Rządowa administracja zostanie odchudzona o podsekretarzy stanu, którzy przejdą do służby cywilnej - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Projekt ustawy w tej sprawie ma trafić do Sejmu w tym tygodniu.
Jak pisze "DGP", zainteresowani po zmianach mają zyskać wyższe zarobki. Obecnie podsekretarzowi stanu przysługuje pensja zasadnicza - 7,9 tys. zł brutto, dodatek funkcyjny - 2150 zł brutto, a także dodatek za wysługę lat, który po 20 lat pracy może maksymalnie wynieść około 1,6 tys. zł brutto. Łącznie dostaje on zatem 11,6 tys. zł brutto miesięcznie.
Dla porównania średnie wynagrodzenie dyrektora w ministerstwie, który będzie niższy rangą od podsekretarza, to ponad 17 tys. zł brutto. "Przechodząc do korpusu służby cywilnej, podsekretarze będą mogli liczyć nie tylko na dużo wyższe pensje – będą dostawać również trzynastkę, a także nagrody" - zauważa gazeta.
- W ten sposób kuchennymi drzwiami wprowadza się dla nich podwyżki - powiedział w rozmowie z "DGP" Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.
Zmiany w rządzie
Zmiany obejmą łącznie kilkadziesiąt osób, które pracują w ministerstwach i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Na przykład w resorcie sprawiedliwości jest dwóch podsekretarzy stanu, tyle samo osób w tej randze jest w resortach klimatu i środowiska, kultury czy spraw wewnętrznych.
"DGP" zwraca uwagę, że najwięcej, bo pięciu podsekretarzy stanu, w tym Piotr Patkowski czy Jan Sarnowski, pracuje w Ministerstwie Finansów.
To, że m.in. te osoby przejdą do korpusu służby cywilnej, potwierdził gazecie Łukasz Schreiber, minister – członek Rady Ministrów, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów. Eksperci zwracają uwagę, że taka zmiana oznacza upolitycznienie służby cywilnej.
Źródło: TVN24 Biznes