Sześćdziesiąt procent zarobków prezesa Narodowego Banku Polskiego - to maksymalna pensja, jaką na podstawie nowych przepisów mogą otrzymywać pracownicy banku centralnego. Jak wynika z informacji opublikowanych w środę, ten poziom może przekraczać blisko połowa dyrektorów zatrudnionych w Narodowym Banku Polskim. Najboleśniej skutki nowych przepisów odczuje dyrektor departamentu komunikacji i promocji Martyna Wojciechowska.
Nowe przepisy zostały opublikowane w Dzienniku Ustaw we wtorek po południu, zaś w środę bank centralny opublikował informacje o wysokości wynagrodzeń kadry kierowniczej w 2018 roku.
Zarobki w NBP
Regulacje stanowią, że wielkość środków na wynagrodzenia ustalana będzie corocznie w planie finansowym NBP, z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym. Maksymalne wynagrodzenie dla poszczególnych pracowników, poza wiceprezesami oraz członkami zarządu NBP, nie będzie mogło przekroczyć 0,6-krotności (60 procent) wynagrodzenia prezesa NBP.
Na konferencji prasowej na początku stycznia Ewa Raczko, zastępca dyrektora Departamentu Kadr NBP, poinformowała, że miesięczne przychody prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego w 2018 roku wynosiły 63 531 zł.
Przy założeniu, że pensja prezesa NBP nie zmieniła się w tym roku, to maksymalne wynagrodzenie pracowników nie może przekroczyć progu 38 118,6 zł.
Jak wynika z informacji opublikowanych przez bank centralny, ten poziom przekracza 12 z 26 dyrektorów zatrudnionych w Narodowym Banku Centralnym. W pozostałych przypadkach z listy NBP uwzględniającej kadrę kierowniczą pensje są poniżej limitu.
Obniżka wynagrodzeń
Zdecydowanie najwięcej, bo o około 11,5 tysiąca (w skali miesiąca) ten poziom przekracza dyrektor departamentu komunikacji i promocji (średnio zarabiała ponad 49,5 tys. zł). Funkcję tę od sierpnia 2016 roku sprawuje Martyna Wojciechowska.
Na drugim miejscu pod względem przeciętnych wynagrodzeń miesięcznych brutto w NBP znalazł się dyrektor departamentu prawnego z 47 331 zł. W tym przypadku cięcie wyniesie 9,2 tys. zł miesięcznie.
Z informacji opublikowanych przez bank centralny wynika ponadto, że średnie zarobki szefowej gabinetu prezesa, którą w ubiegłym roku była Kamila Sukiennik, wyniosły 42 760 zł. To także pensja wyższa niż maksymalne wynagrodzenie wprowadzone wraz ze zmianą przepisów.
W przypadku niektórych dyrektorów różnice są znacznie mniejsze i nie przekraczają kilkuset złotych. Zaledwie o niecałe 300 zł próg przekracza bowiem pensja, jaką otrzymuje dyrektor departamentu zagranicznego. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku zarobków dyrektora departamentu edukacji i wydawnictw.
Należy pamiętać, że powyższe pensje uwzględniają dodatki otrzymane przez pracowników. Na stronie banku centralnego wyjaśniono, że udostępniono informacje "o wysokości przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego brutto osiągniętego w 2018 r. na stanowisku: dyrektora oddziału okręgowego, dyrektora departamentu (komórki równorzędnej), zastępcy dyrektora oddziału okręgowego, zastępcy dyrektora departamentu oraz osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym ze stanowiskiem dyrektora departamentu i jego zastępcy (wynagrodzenie zasadnicze/chorobowe/zasiłki, premie, nagrody, nagrody jubileuszowe, dodatkowe wynagrodzenie roczne)".
Informacje medialne
Nowela ustawy dotyczącej jawności wynagrodzeń w NBP jest konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch wyżej wymienionych współpracowniczkach prezesa Glapińskiego. Informowano wówczas, że zarobki Wojciechowskiej wynosiły w 2016 roku około 65 tysięcy złotych wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i dodatkami. "Dla porównania - były prezes NBP Marek Belka dostawał w sumie około 57 tysięcy złotych miesięcznie" - napisała w grudniu "GW".
Autor: mb//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY-SA 3.0 | Andrzej Barabasz (Chepry)