Biedronka prowadzi zaawansowane prace nad e-sklepem, powinien on ruszyć przed końcem tego roku - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Do sieci mają się też przenieść Lidl i Netto. Gazeta podaje, że powodem tego jest podatek handlowy, który według ostatniej wersji nie będzie obejmował handlu internetowego.
Według ustaleń gazety, e-sklep Biedronki powinien ruszyć jeszcze przed końcem tego roku. Choć popularna, wcale nie musi być pierwsza. Do sieci trafić może bowiem również Lidl oraz Netto.
- Obecnie skupiamy się na sprzedaży naszych produktów w ponad 550 stacjonarnych placówkach w całym kraju, jednak nie wykluczamy uruchomienia e-sklepu - przyznaje w rozmowie z "DGP" Anna Biskup, rzeczniczka Lidl Polska.
Netto przyznało, że uruchomienie e-sprzedaży w jego przypadku pozostaje tylko kwestią czasu.
Rentowność dyskontów wynosi ok. 4 proc. Gdyby podatek handlowy wynosił przeciętnie 0,4 proc. wartości obrotów (tak postuluje Konfederacja Lewiatan), to dochody sieci skurczyłyby się o jedną dziesiątą. Przeniesienie obrotów do internetu pozwoliłoby na uniknięcie strat związanych z nowym obciążeniem - wskazuje gazeta.
Biedronka: na razie obserwujemy
Sieć Biedronka oficjalnie nie potwierdza informacji o planach uruchomienia e-sklepu, podkreślając, że na razie przygląda się takim rozwiązaniom, by móc ewentualnie wdrażać je w przyszłości.
"Informujemy, że nie prowadzimy w tej chwili testów związanych z wdrożeniem sklepu internetowego. Biorąc pod uwagę możliwości i ograniczenia, jakie niesie ze sobą rozwój internetu, pozostajemy obecnie na etapie obserwacji oraz przygotowania narzędzi i wiedzy, które pozwolą takie projekty wdrażać w przyszłości." - głosi komunikat przesłany do tvn24bis.pl. - "Dodatkowo stale rozwijamy naszą obecność w sieci wykorzystując narzędzia do angażowania klientów" - czytamy dalej.
Natomiast źródło związane z otoczeniem firmy poinformowało nas, że dyskusje nad przeniesieniem części sprzedaży do sieci były prowadzone już w przeszłości. Handel internetowy miałby jednak dotyczyć tzw. produktów "non-food" (czyli asortymentu nieżywnościowego), które cieszą się dużą popularnością w dyskontach, jednak nie ma dla nich miejsca na limitowanej przestrzeni sklepów stacjonarnych.
Bez związku z podatkiem
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z Konfederacji Lewiatan przeniesienie części sprzedaży do sieci nie ma związku z widmem wprowadzenia nowego podatku.
- Ja bym tego nie łączył – stwierdził Mordasewicz. - Przejście do sieci jest nam potrzebne ze względu na to, że młodzi konsumenci tego wymagają.
Zdaniem eksperta trudno też ocenić związek między przyjęciem takiego rozwiązania a ucieczką przed kosztami wynikającymi z podatku. - Nie wiemy ostatecznie jak będzie wyglądała ustawa o podatku handlowym. Być może zakupy on-line byłyby traktowane jak sprzedaż stacjonarna – argumentował Mordasewicz. W jego opinii, na rynku kształtuje się trend polegający na łączeniu różnych platform sprzedażowych. - Idziemy w kierunku sprzedaży hybrydowej. Poszczególne kanały będą się ze sobą łączyły. Stacjonarne sklepy będą oferowały internetową sprzedaż, by dotrzeć do większej liczby konsumentów oraz by być bliżej nich – twierdzi ekspert. - Będziemy podążać w kierunku zachodnim i amerykańskim, gdzie zakupy w sieci będą stanowiły większość w sprzedaży ogółem.
Zdaniem Mordasewicza sklepy nie zanotują znacznego wzrostu wyników finansowych po wprowadzeniu sprzedaży internetowej.
- Nie będzie to zmiana radykalna, skokowa. Zapewne pojawi się z czasem, szczególnie w środowiskach wielkomiejskich – stwierdził.
Jakie prognozy?
Firma badawcza PMR prognozuje, że dynamika internetowej sprzedaży żywności będzie przyspieszać. W ub.r. wzrost wyniósł 20 proc., w tym ma to być już 30 proc. A w nie dalekiej przyszłości obroty po winny się podwajać co roku.
Nowy podatek nie dla sklepów internetowych:
Autor: mb/ag / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock