Za tydzień, ponieważ na tyle szacują członkowie naszej organizacji zapasy, chociażby dwutlenku węgla, może stanąć ubój i przetwórstwo - powiedziała na antenie TVN24 dyrektor zarządzająca Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego Agnieszka Jamiołkowska. Prezes Polskiego Mięsa Witold Choiński w TVN24 BiS zwrócił uwagę na politykę cenową sieci handlowych, które "chcą zachować swoje marże kosztem dostawców, a nie konsumenta".
W piątek Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego poinformowała w komunikacie, że dwutlenek węgla w przemyśle i branży spożywczej jest wykorzystywany na wielu etapach produkcji. Unia podkreśliła, że informacja dotycząca wstrzymania dostaw i produkcji dwutlenku węgla i ciekłego azotu przez Grupę Azoty oraz Anwil "wywołała oburzenie i zaskoczyła przedstawicieli branży mięsnej".
- Sytuacja jest dramatyczna. Decyzja dwóch kluczowych dla nas spółek może mieć dramatyczne konsekwencje dla przemysłu rolno-spożywczego. Dwutlenek węgla, ciekły azot jest niezbędny do produkcji żywności. Decyzja ta może się odbić na całym sektorze, biznesie, a także w konsekwencji na konsumentach. Docelowo będzie to miało ogromny wpływ na ceny żywności - mówiła.
Możliwe problemy z dostępnością i ceną produktów
Przyznała, że "dodatkowo za tydzień, ponieważ na tyle szacują członkowie naszej organizacji zapasy, chociażby dwutlenku węgla, może stanąć ubój i przetwórstwo".
Zwróciła uwagę, że dwutlenek węgla i ciekły azot "są konieczne w całym procesie". - Dwutlenek węgla jest konieczny w przypadku oszałamiania zwierząt, potem cały proces chłodniczy, a nie rozmawiamy o produktach, które mają długi termin przydatności do spożycia, tylko o produktach świeżych, które wymagają tego procesu chłodniczego - powiedziała.
Pytana o konsekwencje dla konsumentów, odpowiedziała, że będą to "problemy z dostępnością produktu na półkach i jego ceną". - Biznes ma to do siebie, że nawet w sytuacjach bardzo trudnych szuka rozwiązań. Już wiemy, że nasi członkowie, którzy w tym sektorze pracują, szukają tych surowców w całej Europie - mówiła.
- W całym tym sektorze jest zatrudnione 92 tysiące osób, to jest ponad 560 firm wieprzowo-wołowych. Mówimy o 71 miliardach złotych całej produkcji sprzedanej. To jest trochę jak kula śnieżna. Ta decyzja wpłynie na hodowców, bo nie będą mieli komu sprzedawać drobiu i wieprzowiny, wpłynie na przedsiębiorstwa, które przetwarzają, na handel, konsumenta, ale również na pracowników firm tego sektora - zaznaczyła.
- Decyzje biznesowe dwóch spółek, które osiągają bardzo wysokie zyski, więc uzasadnienie wyłącznie sytuacją ekonomiczną jest dla nas nieakceptowalne. To jest jak łańcuszek. Jedni chronią swoje zyski i swoją kondyncję finansową, natomiast odbija się to na innych sektorach gospodarki, w których może być bardzo dramatyczna sytuacja.
"Ceny nawozów pod znakiem zapytania"
- Pięć, sześć dni - na tyle mniej więcej firmy mają zapasów dwutlenku węgla - powiedział na antenie TVN24 BiS prezes zarządu Polskie Mięso Witold Choiński.
- Na pewno mówimy o czymś, czego do tej pory nie było. Oczywiście wszyscy bali się wysokich cen prądu, gazu. Robiliśmy porównanie sierpień do sierpnia ubiegłego roku, to jest wzrost kosztów produkcji w zakładach mięsnych między 20 a 20 parę procent. Nie da się tego przełożyć na cenę. Konsument może ograniczyć zakupy, ale sieci prowadzą też swoją politykę, powołują się na tarczę antyinflacyjną, chcą zachować swoje marże kosztem dostawców, a nie konsumenta - zwrócił uwagę.
O problemach branży mleczarskiej mówiła natomiast analityk rynku mleka Dorota Śmigielska. - Ceny są bardzo wysokie i ceny nawozów stoją pod znakiem zapytania. Minister rolnictwa oczywiście zapewnia, że na ten bieżący sezon jesienny nawozów wystarczy, ale przecież większość rolników na jesieni kupuje już nawóz na sezon wiosenny - mówiły. Zauważyła, że koszty produkcji mleka już są wysokie, a teraz pojawiły się obawy o brak nawozów na rynku.
- Rozwiązaniem może być redukcja pogłowia krów mlecznych, ale my w Polsce i tak mamy te pogłowie już na tyle niewielkie, że zdecydowanie rolnicy nie podejmą takiej decyzji, żeby jeszcze bardziej ograniczać swoją produkcją, czy swoje stada. Jesteśmy dużym producentem w UE i na świecie, nasza pozycja jest silna. Jeżeli chodzi o rozwiązania dla rolników, to ciężko coś wymyślić i podsunąć jakiś pomysł - powiedziała.
Grupa Azoty i Anwil wstrzymują produkcję
Grupa Azoty poinformowała w tym tygodniu o zatrzymaniu pracy instalacji do produkcji nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6. Z kolei wchodzące w skład grupy kapitałowej zakłady w Puławach ograniczyły produkcję amoniaku do około 10 proc. mocy wytwórczych i wstrzymały część produkcji w segmentach tworzyw i agro.
Zakłady Azotowe Kędzierzyn ograniczyły do minimum pracę instalacji w jednostce produkującej nawozy. Produkcję nawozów azotowych tymczasowo wstrzymał też Anwil, spółka z grupy kapitałowej PKN Orlen. Spółki tłumaczą decyzję bezprecedensowym wzrostem cen gazu ziemnego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock