Może nam grozić paraliż ruchu lotniczego - ostrzegają Związki Zawodowe Kontrolerów Ruchu Lotniczego, które od ponad roku nie mogą dogadać się z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej w sprawie wysokości wynagrodzeń i obniżenia maksymalnego wieku pracy. Przedstawiciele PAŻP uspokajają i podkreślają, że negocjacje trwają.
Praca kontrolera ruchu lotniczego dla wielu osób wydaje się być wymarzonym zawodem. Z danych PAŻP wynika, że zarobki w zależności od stanowiska wynoszą bowiem od blisko 20 do ponad 50 tysięcy złotych miesięcznie. Jednak za wysoką pensją idzie też odpowiedzialność i ogromny stres.
Wszystko przez to, że kontrolerzy zarządzają ruchem samolotów zarówno w powietrzu, jak i na ziemi. To dzięki nim piloci wiedzą, kiedy mogą lądować, startować i jak poruszać się po płycie lotniska. Bywa, że kontroler jednocześnie zajmuje się nawet kilkunastoma samolotami. Poziom stresu jest tak wysoki, że osobom pracującym na tym stanowisku na każde dwie godziny pracy przysługuje obowiązkowa godzinna przerwa, aby mogli oni zachować koncentrację. Bez niej łatwo o chwilę nieuwagi i katastrofę.
Krótsza praca?
Dlatego też Związek Zawodowy Kontrolerów Ruchu Lotniczego uważa, że kontrolerzy ruchu lotniczego powinni pracować krócej, czyli nie do 65., ale 57. roku życia. Związkowcy przekonują, że starsi i doświadczeni pracownicy powinni móc w tym wieku przestać wykonywać obowiązki operacyjne, czyli bezpośrednio odpowiadać za ruch lotniczy i przejść na inne stanowiska np. szkoleniowe. Dodają, że takie rozwiązania od lat stosowane są na całym świecie. Aby dokonać takich zmian związkowcy ponad rok temu weszli w spór zbiorowy z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej, ale negocjacje utknęły w martwym punkcie. "Rozmowy prowadzone od początku 2017 roku są jedynie pozorowane i polegają na przeciąganiu w czasie bez widocznych rezultatów. Nie jesteśmy traktowani jak partner oraz filar funkcjonowania PAŻP" - czytamy przesłanym tvn24bis.pl w stanowisku Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego. Mateusz Sokołowski, rzecznik prasowy PAŻP wyjaśnia, że kwestia stworzenia i prowadzenia Programu Dobrowolnych Odejść z pracy operacyjnej jest dla agencji niezwykle ważna. Potwierdza też, że mimo rozmów i prób, sprawa nie znalazła jeszcze swojego finału. Wyjaśnia jednak, że stało się tak nie z winy czy złej woli PAŻP, ale głównie ze względu na czynniki zewnętrzne związane z obowiązującym prawem pracy i prawem emerytalnym. - Rozważane są rozwiązania, które wymagałyby koniecznych zmian w prawodawstwie, prawdopodobnie wykraczające poza kompetencje i możliwości wewnętrznej regulacji w PAŻP - wyjaśnia Sokołowski i dodaje, że intencją agencji jest to, aby program objął osoby, które w określonym wieku wyrażałyby chęć odejścia z zawodu kontrolera ruchu lotniczego i wykorzystać ich doświadczenie w dalszej pracy w obszarach takich jak: szkolenie, obszar bezpieczeństwa i kontroli itp., zapewniając odpowiedni poziom wynagrodzenia. - Dotychczas przedstawione założenia zakładały umożliwienie niektórym pracownikom operacyjnym przejście na inne stanowiska w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej lub pozostanie w dyspozycji przy zachowaniu określonej procentowo wartości wynagrodzenia, które stanowi czasami wielokrotność średniej pensji krajowej. Kwestie te wymagają wielopłaszczyznowego uzasadnienia, w tym szczegółowej analizy finansowej, opracowania harmonogramu wdrożenia, szerokich konsultacji z pracownikami PAŻP oraz badań z zakresu skutków społecznych wdrożenia rozwiązań - wyjaśnił rzecznik.
Spór o pensje
Drugim punktem spornym, który związkowcy negocjują z PAŻP jest Regulamin Wynagrodzeń. Pensje kontrolerów ruchu są uzależnione od wielkości ruchu lotniczego. Wynika to z algorytmów zawartych we wspomnianym regulaminie z 2010 roku. Oznacza to, że wraz z jego wzrostem powinni oni dostawać większe pensje. To u władz PAŻP rodzi obawę o płynność finansową, dlatego agencja aneksem skorygowała regulamin tak, aby ograniczyć ryzyko skokowego wzrostu pensji.
W efekcie kontrolerzy dostali wypowiedzenia zmieniające warunki pracy i płacy. Jak podkreśla Mateusz Sokołowski na taki ruch wcześniej zgodziły się działające w agencji związki zawodowe. Jednak teraz traktują ten ruch jako szantaż: wypowiedzenie albo obniżka zarobków. "Takie wypowiedzenia są wydawane już od wielu tygodni i obejmują wszystkich kontrolerów ruchu lotniczego w Polsce. Pracownicy PAŻP mają czas do połowy maja na wyrażanie swojego stanowiska w sprawie pozostania lub odejścia z PAŻP. Już obecnie w PAŻP są duże braki kadrowe wśród kontrolerów. Odejście nawet kilku osób zaburzy regularność oraz punktualność operacji na polskim niebie" - czytamy w stanowisku Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego. Związkowcy podkreślają, że dotąd żaden z pracowników nie odszedł z pracy, ale jeśli do tego dojdzie, to pasażerów udających się na wakacje czekają wielkie utrudnienia. "Zarząd PAŻP stawia nas przed bardzo trudnym wyborem. Mamy świadomość, że utrudnienia w ruchu lotniczym będą dużym obciążeniem dla podróżnych z Polski, a także z innych krajów. Jeśli nawet mała część kontrolerów zdecyduje się nie podpisać otrzymanych wypowiedzeń, to na trzy miesiące po ich otrzymaniu przestaną być pracownikami PAŻP. Przy już obecnych brakach kadrowych oznacza to brak możliwości operacyjnych do obsługi naszego nieba. Nawet bez akcji strajkowej grozi nam paraliż. My jako grupa zawodowa nie chcemy do tego doprowadzić" - czytamy w piśmie ZZKRL. Mateusz Sokołowski uspokaja, że polskiemu niebu nie grozi paraliż. Wyjaśnia, że PAŻP nie stawiała kontrolerom żadnego ultimatum i podkreśla, że władze agencji liczą na porozumienie ze związkami.
- Nie grozi nam paraliż, bo cały czas trwają negocjacje ze związkami zawodowymi, a spór sprowadza się do walki o kolejne przywileje finansowe dla jednej z grup pracowniczych. W tym tygodniu spotkanie ze stroną społeczną odbyło się we wtorek, kolejne planowane jest na piątek. Liczymy na porozumienie - dodaje Sokołowski.
Autor: msz//bgr / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: pansa.pl