Propozycja Bronisława Komorowskiego, dotycząca dopłat do wynagrodzeń dla młodych ludzi, jest rozsądna i może trafić w potrzeby pracodawców - oceniali w TVN24 Biznes i Świat eksperci. Jednak ich zdaniem, to Andrzej Duda jest osobą, która lepiej rozumie frustrację młodych Polaków.
Zdaniem Grzegorza Baczyńskiego z Konfederacji Pracodawców "Lewiatan", dla młodych osób sensowniejsza wydaje się propozycja Bronisława Komorowskiego, "bo tam jest konkretny program z pewnymi szczegółami". - To są pieniądze na dopłaty do wynagrodzeń młodych osób. A jak patrzymy na różnego rodzaju badania, zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach, na pierwszym miejscu wśród barier zatrudnienia młodych osób pracodawcy wymieniają koszty pracy - mówił Baczyński.
Obniżona produktywność
Jak dodał, nie wynika to z tego, że mamy w Polsce wysokie koszty pracy, tylko z tego, że pracodawcy kalkulują koszty pracy młodych ludzi w stosunku do ich produktywności. - Pracodawcy zakładają, że ta produktywność na początku jest obniżona. Do tego dochodzą dodatkowe wydatki związane ze szkoleniami. Dlatego finansowanie wynagrodzeń w początkowym okresie zatrudnienia wydaje się pomysłem, który trafia w potrzeby pracodawców - mówił Baczyński. Ignacy Morawski z BIZ Banku, pytany czy nie można by w takim razie obniżyć kosztów pracy powiedział, że taka obniżka kosztowałoby dużo więcej niż dopłaty do wynagrodzeń. - Prezydent Komorowski chce mniejszą kwotą rozwiązać problem mniejszej grupy ludzi - tłumaczył. Jak dodał, można by obniżyć koszty pracy dla wszystkich ludzi, nie tylko dla osób młodszych, ale byłoby to jednak ogromne obciążenie dla budżetu. - Mamy też problem zatrudnienia ludzi starszych, jesteśmy w okresie podniesienia wieku emerytalnego. Wiadomo, że ludzie starsi, w momencie gdy stracą pracę, mają ogromny problem by znaleźć nową. To też jest problem społeczny - podkreślił ekonomista. Baczyński zwracał uwagę, że dla starszych ludzi obniżono już nieco koszty pracy. - Zmniejszono m.in. składki na fundusz pracy i fundusz świadczeń pracowniczych, skrócono też okres wypłaty wynagrodzeń w przypadku zwolnienia lekarskiego - zaznaczył.
Jaki program?
Program "Pierwsza praca", zaprezentowany przez Bronisława Komorowskiego, zakłada gwarancję zatrudnienia dla ponad 100 tys. młodych osób od przyszłego roku. Inicjatywa prezydenta ma objąć swoim działaniem Polaków do 30. roku życia, którzy szukają pracy. Jak zapewniał minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, zatrudnienie ma być dofinansowane przez pierwszy rok z budżetu państwa, nie tylko w wysokości wynagrodzenia, ale również wszystkich kosztów ponoszonych przez pracodawcę związanych z odprowadzaniem składek. Ma to kosztować ponad 2100 zł miesięcznie, około 26 tys. rocznie na osobę.
- Polska musi oszczędzać, bo mamy niemały deficyt w finansach publicznych, więc wydaje się, że jest to racjonalna propozycja. Ale trzeba pamiętać, że dopóki nie znamy szczegółów, to ciężko ją ocenić - mówił Morawski, ale wskazał też na kilka problemów. - To nie może być propozycja, która sprawi, że zatrudni się młodych z dotacją państwa, a jednocześnie zwolni innych. To nie może być też propozycja, która sprawi, że będziemy dotować tych, którzy i tak mogą znaleźć pracę - wyliczał.
Podnosić kapitał ludzki
Według Morawskiego, trzeba te przepisy tak ukształtować, żeby skierować dotację do tych, którzy nie znaleźliby pracy i do tych, których pracodawcy w jakiś sposób mogą wyszkolić. - Ja bym te pieniądze powiązał ze szkoleniami, czyli podnosił kapitał ludzki. To jest bardzo istotne, bo generalnie badania pokazują, że młodzi ludzi, którzy zaczynają swoje życie na bezrobociu, są w ciągu całego swojego życia ok. 20-30 proc. mniej produktywni niż ludzi, którzy zaczynają pracując - dodał ekonomista BIZ Banku.
- Te miejsca pracy powinny być wspomagane tylko przez pewien okres, to nie powinien być program na lata. W dłuższym okresie powinniśmy mieć politykę wprowadzania młodych osób na rynek pracy, który nie będzie wymagał dofinansowania. Chodzi o, żeby człowiek, który kończy edukacji nie był kosztem na początku zatrudnienia tylko szybko wdrażał się w pracę dzięki wcześniej odbytym stażom i szkoleniom. To jest działanie na teraz i można je sfinansować ponieważ mamy sporą rezerwę w funduszu pracy - dodawał Baczyński.
Duda energiczny, ale bez konkretów
Komentując propozycje Andrzeja Dudy, który deklarował stworzenie pakiet na rzecz wzrostu wynagrodzeń i zatrudnienia, goście TVN24 Biznes i Świat zaznaczyli, że nie wiedzą, jakie są szczegóły tego pakietu.
- Andrzej Duda przekonuje przede wszystkim tym, że jest osobą bardziej energiczną. Prawdopodobnie lepiej rozumie, że wśród młodych Polaków naprawdę jest frustracja. Duda trafia do tych ludzi, ale konkretnych propozycji jak rozwiązać ich problemy nie pokazuje - mówi Morawski. - Gdy myślę o pakiecie na rzecz wzrostu wynagrodzeń i zatrudnienia wydaje mi się, że samo hasło mogłoby korespondować z postulatami związków zawodowych, które chcą podnoszenia płacy minimalnej do 50 proc. płacy przeciętnej czy wprowadzenie godzinowej stawki płacy minimalnej. To są postulaty, które słyszymy od pewnego czasu, ale jeśli one zostałyby zrealizowane to natychmiast spadłoby zatrudnienie - mówił z kolei Baczyński.
Andrzej Duda zwraca też w kampanii uwagę na wielki kłopot, jakim jest emigracja młodych Polaków. Goście pytani o to czy jest szansa, aby przyciągnąć ich z powrotem do Polski twierdzili, że będzie to ciężkie zadanie. - Polska musi być po prostu fajnym krajem do życia. I tu nie chodzi wcale o wysokość wynagrodzenia. Ludzie wybierając pracę bardziej chcą dobrej atmosfery, ciekawego zajęcia czy poczucia sensu. To decyduje o ich wyborach - mówił Morawski.
Autor: tol / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat