Część energii wyprodukowanej w gospodarstwach domowych Polacy będą musieli też oddawać za darmo - to rozwiązanie, nad jakim pracuje Sejm. Zaspokojenie własnych potrzeb, a nie generowanie znacznych zysków - to, według resortu energii, cel zmian w prawie.
W Polsce już kilka tysięcy rodzin produkuje energię elektryczną ze słońca. Na dachach domów umieszczają instalacje fotowoltaiczne. Polscy prosumenci, czyli jednocześnie producenci i konsumenci energii, nie dostaną taryf gwarantowanych, jak do niedawna przewidywało prawo, a jedynie upust w ilości energii pobranej z sieci.
Zbyt kosztowne
Zdaniem przedstawicieli resortu energii, system taryf gwarantowanych byłby zbyt kosztowny dla pozostałych odbiorców energii. Dlatego w projekcie nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) pojawiła się propozycja tzw. opustów.
Za każdą kilowatogodzinę energii wprowadzonej do sieci prosument będzie mógł otrzymać rabat w wysokości 70 proc. na energię przez siebie kupowaną. Jeśli zaś wyprodukuje więcej energii, niż zużywa, wtedy za darmo odda nadwyżkę koncernom energetycznym. Tę energię koncerny będą mogły odsprzedać innym.
- Spełniamy wymogi te, do których jesteśmy zobowiązani. Natomiast tą ustawą staramy się tworzyć model przyjazny dla polskiej gospodarki, przyjazny dla innowacyjności i model bezpieczny dla prosumenta - powiedział Maciej Małecki (PiS), podczas drugiego czytania projektu ustawy.
Podkreślił, że ze strony partii rządzącej nie ma woli, by Polska była unijnym prymusem w produkcji prądu w sposób, który będzie uderzał po kieszeniach polskich odbiorców.
Tylko dla bogatych
Projekt został zgłoszony przez posłów PiS i rozwiązanie krytykuje zarówno pozycja jak i środowiska związane z OZE. Ich zdaniem proponowane w nowelizacji rozwiązania nie będą sprzyjać rozwojowi energetyki obywatelskiej, bo inwestycje w mikroźródła zwrócą się po wielu latach. Faktycznie więc - będą tylko dla ludzi bardzo zamożnych. - Dotacje nie są przedmiotem badań naukowych a przedmiotem polityki. Nigdy nie twierdziliśmy, że tam, gdzie zostały zatwierdzone taryfy dopłacające dla prosumentów system się nie rozwinął. Odnosiliśmy się do sensu społeczno-ekonomicznego takiego rozwoju w kontekście ustawy o OZE" - powiedział wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Jak dodał, rozwój produkcji prosumentów powinien iść w kierunku zaspokajania własnych potrzeb energetycznych, ale nie "generowania znacznych zysków dla wybranej grupy kosztem innej grupy".
Wyższe rachunki
Gabriela Lenartowicz z PO pytała również o uzasadnienie dla podwyższenia tzw. opłaty przejściowej, zapisanej w projekcie nowelizacji ustawy o OZE. Opłata przejściowa jest doliczana do rachunków za energię. Zgodnie z zapisami projektu ma ona wzrosnąć z 3,87 zł do 8 zł brutto miesięcznie. Rocznie daje to 96 zł dla gospodarstwa domowego. Również pozostali odbiorcy płaciliby wyższą opłatę. Wiceminister Piotrowski powiedział, że w trakcie rządów poprzedniej ekipy doszło do przekraczającego 1 mld zł zadłużenia Zarządcy Rozliczeń, więc "trzeba wprowadzić mechanizm, który to zrekompensuje". Wiceminister dodał, że jeśli chodzi o podwyższenie opłaty "to są pojedyncze złotówki" na rachunkach.
Zobacz komentarz na temat produkcji energii odnawialnej w Niemczech:
Autor: MS / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock