Pracownicy zarabiający płacę minimalną będą musieli zapłacić równowartość swojej pensji, jeśli zechcą wnieść do sądu pracy pozew, w którym będą dochodzili sprawiedliwości po bezprawnym zwolnieniu - zwraca uwagę "Dziennik Gazeta Prawna". Wszystko z powodu wzrostu najniższego wynagrodzenia od lipca.
Z informacji DGP wynika, że interwencję w tej sprawie w Ministerstwie Sprawiedliwości podejmą przedstawiciele Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. "Mają przygotowany projekt, który ma zmienić nienowelizowane od 18 lat przepisy. Rzecz w tym, że w sprawach o przywrócenie do pracy za wartość przedmiotu sporu przyjmuje się roczne wynagrodzenie zwolnionego, który składa do sądu pozew o uznanie wypowiedzenia czy dyscyplinarki za bezprawne i domaga się przywrócenia go na dotychczasowe stanowisko" - czytamy.
Limity w sądach pracy w górę
"Na szczęście w przepisach jest też limit jeśli roczne zarobki nie przekraczają 50 tys. zł, pracownicy nie wnoszą opłat sądowych w sprawach rozpatrywanych przez sądy pracy. Powyżej tej kwoty wnoszą opłaty stosunkowe, w wysokości 5 proc. wartości sporu od pozwu, apelacji, zażalenia, skargi kasacyjnej i skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia" - wyjaśniono.
Jak zauważa "DGP", w przyszłym roku, po tym jak minimalne wynagrodzenie wzrośnie najpierw do 4242 zł, a od lipca do 4300 zł, praktycznie każdy zatrudniony w Polsce pełnoetatowiec będzie musiał wnieść 5 proc. opłatę stosunkową, bo jego roczna pensja przekroczy 50 tys. zł. "W praktyce osoba otrzymująca wynagrodzenie minimalne w wysokości 4300 zł brutto miesięcznie z czego na rękę dostaje 3231,53 zł za pozew o przywrócenie do pracy będzie musiała zapłacić 2580 zł. Bez tej opłaty sąd pracy nie zajmie się sprawą" - czytamy.
"Może to być bardzo dużym utrudnieniem ograniczającym dostęp do sądu, zwłaszcza dla osób zwolnionych bez wypowiedzenia komentuje Bartłomiej Jędrzejak, adwokat w kancelarii DT Gujski Zdebiak. Tacy pracownicy z dnia na dzień tracą pracę i zostają bez środków do życia. Chcąc walczyć o przywrócenie do pracy, musieliby zapłacić prawie całe swoje miesięczne wynagrodzenie za pozew do sądu pracy, co z kolei mogłoby pozbawić ich i ich rodziny środków do życia" - pisze "DGP".
Związki chcą nowego mechanizmu
"NSZZ 'Solidarność' także dostrzega potrzebę wprowadzenia mechanizmu, w którym limit wartości przedmiotu sporu w sprawach pracowniczych zwolnionych z opłat sądowych byłby stale dostosowywany do inflacji i wzrostu minimalnego wynagrodzenia. Związek już w połowie 2018 r. proponował podniesienie tego limitu do 100 tys. zł. W 2022 r. proponował wprowadzenie mechanizmu waloryzacji tego limitu. OPZZ złoży natomiast w Ministerstwie Sprawiedliwości wniosek w sprawie zmiany przepisów zakładający podniesienie progu dla opłat sądowych w zakresie prawa pracy do 120 tys. zł.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"