W Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej nie toczą się żadne prace nad wprowadzeniem jednolitej daniny; sytuacja finansowa Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest najlepsza od lat - poinformował we wtorek resort, w reakcji na doniesienia medialne.
"Rzeczpospolita" napisała we wtorek, że rząd przymierza się ponownie do wprowadzenia jednolitej daniny i nałożenia składek na wszystkie przychody Polaków, po to by ratować system emerytalny. Więcej mieliby zapłacić nie tylko samozatrudnieni, ale też pracujący na umowach-zleceniach czy dorabiający w kilku miejscach.
"Obecny system emerytalny jest niewydolny i jeśli tak dalej pójdzie, nawet 75 proc. obecnych czterdziestolatków i młodszych dostanie minimalne emerytury" - ocenia cytowana w gazecie prof. Joanna Tyrowicz z ośrodka badawczego GRAPE.
"Mamy liczną grupę osób, które długo pracowały na umowach nieoskładkowanych, inne pracowały bardzo krótko i za najniższe stawki. Dlatego trzeba się zastanowić, co zrobić z obecnymi zasadami nabywania prawa do emerytury, by to świadczenie dawało gwarancję zabezpieczenia minimalnych potrzeb na starość" - dodaje profesor Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Według gazety, są dwie propozycje zmian. Emerytury obywatelskie – jednakowe dla wszystkich, bez względu na zarobki i staż pracy. Inne rozwiązanie to system uniwersalny, w którym wszyscy Polacy, w tym rolnicy, górnicy i mundurowi, zapłacą składki od całości swoich przychodów i dostaną uzależnione od tego świadczenia
Odpowiedź resortu
W nawiązaniu do publikacji resort podał, że "w Ministerstwie Rodziny nie toczą się żadne prace nad wprowadzeniem jednolitej daniny". "Sytuacja finansowa Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest najlepsza od lat. Jest to efektem bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy, wzrostu przeciętnego wynagrodzenia, co przekłada się na poziom wpływów do FUS ze składek na ubezpieczenie społeczne" – wskazało MRPiPS w informacji przekazanej PAP. "Stopień pokrycia wydatków wpływami ze składek i ich pochodnych osiągnął w trzech kwartałach 2017 r. poziom 78,5 proc., przy czym w samym III kwartale – 77,5 proc. Od początku 2017 r. obserwujemy bardzo wysokie wartości tego wskaźnika, nienotowane od 2001 roku. Zasady ustalania wysokości emerytury zostały określone reformą emerytalną wprowadzoną 1 stycznia 1999 r. Formuła zdefiniowanej składki uzależnia wysokość emerytury od +biografii+ ubezpieczeniowej każdej osoby" – podało ministerstwo.
Zarzucone prace
Prace nad jednolitym podatkiem trwały od kwietnia do grudnia 2016 roku. Miał on obowiązywać od 2018 roku, jednak pod koniec 2016 roku Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów poinformował o zakończeniu prac nad reformą. Ówczesna premier Beata Szydło pytana o powody takiej decyzji, wskazywała, że "po bardzo wnikliwym przeanalizowaniu sprawy uznaliśmy, że w tym momencie nie będziemy go wprowadzać, przede wszystkim ze względu na przedsiębiorców".
- W momencie, w którym zależy nam na szybkim rozwoju gospodarczym, w którym program odpowiedzialnego rozwoju jest priorytetem, musimy stworzyć maksymalnie korzystne warunki inwestowania. Uznaliśmy, że jednolita danina tego warunku do końca nie spełnia - podkreśliła w rozmowie z Polską Agencją Prasową. - Zmiany w systemie podatkowym w Polsce, które miałyby być wprowadzone, muszą mieć wymiar prospołeczny, ale i też proinwestycyjny dla przedsiębiorców - dodała ówczesna premier.
Założenia reformy podatkowej budziły obawy zwłaszcza wśród mikro- i małych przedsiębiorców. Dotyczyły one głównie tego, że przyjdzie im zapłacić wyższe daniny, jako że zlikwidowany miał być 19-proc. podatek liniowy.
Czym miał być jednolity podatek?
Jednolity podatek zakładał zastąpienie trzech różnych składek - na ZUS, NFZ oraz PIT jedną daniną. Skala podatkowa miała mieć rozpiętość od 10 do 39,5 proc.
Ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapewniał, że nowa danina miała być obojętna dla budżetu. Najbiedniejsi mieli płacić mniej, a zarabiający najwięcej musieli być przygotowani na większe obciążenia.
Podobny pomysł zgłaszała w kampanii parlamentarnej Platforma Obywatelska, a dokładniej Mateusz Szczurek, ówczesny minister finansów w rządzie Ewy Kopacz.
Autor: mb / Źródło: Rzeczpospolita, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock