdarzały się również groźby karalne wobec członków Komisji. W tych sprawach, zaznaczył Kwaśniak, KNF złożyła od 2013 roku w prokuraturze trzy zawiadomienia.
Najbardziej jaskrawym przypadkiem takich działań, przyznał Kwaśniak, była czynna napaść na niego samego, zlecona, według podejrzeń prokuratury, przez przedstawicieli SKOK-Wołomin.
- Komisja, sprawując nadzór publiczny nad rynkiem finansowym w Polsce, współdziała w zabezpieczeniu ważnych interesów ekonomicznych państwa - podkreślał Kwaśniak. Dlatego, dodał, "działania o charakterze terrorystycznym", groźby karalne i czynne napaści na członków Komisji "nie były i nie są bez znaczenia dla jej funkcjonowania jako niezależnego organu państwowego, będącego strażnikiem całego rynku finansowego w Polsce".
Więcej uwagi
- Dlatego cała Komisja i jej urząd oczekują, że sprawom tym prokuratura będzie poświęcała właściwą uwagę i nie będą występowały incydenty, których sam doświadczałem, (...) że bez rozpoznania sprawy uznaje się, iż nie zachodzą przesłanki do tego, by nawet prowadzić postępowanie wyjaśniające - powiedział wiceszef KNF.
Kwaśniak dodał, że KNF najlepiej ocenia współpracę z prokuraturą w Gorzowie.
Przewodniczący podkomisji Marcin Święcicki (PO) pytał Andrzeja Seremeta o przypadki przenoszenia śledztw z jednej prokuratury do drugiej w sytuacjach, gdy są podejrzenia, iż w jakiejś prokuraturze sprawa nie będzie badana wystarczająco wnikliwie.
Seremet zaznaczył, że takie decyzje mogą być podejmowane nawet w sytuacjach, gdy występuje jakiekolwiek podejrzenie o brak obiektywizmu określonych prokuratorów. - Ja do tej pory takiej informacji nie mam - oświadczył. Dodał, że w każdym konkretnym przypadku zaniechań wszczęcia śledztwa, jest to decyzja właściwego prokuratora, na którą prokurator generalny bezpośredniego wpływu nie ma.
Autor: /gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN