- Nie jest dobrze, że Unia Europejska w tak ważnej chwili zaczyna rozmawiać w tak wąskim gronie - powiedział w TVN24 BiS Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju, odnosząc się do tematu braku obecności Polski podczas poniedziałkowych rozmów o przyszłości UE. Dodał, że obawia się dążenia europejskich przywódców do zawężania integracji między państwami.
W przyszły poniedziałek, na spotkaniu sześciu krajów założycielskich ministrowie spraw zagranicznych Francji i Niemiec mają przedstawić pomysł na reformę UE. Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński na antenie TVN24BiS podkreślał, że żałuje, iż w rozmowach nie będzie obecny przedstawiciel Polski.
- Wydaje mi się, że ta sytuacja wyraźnie skłania wiele krajów, a w szczególności Polskę, do zabrania bardziej wyraźnego głosu w debacie w UE, jak miałaby ona wyglądać. Polski głos na pewno będzie słyszalny. Nie jest dobrze, że Unia Europejska w tak ważnej chwili zaczyna rozmawiać w tak wąskim gronie. To jest problem wszystkich krajów członkowskich. Brak demokracji w dyskusji spowodował, że takie napięcia w UE powstały. To nie jest dobry ruch - podkreślił wiceminister.
Dodał, że obawia się dwóch trendów: rosnącego eurosceptycyzmu i dążenia przywódców europejskich do zawężania integracji do mniejszej grupy krajów.
Polska dostanie mniej?
Kwieciński powiedział, że choć brytyjski udział we wpływach do unijnego budżetu wynosił 10-12 proc., należy odliczyć od tego część środków, które ten kraj otrzymywał.
- Wkład brytyjski netto nie jest decydujący, wynosi około 7-8 proc - mówił.
Może to jednak oznaczać, że unijne dotacje dla państw członkowskich, wskutek Brexitu, zmniejszą się dla państw członkowskich. - Jest możliwe, że brakująca część w budżecie może być uzupełniona przez wszystkie 27 krajów - uważa wiceminister.
Brexit stał się faktem:
Autor: PMB/gry / Źródło: tvn24bis
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock