Zmiany podatkowe z Polskiego Ładu budzą dużo wątpliwości wśród zwykłych obywateli i ekspertów. - Mówimy o czymś, co jest partactwem legislacyjnym, to nie jest niedoróbka - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Jerzy Hausner, były wicepremier i minister gospodarki. Jego zdaniem wprowadzanie Polskiego Ładu powinno być zawieszone.
Na początku 2022 roku weszły w życie zmiany w podatkach, zapowiadane przez PiS w ramach programu Polski Ład. Najważniejsze elementy reformy to wzrost kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, wzrost progu podatkowego do 120 tys. zł. Jednocześnie zniknęło odliczenie składki zdrowotnej od podatku. Na początku stycznia, kiedy część pracowników otrzymała swoje pensje, w których uwzględnione zostały zmiany, okazało się, że są przypadki wśród m.in. nauczycieli, emerytów oraz funkcjonariuszy służb mundurowych, gdy w porównaniu z grudniowymi pensje styczniowe były zdecydowanie, nawet o kilkaset złotych, niższe.
W efekcie problemów rząd najpierw wydał dodatkowe rozporządzenie w sprawie zaliczek na PIT, które miało spowodować, że styczniowe pensje wypłacane kolejnym pracownikom nie będą niższe niż te grudniowe. Ponadto pracodawcy i ZUS mieli zwracać pracownikom i emerytom nadpłacony podatek. Kolejną łatą nałożoną na Polski Ład ma być ustawa przyjęta kilka dni temu przez Sejm.
Polski Ład - Jerzy Hausner komentuje
- Mówimy o czymś, co jest partactwem legislacyjnym, to nie jest niedoróbka. Niedoróbek mamy bardzo wiele i można by mnożyć przykłady, tutaj mamy do czynienia z czymś, co trudno z czymkolwiek porównywać. (...) Niemalże codziennie ktoś pokazuje kolejną lukę, kolejny błąd, kolejne nieporozumienie. Z drugiej strony są działania, często bez właściwej podstawy prawnej, które mają to korygować, aż dochodzimy do tego momentu, który jest w ogóle przedziwny, kiedy premier mówi, że możecie sobie wybrać system rozliczania się podatkowego - komentował Jerzy Hausner, obecnie przewodniczący Rady Programowej Open Eyes Economy Summit, Fundacja GAP.
Chodzi o słowa premiera Mateusza Morawieckiego z końca stycznia br., kiedy zapowiedział, że jeśli ktokolwiek zarabiający do 12 800 zł brutto miesięcznie straci na Polskim Ładzie, będzie mógł rozliczyć się na zasadach z 2021 roku.
Były wicepremier był pytany, czy odpowiedzialność za obecne zamieszanie powinien ponieść ktoś z resortu finansów, czy raczej z Prawa i Sprawiedliwości w związku ze słowami Jarosława Kaczyńskiego z lipca 2021. Prezes PiS stwierdził wówczas, że Polski Ład "to jest program partii, a nie program rządowy".
- Trudno powiedzieć, że jedna osoba jest za to odpowiedzialna. W istocie rzeczy całe ugrupowanie, które chciało budować na tym swoje powodzenie wyborcze, ponosi za to odpowiedzialność - ocenił Hausner. - Ale najważniejsze jest to, że my za to płacimy, czasami finansowo, ale czasami przez to, że nie wiemy, jaka jest nasza sytuacja, że się denerwujemy, że nie jesteśmy pewni, że zamiast zajmować się pracą, zajmujemy się po prostu wyjaśnianiem tej chorej sytuacji - dodał były minister gospodarki.
Hausner, mówiąc o zmianach podatkowych z Polskiego Ładu, stwierdził, że "widzi nie tylko słabość rozwiązań legislacyjnych, ale także to, że cały pomysł nie był dobrze domyślany". - On nie był dobrze skonsultowany, rozważony, był po prostu robiony po to, żeby jak najszybciej osiągnąć efekt, który był przede wszystkim efektem komunikacyjnym, marketingowym i polityczno-wyborczym, a nie rzeczywistym efektem rozwojowym - stwierdził były wicepremier.
Zdaniem Hausnera powinno się zawiesić wprowadzanie Polskiego Ładu. - To jest oczywiste. Każdy rozsądny człowiek powie: w taki sposób, jak on został wprowadzony, powinien być natychmiast zawieszony, a jednocześnie powinny być dobrze przygotowane i przeprowadzone zmiany systemu podatkowego - ocenił.
Środki z Funduszu Odbudowy dla Polski
Jerzy Hausner mówił również o funduszach europejskich, w tym środkach z Funduszu Odbudowy. - Z punktu widzenia tych środków, które były planowane, mamy impas. Mamy sytuację, w której bez porozumienia z Komisją Europejską, a to porozumienie wymaga zmian, które nie są podejmowane, bo są pozorowane, najprawdopodobniej - przynajmniej na razie - nie tylko nie skorzystamy z Krajowego Planu Odbudowy, ale nie skorzystamy też z normalnych budżetowych pieniędzy - wskazał.
