- Musimy rozwiązać umowy z firmami wykonującymi różne prace, takie jak pozyskiwanie drewna czy sadzenie lasów, bo przedmiot umowy przestał istnieć. Będziemy teraz jeszcze raz szukać firm, które będą dla nas wykonywały już trochę inną pracę - powiedziała w TVN24 rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska. Jak dodała, sprzątnięcie połamanych drzew po nawałnicach, które przeszły nad Polską, potrwa co najmniej dwa lata.
Malinowska mówiła, że bardzo często zdarzają się sytuacje, w których las zostaje zmieciony przez wiatr. - Taka sytuacja miała miejsce chociażby w lipcu w Rudach Raciborskich. Ale to było tylko 1500 hektarów. Teraz nawałnice zniszczyły 45 tys. hektarów lasów i ponad 8 mln m sześc. drewna. Nie sposób przeliczyć tych drzew na sztuki - powiedziała.
Dwa lata sprzątania
Dodała, że największe szkody wystąpiły w Nadleśnictwie Lipusz. - Tam wichura zniszczyła 2 mln m sześć. drewna. Gdybyśmy to drewno załadowali do pociągu to miałby on długość od Gdańska do Zakopanego - mówiła.
W tej chwili Lasy Państwowe rozpoczynają uprzątanie połamanych drzew. - To jest praca na bardzo długi czas. Przewidujemy, że na sprzątnięcie terenu będziemy potrzebowali dwa lata. Ale prace mogą się przeciągnąć - podkreśliła Malinowska.
Zaznaczyła, że potrzebny jest specjalny sprzęt i ludzie. - W tej chwili musimy rozwiązać umowy z firmami wykonującymi różne prace w lesie, takie jak pozyskiwanie drewna czy sadzenie lasów, bo przedmiot umowy przestał istnieć. Będziemy teraz jeszcze raz szukać firm, które będą dla nas wykonywały już trochę inną pracę. Bardzo byśmy chcieli, żeby dysponowały odpowiednim sprzętem, a nie ma aż tylu firm, które takim sprzętem, jak harwester dysponują - powiedziała rzeczniczka LP.
- Pomagamy udrażniać drogi publiczne i będziemy to robić do niedzieli. Potem musimy już wejść do lasu, bo jest tam niebezpiecznie. Jest susza i to się może zacząć palić. Sosna jest bardzo łatwopalna - dodała.
Malinowska mówiła też, że nie wszystkie zwierzęta zdołały uciec przed nawałnicami. - Leśnicy znajdują bociany z połamanymi skrzydłami i kruki obdarte z piór. Trochę zwierząt trafiło już do ośrodków rehabilitacyjnych, które prowadzimy. Niektóre zwierzęta przygarniają do własnych domów leśnicy - powiedziała.
Co z drewnem?
W środę dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski mówił, co stanie się z połamanymi drzewami. - Pojawiła się niemała okazja, żeby zaspokoić zapotrzebowanie na surowiec drzewny ze strony podmiotów przemysłu drzewnego. W Polsce funkcjonuje 10 tys. zakładów przemysłu drzewnego i zgodnie ze Strategią na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju właśnie przemysł drzewny ma być potężnym kołem zamachowym rozwoju terenów niezabudowanych - mówił.
Jak dodał, są sygnały o zainteresowaniu ze strony tych zakładów. - Nie będzie takiej sytuacji, że to dobro Skarbu Państwa ulegnie zmarnotrawieniu - podkreślił.
Zdaniem adiunkta w Katedrze Nauki o Drewnie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu dr. hab. inż. Edwarda Roszyka, drewno z drzew powalonych wskutek nawałnic to materiał niepełnowartościowy.
- Duża część drzewostanu, który ucierpiał, to nie są drzewa w wieku rębności. O ile mi wiadomo, nie są to np. 80-100-letnie sosny, ale drzewa o zdecydowanie mniejszych średnicach, asortyment małowymiarowy. Nie mamy tam też gwarancji wysokiej odporności na obciążenia, naprężenia – tłumaczył w rozmowie z PAP. Dlatego, w jego ocenie, takie drewno może znaleźć zastosowanie tylko w niektórych branżach. Może np. być wykorzystane do wyrobu papieru, jako surowiec do produkcji płyt drewnopochodnych, np. wiórowych, czy jako opał.
Intensywne nawałnice
Od kilku dni nad Polską przechodzą intensywne burze. W wyniku nawałnic, w nocy z piątku na sobotę, zginęło sześć osób (pięć na Pomorzu i jedna w Wielkopolsce), a około 50 zostało rannych. Silny wiatr - tylko wówczas - uszkodził lub zerwał dachy z prawie 3 tys. domów, w tym z ponad 2 tys. mieszkalnych.
Autor: ToL//bgr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24