Nawet 10 milionów pasażerów rocznie. Tylu ma korzystać z nowego portu lotniczego w Radomiu, który ma zostać oddany do użytku w 2020 roku. - Będzie to zupełnie inne lotnisko niż to, które jest dzisiaj - podkreśla Mariusz Szpikowski, prezes Przedsiębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze. Zanim jednak port przejdzie przemianę, złożono wniosek o upadłość. Materiał z programu "Polska i Świat" w TVN24.
Zdaniem Radosława Witkowskiego, prezydenta Radomia, "decyzja o budowie lotniska z 2011 roku była decyzją pochopną, niepopartą żadnymi analizami". Skończyła się tym, że przez większość czasu radomski port świecił pustkami.
Wniosek o upadłość
Wniosek o upadłość portu lotniczego trafił już do sądu. To nie oznacza jednak jego zamknięcia. Do przejęcia portu szykuje się bowiem Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze.
Na początek PPL chcą wpompować w radomskie lotnisko ponad 400 mln zł. W ramach inwestycji powstanie między innymi nowy terminal, czy dłuższy pas. Zgodnie z harmonogramem, radomski port ma odciążyć pękające w szwach Lotnisko Chopina już za dwa lata.
- Nasze harmonogramy, które nie są wcale napięte, wykazują, że jesteśmy w stanie być gotowi z lotniskiem na 2020 rok i nie są to założenia optymistyczne. Pamiętajmy, że uruchomienie lotniska jest ściśle powiązane z prognozą rozwoju ruchu na Lotnisku Chopina - wskazuje Szpikowski.
Optymistyczne prognozy
PPL liczą, że z Warszawy do Radomia przeniosą się tanie linie i czartery.
Ich przedstawiciele mają jednak wątpliwości.
- To jest port, który jest zbyt daleko od Warszawy i tam po prostu fizycznie pasażerów będzie dokładnie tyle samo, ile w tej chwili chce latać, czyli właściwie nikt stamtąd nie chce latać - ocenia Grzegorz Polaniecki, członek zarządu Enter Air.
Innego zdania jest Mariusz Szpikowski. - Jestem przekonany, że ludzie będą chcieli latać z jednej prostej przyczyny. Niestety trzeba powiedzieć otwarcie, nie będzie możliwości latania z Lotniska Chopina nie dlatego, że my chcemy promować Radom lub jakikolwiek inny port, tylko dlatego, że fizycznie nie ma takiej możliwości rozbudowy Lotniska Chopina, aby zaspokoić popyt - wyjaśnia.
Radom zamiast Modlina
PPL brały pod uwagę dwa lotniska zapasowe dla Chopina - Radom, który jest 110 km od centrum Warszawy, i Modlin, który jest ponad połowę bliżej. Firma zamówiła ekspertyzę, z której wynika, że szybciej i taniej będzie rozbudować lotnisko bardziej oddalone od stolicy.
- Naszym zdaniem jest to decyzja nielogiczna przygotowana na podstawie raportu, który zawiera mnóstwo błędów merytorycznych. W związku z tym państwo polskie zostaje wmanewrowane w wydatkowanie 900 milionów złotych na projekt, który od strony czarterów, linii niskokosztowych nie do końca się spina, ponieważ te linie nie chcą latać z Radomia - mówi Marcin Danil, wiceprezes portu lotniczego Warszawa-Modlin.
Tymczasem władze Radomia liczą, że inwestycja w lotnisko pomoże miastu rozwinąć skrzydła. Miasto wciąż boryka się bowiem z dwucyfrowym bezrobociem.
- Pojawią się nowe firmy, które będą tworzyły nowe miejsca pracy. Uda nam się zbudować taką prawdziwą dzielnicę przemysłową - podkreśla Radosław Witkowski, prezydent Radomia.
Docelowo z lotniska w Radomiu ma korzystać 10 milionów pasażerów rocznie.
Autor: mb / Źródło: tvn24