Jak tłumaczył, oznaczałoby to, że nie będziemy w stanie dokonać modernizacji naszej gospodarki. - Nie będziemy w stanie sfinansować koniecznej transformacji energetycznej. Będziemy w sytuacji, w której będziemy narzekać na Komisję Europejską, ale nie sięgamy i nie wykorzystujemy środków, które mogłyby problem rozwiązywać - wskazał gość "Faktów po Faktach" w TVN24. W jego ocenie "gospodarka jest kładziona na ołtarzu polityki".
Fundusz Odbudowy to środki, które mają ożywić gospodarkę UE po pandemii COVID-19. Aby otrzymać wsparcie, państwa członkowskie muszą przedstawić KE swoje plany odbudowy. Polski Krajowy Plan Odbudowy trafił do Brukseli na początku maja 2021 roku. Nasz kraj nadal czeka na zielone światło od Komisji Europejskiej.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w październiku 2021 mówiła, że chce wpisania do polskiego KPO jasnego zobowiązania do likwidacji Izby Dyscyplinarnej, do przeprowadzenia zmian w systemie dyscyplinarnym dla sędziów oraz rozpoczęcia procesu przywracania sędziów odsuniętych od orzekania.
Dodatkowo komisarz do spraw budżetu Johannes Hahn mówił pod koniec stycznia br., że Komisja Europejska może zaproponować zamrożenie funduszy strukturalnych dla Polski i Węgier w związku z obawami o praworządność jeszcze przed zaplanowanymi na 3 kwietnia wyborami na Węgrzech.
Stanowisko Rady Gospodarczej przy Marszałku Senatu
Na początku lutego br. Rada Gospodarcza przy Marszałku Senatu RP opublikowała stanowisko w sprawie utraty reputacji ekonomicznej Polski. Członkami Rady są m.in.: Jerzy Hausner, Henryka Bochniarz, Zbigniew Jakubas, Adam Kiciński, Henryk Orfinger, Michał Świerczewski, Marek Belka, Janusz Jankowiak oraz Andrzej Rzońca.
"Jesteśmy świadkami wielu niekorzystnych zjawisk w polskiej gospodarce jak chaos związany z wprowadzaniem Polskiego Ładu, wysoka inflacja, ogromny wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Do tego dochodzi obniżenie poziomu wiarygodności ekonomicznej naszego państwa, co potęguje negatywne zjawiska i blokuje skuteczne przeciwdziałanie im" - możemy przeczytać w stanowisku.
Jak tłumaczył Hausner, "wiarygodność to nie jest coś, co jest zerojedynkowe". - Wiarygodność może być niska, może być wysoka, jeśli jest niska lub jest obniżana, to się za to płaci wysokie koszty. To jest tak samo jak z wiarygodnością kredytową - stwierdził. Były minister gospodarki wskazywał, że skutkiem obniżenia wiarygodności jest wyższy koszt zaciągnięcia długu.
Budżet 2022
Jerzy Hausner mówił też o sytuacji budżetu państwa. Ustawa budżetowa na 2022 rok zakłada, że deficyt nie może przekroczyć 29,9 mld zł. - Już w tej chwili dokonywane są takie interpretacje lub takie zmiany, które powodują, że w dniu, w którym pan prezydent (Andrzej Duda - red.) podpisał budżet państwa, który zakładał mniej więcej 30-miliardowy deficyt, to wiemy, że jak się policzy to wszystko, co w tej chwili jest tarczą antyinflacyjną, to, co już obiecane, to, co będzie uruchomione, jeśli się policzy te ustępstwa, które są w tej chwili szybko czynione w ramach Polskiego Ładu, to my (...) mówimy w istocie rzeczy o tym, że deficyt jest trzykrotnie wyższy - stwierdził.
Na dodatek - jak mówił - deficyt, który jest zapisany w ustawie budżetowej, nie pokazuje obrazu finansów publicznych. - Bo znacząca część finansów publicznych jest poza układem budżetowym, bo to jest też kolejna fikcja, w której żyjemy. Niektórzy złośliwi mówią, że premier (Mateusz Morawiecki - red.) ma raj wydatkowy w ramach funkcjonowania Banku Gospodarstwa Krajowego, czy Polskiego Funduszu Rozwoju, tylko że to unieczytelnia całą sytuację gospodarczą - powiedział Jerzy Hausner.
- To powoduje, że obraz tej sytuacji jest niejasny, nieklarowny. Żyjemy w pewnej fikcji ekonomicznej - podsumował.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24