38 tysięcy złotych brutto - to suma nagród, które otrzymali ministrowie zatrudnieni w kancelarii premiera w latach 2010-2015. Przez większość tego czasu premierem był Donald Tusk. Premie trafiły na konta Tomasza Arabskiego, Igora Ostachowicza oraz Pawła Grasia - wynika z odpowiedzi udzielonej na interpelację posła Prawa i Sprawiedliwości Andrzeja Kosztowniaka. Dla porównania ministrowie zatrudnieni w kancelarii premiera za czasów Beaty Szydło tylko w 2017 roku otrzymali nagrody wynoszące łącznie niemal 800 tysięcy złotych.
Wynika z niej, że nagrody otrzymali konstytucyjni ministrowie (od 65 100 zł rocznie do 82 100 zł), ale także ministrowie zatrudnieni w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (od 36 900 zł rocznie do 65 100 zł) oraz była premier Beata Szydło (65 100 zł).
Nagrody w rządzie PO-PSL
W reakcji na przekazane informacje poseł PiS Andrzej Kosztowniak w połowie lutego skierował interpelację do prezesa Rady Ministrów.
"Jestem przekonany, że takie nagrody zawsze były przekazywane. Jednakże, aby mieć pełny obraz obecnej sytuacji zwracam się do pana Premiera o przekazanie informacji w jakiej wysokości, w poszczególnych latach począwszy od 2010 do 2015 Kancelaria Premiera przeznaczyła środki na wypłacenie nagród dla ministrów i wiceministrów" - napisał parlamentarzysta.
Kilka dni temu odpowiedzi w tej sprawie ponownie udzielił wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot. Jak wskazał, w 2010 roku ministrowie i wiceministrowie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie otrzymali nagród. Podobnie jak w latach 2013-2015.
W 2011 roku wypłacono dwie nagrody - obie po 13 000 zł brutto. Otrzymali je sekretarze stanu Igor Ostachowicz i Paweł Graś. W 2012 roku nagrodę w wysokości 12 000 zł brutto otrzymał jedynie szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.
W trakcie rządów PO-PSL ministrom zatrudnionym w KPRM w latach 2010-2015 przyznano zatem nagrody o łącznej wartości 38 000 zł brutto. Podczas gdy tylko w 2017 roku ministrowie otrzymali nagrody na łączną kwotę ponad 787 tys. zł.
W 2016 nagrody jeszcze wyższe
Dodatkowo nagrody przyznane w 2016 roku wszystkim ministrom rządu Beaty Szydło były wyższe od premii dla członków rządu za 2017 rok.
Zgodnie z informacją przekazaną przez Pawła Szrota, w odpowiedzi na interpelację posłów PO Mariusza Witczaka, Marcina Kierwińskiego i Jana Grabca, w 2016 ministrowie otrzymali nagrody w średniej miesięcznej wysokości 7018 zł brutto. Dla porównania w 2017 roku średnia miesięczna wysokość nagród wynosiła 5504 zł brutto.
Premie przyznano także wiceministrom. Z odpowiedzi udzielonej przez przedstawiciela rządu wynika, że sekretarze stanu otrzymali nagrody w średniej miesięcznej wysokości 5670 zł brutto (2017 - 4514 zł brutto), zaś podsekretarze stanu w średniej wysokości 5024 zł brutto (2017 - 4450 zł). Ponadto członkowie gabinetu politycznego premier Szydło w 2016 roku otrzymali nagrody w średniej miesięcznej wysokości 4333 zł brutto. Dla porównania w 2017 roku średnia wysokość nagrody dla członka gabinetu politycznego premier wyniosła 2374 zł brutto.
Wiceszef KPRM przyznał, że "wszyscy wymienieni członkowie Rady Ministrów otrzymywali w 2017 r. nagrody w systemie miesięcznym". "Nagrody stanowiły wynik decyzji Prezesa Rady Ministrów i zostały przyznane za zaangażowanie i wkład pracy danego ministra w realizację priorytetowych zadań rządu" - dodał Paweł Szrot.
Co sądzą Polacy?
W ostatni czwartek była premier Beata Szydło, pod nieobecność premiera Mateusza Morawieckiego, zabrała głos przed głosowaniem w sprawie wniosku o odrzucenie informacji szefa MSZ na temat polityki zagranicznej. Odniosła się w nim do kwestii nagród dla ministrów rządu PiS, która - w jej ocenie - stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji". - Tak, rzeczywiście, ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały. To były nagrody oficjalne, nagrody, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie zegarki od kolegów biznesmenów. Ci ludzie ciężko pracowali i pracują po to, żeby wszyscy Polacy mogli cieszyć się z rozwoju Polski, a nie tylko wybrane grupy interesów - mówiła była szefowa rządu. - Ja mogę dzisiaj stanąć przed wszystkimi i rozliczyć się ze wszystkiego, co przez dwa lata zostało zrobione. Mogę z otwartą przyłbicą mówić o premiach, nagrodach, bo to były pieniądze uczciwie wypłacane z budżetu, który był na to przeznaczony, a gdzie były wypłacane nagrody dla waszych polityków? Na śmietnikach, cmentarzach czy u Sowy? - pytała Szydło.
Sondaż na zlecenie "Faktów" TVN i TVN24 został zrealizowany przez Kantar Millward Brown SA w dniach 26-27 marca 2018 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie abonentów telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób w wieku powyżej 18 lat. Próba badania wyniosła 1001 osób.
Autor: mb//dap / Źródło: tvn24bis.pl