Posłowie Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli w piątek złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w Narodowym Banku Polskim. Jak tłumaczyli, chodzi o kierowanie do rad nadzorczych instytucji finansowych osób, które nie spełniają podstawowych kompetencji, a które zgodnie z prawem muszą spełniać. Z kolei lider Teraz! Ryszard Petru uważa, że prezes banku centralnego Adam Glapiński powinien złożyć rezygnację.
Narodowy Bank Polski opublikował w środę na swoich stronach internetowych przeciętne wynagrodzenia brutto kadry kierowniczej w 2018 roku. Z informacji tej wynika, że najwyższe przeciętne wynagrodzenie miesięczne brutto otrzymywał dyrektor departamentu komunikacji i promocji - 49 tys. 563 zł, najmniej jeden z doradców prezesa - 6720 zł.
Publikacja wynagrodzeń w banku centralnym jest wynikiem realizacji postanowienia noweli ustawy dotyczącej jawności wynagrodzeń w banku centralnym. Zmiany w prawie były konsekwencją publikacji medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ubiegłego roku "Gazeta Wyborcza" informowała, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą około 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.
Zawiadomienie do prokuratury
Krzysztof Brejza (PO-KO) powiedział w piątek na konferencji prasowej w Sejmie, że prezes NBP Adam Glapiński przez trzy miesiące nie był w stanie odpowiedzieć na kierowane do niego pytania dotyczące wynagrodzeń w banku centralnym. - Dlaczego pani z departamentu niezbyt merytorycznego, czyli departamentu promocji zarabia o 22 tysiące złotych więcej od dyrektorów departamentów wyspecjalizowanych, bardzo merytorycznych, zajmujących się ryzykiem operacyjnym? - pytał poseł. - Mamy dobrą wiadomość dla pana prezesa Glapińskiego i dla opinii publicznej: będziemy pytać dalej, nie damy się zastraszyć, nie zaknebluje nam pan ust. Nawet jeżeli te pytania wywołują duże echo w samym NBP i duże pokłady niepokoju, prawda wyjdzie na jaw, panie prezesie - oświadczył Brejza. Poseł zapowiedział, że PO przygotowuje kolejne wnioski w trybie ustawodawczym o dostęp do informacji publicznej. - Dopytamy o wszystko i opinia publiczna będzie miała pełną wiedzę na temat tego, jakie to państwo szejków pobudowane zostało w NBP - podkreślił Brejza. Jarosław Urbaniak (PO-KO) poinformował, że w związku z tym, że nie ma nadal odpowiedzi prezesa Glapińskiego na temat kompetencji pań kierowanych do rad nadzorczych instytucji finansowych w Polsce Platforma skieruje "zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w zakresie kierowania do rad nadzorczych osób, które nie spełniają podstawowych kompetencji, które zgodnie z prawem muszą spełniać".
Petru domaga się rezygnacji
Konferencję prasową w Sejmie zorganizował również Ryszard Petru. Lider Teraz! oświadczył, że "w NBP mamy w tym momencie paraliż, szczególnie dwóch departamentów - departamentu komunikacji i departamentu gabinetu prezesa". Jak dodał, chciałby "pomóc" prezesowi NBP Adami Glapińskiemu w złożeniu rezygnacji. Pokazując dziennikarzom gotowe do wypełnienia przez szefa NBP pismo, Petru wyjaśnił, że "trzeba wpisać tylko datę, a na dole trzeba się podpisać, i ta rezygnacja staje się automatycznie ważna". - Ważne jest też to, żeby ona została upubliczniona - dodał polityk. Według niego między innymi zamieszanie z wynagrodzeniami w NBP, "podejrzenie o prywatę", jeżeli chodzi o wynajmowanie willi w Davos, powoduje, że "Narodowy Bank Polski przestaje być stabilny, poważny, tak naprawdę zajmuje się tylko i wyłącznie chronieniem wizerunku prezesa".
Zdaniem Petru rezygnacja prezesa NBP będzie korzystna "dla dobra Rzeczypospolitej, dla dobra Narodowego Banku Polskiego" i powinna nastąpić jeszcze w marcu.
Autor: mb / Źródło: PAP