Obecna sytuacja jest "niestandardowa" i zupełnie nowa dla wszystkich - tak decyzję o ograniczeniu działalności galerii handlowych skomentował dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych Radosław Knap. "Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie oszacować strat dla całej branży, ale już wiadomo, że straty będą ogromne, bo należy pamiętać, że centra handlowe, to nie tylko zarządcy i najemcy" - dodał.
Od północy z piątku na sobotę swoją działalność ograniczyły restauracje, kawiarnie czy puby. Nadal będą mogły sprzedawać jedzenie. Ograniczeniu podlega jedynie spożywanie posiłków na miejscu. Zamówienia będzie można brać na wynos lub też z dostawą do drzwi.
Ograniczona będzie także działalność galerii handlowych. Jak mówił podczas konferencji premier Mateusz Morawiecki, pozostaną w nich otwarte otwarte sklepy spożywcze, a także pralnie, apteki i drogerie.
Ograniczenia zrozumiałe ale...
"Teraz skupiamy się na najważniejszych kwestiach, czyli bezpieczeństwie pracowników i klientów centrów handlowych, dlatego też z pełnym zrozumieniem przyjęliśmy decyzję rządu wprowadzającą stan epidemiczny, co może realnie ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa w Polsce" - powiedział PAP dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych Radosław Knap.
Jak zaznaczył, obecna sytuacja jest "niestandardowa" i zupełnie nowa dla wszystkich. "Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie oszacować strat dla całej branży, ale już wiadomo, że straty będą ogromne, bo należy pamiętać, że centra handlowe, to nie tylko zarządcy i najemcy" - wskazał Knap.
Dodał, że to szereg innych firm; od różnych serwisów, po ochronę i branżę eventową. "Łącznie, w tym segmencie handlu zatrudnionych jest ponad 400 tys. osób, a centra i parki handlowe w Polsce mają co miesiąc między 120-150 mln odwiedzin" - podał.
Według PRCH zamknięcie handlu w niedzielę od 2018 pokazało, że każdy dodatkowy dzień ograniczeń w miesiącu ma swoje skutki ekonomiczne. "A co dopiero, kiedy te wyjątkowe okoliczności powodują ograniczenia trwające dłuższy, nieprzerwany czas" – zaznaczył Knap.
Knap dodał, że po wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego pojawiła się informacja o możliwych ograniczeniach w działalności centrów handlowych. "Oczywiście taki scenariusz był brany pod uwagę, chociażby obserwując działania prewencyjne u naszych europejskich sąsiadów" – wskazał Knap.
Pomoc dla przedsiębiorców
Przedsiębiorcy z powodu opóźnień lub braku realizacji dostaw, zatorów płatniczych czy nieobecności pracowników mogą wystąpić do Urzędu Skarbowego o ulgę lub umorzenie zaległości.
Ministerstwo Finansów podało, że "w sytuacji negatywnych skutków finansowych dla przedsiębiorców, wynikających z epidemii koronawirusa urzędy skarbowe będą brać pod uwagę te szczególne okoliczności przy rozpatrywaniu wniosków dotyczących przyznania ulg w spłacie zobowiązań podatkowych".
Rząd planuje nowelizację ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z ochroną miejsc pracy. Chce ułatwień dla przedsiębiorców, którzy znajdują się w kryzysie. Jej założenia mają być przedstawione na początku tego tygodnia.
Minister Rozwoju Jadwiga Emilewicz poinformowała, że w specustawie, która ma pomóc firmom w związku z epidemią koronawirusa znalazły się rozwiązania poprawiające ich płynność finansową. - To przede wszystkim tanie pożyczki i gwarancje, źródłem ich finansowania będzie Bank Gospodarstwa Krajowego - poinformowała minister. - Z jednej strony rozszerzamy zakres pomocy de minimis. To ta pomoc, która jest w najprostszych regułach i warunkach udzielana dzisiaj przez sektor bankowy małym i średnim firmom. Dzisiaj wartość pożyczki i gwarancji udzielanej przez Bank Gospodarstwa Krajowego nie przekracza 60 proc. wartości udzielanej pożyczki - chcemy zwiększyć tę kwotę do 80 proc. a całkowitą wartość z 200 tys. euro podnieść do 500 tys. euro - zaznaczyła.
Autor: mmh / Źródło: PAP