Wraca temat tak zwanego podatku od smartfonów. Opłata reprograficzna powinna być odprowadzana od wszystkich urządzeń umożliwiających kopiowanie utworów - uznał sąd w precedensowym wyroku, o którym pisze w poniedziałkowym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna". Decyzja sędziów jednak jest nieprawomocna i najprawdopodobniej zostanie złożone odwołanie w tej sprawie.
Opłata reprograficzna ma twórcom rekompensować straty wynikające z prawa do kopiowania i korzystania z utworów na użytek własny i najbliższych osób. Obowiązuje ona w większości państw Europy, a jak wskazuje "Dziennik Gazeta Prawna", unijne przepisy "zobowiązują do tego, by pewna kwota ze sprzedaży urządzeń, które takie kopiowanie umożliwiają, trafiała do twórców".
Sąd poszerzył katalog sprzętu, od którego należy naliczać opłatę
Właśnie zapadł wyrok w sprawie, która jej dotyczyła, a trwała ona od ponad dekady. Sąd nakazał firmie Sony wypłacić 576 tys. zł w ramach zaległej opłaty reprograficznej na rzecz Stowarzyszenia Artystów i Wykonawców, organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Jak zauważa "DGP", wyrok ten jest przełomowy, ale nie z powodu kwoty, lecz tego, że sąd stwierdził, że smartfony, tablety i notebooki także podlegają tej opłacie. Firmy technologiczne twierdziły, że nie, i powoływały się przy tym na ustawę, w której wymieniono stare nośniki jak magnetowidy.
"Ukształtowanie się linii orzeczniczej uwzględniającej tę argumentację oznaczałoby w praktyce, że do organizacji zbiorowego zarządzania wpływałoby rocznie nawet kilkaset milionów złotych więcej. Wcześniej jednak spór musi się doczekać rozstrzygnięcia w II instancji" — czytamy w dzieniku.
Sony od razu zapowiedziało, że odwoła się od wyroku. Importerzy sprzętu przestrzegają zaś, że wprowadzenie tej opłaty będzie oznaczać podwyżki cen.
W jakiej wysokości miałaby być oplata?
Jak podaje "DGP", orzeczenie jest problematyczne z kilku powodów, a jednym z nich jest brak określenia odpowiedniej wysokości opłaty.
- Niestety, w uzasadnieniu wyroku nie znajdziemy wyjaśnienia, jaka powinna być stawka opłaty naliczonej od takich urządzeń. Stawki opłat są wskazane bowiem w rozporządzeniu, a jeśli rozporządzenie nie wymienia jakiegoś urządzenia, to i nie podaje właściwej dla niego stawki opłaty - zauważa Tomasz Zalewski, radca prawny, partner w kancelarii Bird & Bird, w rozmowie z "DGP". Gazeta zauważa, że w efekcie w ramach każdego postępowania sądowego trzeba będzie wyliczać stawki przy pomocy biegłych.
Wcześniej rząd PiS przymierzał się do zmian w opłacie reprograficznej, która objęłaby smartfony. Finalnie jednak takie rozwiązanie nie weszło w życie.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock