Samorządowcy z gmin górskich są rozgoryczeni decyzją o zamknięciu stoków narciarskich. To katastrofa dla branży - napisało z kolei Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne (PSNiT). Polska Rada Centrów Handlowych stwierdziła, że decyzja o częściowym zamknięciu galerii handlowych jest "ciężkim ciosem".
Według nowych obostrzeń od 28 grudnia do 17 stycznia mają być zamknięte galerie handlowe, hotele i stoki narciarskie.
Burmistrz Zakopanego Leszek Dorula zwrócił uwagę, że to jest bardzo zła wiadomość nie tylko dla przedsiębiorców, ale również dla samorządów.
- Ja rozumiem, że zdrowie jest najważniejsze i zawsze jest na pierwszym miejscu oraz że obostrzenia wprowadzają wszystkie kraje europejskie, ale mam wątpliwości co do sposobu, w jaki się to odbywa. To zaskoczenie dla naszych mieszkańców i przedsiębiorców, ale również dla samorządowców. Skoro my nie mamy wiedzy z wyprzedzeniem co do obostrzeń, to nie możemy nic zaplanować - dodał.
Burmistrz Zakopanego zwrócił uwagę, że wstrzymanie działalności gospodarczej oznacza również brak wpływów do budżetów gmin czy miast. Pod znakiem zapytania stają zaplanowane inwestycje.
"To dramatyczna sytuacja"
Burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy powiedział, że w Szczyrku 90 proc. dochodów pochodzi z turystyki i nawet całe pokolenia rodzin z tego żyją.
- To dramatyczna sytuacja. Połowa narodu walczy z koronawirusem, a my walczymy o to, żeby przetrwać. Rozumiem ministra, który boi się, że szpitale będą niewydolne, ale ja boję się, że położymy naszą gospodarkę, życie społeczne, że będzie coraz więcej przemocy. To są skutki, które nie są bez znaczenia i powinny też być rozważane. Wiele osób może tego psychicznie nie wytrzymać, bo są różne sytuacje życiowe. Ludzie mają kredyty i nie chodzi o to, że komuś zabraknie na nowy samochód czy na wczasy - mówił Byrdy.
Zwrócił on uwagę, że nie zaproponowano dotychczas tarczy dla właścicieli hoteli czy pensjonatów. Zaznaczył także, że dotychczasowa pomoc ledwie zabezpieczy pracowników, ale nie zrekompensuje strat właścicieli obiektów.
"Znaczna część inwestycji nie będzie zrealizowana"
Wójt gminy Kościelisko Roman Krupa powiedział, że samorządy górskie starały się porozumieć z rządem, ale się to nie udało do tej pory. - To co dzisiaj usłyszeliśmy, bez dodatkowych informacji na temat rekompensat czy wsparcia dla branży turystycznej, rzeczywiście wzbudziło duży niepokój. Wszyscy będziemy cierpieli z tego powodu - powiedział.
Zapytany o skali strat powiedział, że na razie ciężko to oszacować.
- Myślę, że w pierwszym kwartale przyszłego roku będziemy w stanie powiedzieć więcej, ale można zakładać, że znaczna część inwestycji nie będzie zrealizowana z uwagi na brak wkładu własnego, bo nie będzie wpływów z tytułu podatków czy opłaty miejscowej. Będziemy musieli zastanowić się, które inwestycje realizować. To będzie dotyczyło wszystkich samorządów górskich, które są mocno uzależnione od turystyki - zakończył wójt gminy Kościelisko Roman Krupa.
"Wtedy jest najwięcej ludzi"
Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne zwróciło uwagę, że "kwarantanna narodowa", o której mówił we wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski, miała być związana z ewentualnym wzrostem zakażeń, którego teraz nie ma. "Rodzaj prowadzonej przez nas działalności wymaga precyzyjnego zaplanowania kolejnych kroków, a rozruch stacji wymaga decyzji, których konsekwencją jest duży nakład środków finansowych. Ta szczególna zima, w kształcie jakim była przygotowana przez rządzących 23 listopada, pozwalała chociaż na planowanie, a co za tym idzie – przetrwanie. Nikt nie liczył w tym roku na jakiekolwiek zyski. Dzisiejsza wiadomość jest katastrofą dla branży" – czytamy w komunikacie. PSNiT zwróciło uwagę, że przygotowanie stoków do otwarcia to koszty, które można oszacować na poziomie 1/2 dochodów z zimy, przy założeniu, że sezon zimowy trwa przynajmniej od grudnia do końca lutego. Zdaniem Stowarzyszenia konsekwencją decyzji rządu będzie totalna klęska dla branży narciarskiej, bowiem "zdecydowana większość ośrodków, które zrzeszone są w Polskich Stacjach Narciarskich i Turystycznych, generują swój przychód przede wszystkim zimą. Zima dla nas – to być albo nie być". Stowarzyszenie podkreśliło w komunikacie, że branża narciarska nie jest ujęta w tarczach. "Trudno jest funkcjonować przedsiębiorcom w państwie, które zmienia swoje postanowienia w tak nieprzewidywalny i diametralny sposób. Pragniemy również zauważyć, że branża przestrzegała ustaleń, które zostały wypracowane z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii i Głównym Inspektoratem Sanitarnym. Nie jest tajemnicą, że przy każdym otwarciu stacji były wzmożone kontrole i niejednokrotnie nasi członkowie zgłaszali, iż na stacji 'pojawiło się więcej policji, kontrolujących i mediów niż samych narciarzy'. Dlaczego zatem, odpowiedzialna branża, a co w kontekście pandemii bardzo ważne – najmniej narażająca na zakażenia obywateli – jest karana za swój profesjonalizm i specjalne, zgodne z narzuconymi reżimami przygotowanie do wymagającego sezonu?" – pyta w komunikacie PSNiT. Stowarzyszenie zwraca także uwagę, że "zmęczone społeczeństwo i tak wyjedzie na narty do naszych południowych sąsiadów", czyli do Czech i Słowacji. Michał Słowioczek, odpowiedzialny za kontakty z mediami w Szczyrk Mountain Resort, największym w Beskidach ośrodku narciarskim, nie krył rozgoryczenia decyzją o zamknięciu stoków. - Jesteśmy wstrząśnięci. Wpierw mówiono nam, że sezon się nie zacznie, a potem, że jednak tak. (…) Walczyliśmy z pogodą, która nie była sprzyjająca. Włożyliśmy ogromne pieniądze, wiele serca i ciężkiej pracy wielu ludzi, by się przygotować i rozpocząć sezon 18 grudnia. Zrobimy to, ale tylko na 10 dni – powiedział. Słowioczek przyznał, iż trudno zrozumieć decyzję o zamknięciu stoków od 28 grudnia. - Chcieliśmy zwrócić uwagę, że otrzymaliśmy pewne deklaracje. Przygotowaliśmy ośrodek na start w reżimie sanitarnym na 120 proc., co kosztowało wiele dodatkowego wysiłku. Teraz zostało wszystko zmienione. Dziwi mnie niekonsekwencja w działaniach rządu. Być może lepiej byłoby powiedzieć o tym trzy tygodnie temu. Przygotowalibyśmy się – licząc na pomoc państwa - do takiej sytuacji. Dostaliśmy jednak zielone światło, więc wydaliśmy setki tysięcy złotych przygotowując sezon, zatrudniliśmy wiele osób do obsługi. Teraz, na finiszu, otrzymujemy cios – powiedział. Rzecznik SMR wyraził zarazem nadzieję, że decyzje rządowe pomogą w zduszeniu epidemii, a w konsekwencji obostrzenia zelżeją i będzie można ponownie uruchomić ośrodki narciarskie.- Liczymy, że zima przyjdzie i do końca marca będziemy mogli cieszyć się sezonem – podkreślił
.- Dla nas to jest tragedia. Pomijam to, że to jest największy sezon dla nas – od świąt aż do ferii – wtedy jest najwięcej ludzi. Dostaliśmy zielone światło na otwarcie stoków, więc zaczęliśmy "śnieżyć" pełną parą, zaczęliśmy przygotowywać ośrodek i ruszyliśmy - powiedział na antenie TVN24 Janusz Tyszkowski z jednego ze stoków narciarskich w Wiśle.
- Tych kosztów można wymieniać bardzo dużo, ale wspomnę tylko jeden, największy koszt. To jest opłata za prąd do armat - "dośnieżamy" armatami, bo tego śniegu z nieba nie ma za dużo. Za sam prąd płacimy 70 tysięcy złotych - wyjaśnił.
Dodał: - Dla nas te decyzje rządu są niezrozumiałe.
Trzeci lockdown "cieżkim ciosem"
Jak poinformowała Polska Rada Centrów Handlowych, decyzja o częściowym zamknięciu centrów handlowych jest "zaskoczeniem".
- W środę zostaliśmy zaproszeni na spotkanie z Ministerstwem Rozwoju, Pracy i Technologii, podczas którego rozmawialiśmy o zasadach działalności placówek handlowych w najbliższych dniach i tygodniach - powiedziała dyrektor ds. komunikacji PRCH, Agata Samcik.
- Potwierdziliśmy naszą gotowość do rozszerzenia zakresu środków bezpieczeństwa i wsparcia służb publicznych przy egzekwowaniu obostrzeń. Regularnie dostarczamy przedstawicielom rządu dane i raporty świadczące o najwyższych standardach bezpieczeństwa stosowanych w galeriach handlowych oraz dane o odwiedzalności, która jest znacznie niższa niż w ubiegłym roku – w ostatnim tygodniu o około 30 procent - zaznaczyła.
Według Rady, trzeci lockdown jest dla branży – zarówno wynajmujących, jak i najemców - "ciężkim ciosem", zwłaszcza, że właściciele galerii handlowych od początku pandemii są pozbawieni pomocy w ramach tarcz finansowych. Konsekwencje tych decyzji odczuje sektor finansowy w Polsce, ponieważ sektor handlowy nie będzie w stanie realizować zobowiązań finansowych względem podmiotów zewnętrznych.
Polska Rada Centrów Handlowych jest stowarzyszeniem not-for-profit, zrzeszającym ponad 200 firm działających w branży miejsc handlu i usług.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock