Kielce chcą mieć własne lotnisko. Wydadzą na ten projekt 360 mln złotych z kieszeni podatników. Tymczasem eksperci są zgodni, że inwestycja nie ma finansowego sensu, a miastu grozi scenariusz z Radomia, gdzie od ponad roku działa port lotniczy, z którego dotąd nie odleciał ani jeden pasażerski samolot.
Choć projekt budowy Portu Lotniczego Kielce jest dopiero w początkowej fazie, to już na jego realizację wydano już 31 mln złotych. Tyle kosztowało przygotowania m.in. dokumentacji, analiz, czy koncepcji przyszłego terminalu. Jednak to dopiero początek wydatków. - Planowany koszt budowy portu lotniczego w obecnej formie to około 360 mln złotych - mówi Anna Ciulęba, rzeczniczka prasowa prezydenta Kielc. Warto podkreślić, że to kwota niemal czterokrotnie wyższa od tej, którą Radom zainwestował we własny port lotniczy. Pomimo że pracuje w nim 140 osób, to przez rok działalności nie obsługiwano tam regularnych lotów czarterowych i pasażerskich. Z lotniska korzystały tylko małe samoloty prywatne. Przez to tylko w 2014 roku lotnisko było pod kreską na 12,4 mln złotych. Każdy miesiąc funkcjonowania lotniska przynosi ponad milion złotych strat. Pierwsze przychody z obsługi regularnych połączeń pojawią się tam dopiero we wrześniu, gdy pozyskany kilka dni temu pierwszy przewoźnik Air Baltic uruchomi loty pasażerskie do Rygi.
Po co lotnisko?
Anna Ciulęba, rzeczniczka prezydenta przekonuje, że w Kielcach będzie inaczej. Uzasadnia, że władze miasta powinny zapewnić mieszkańcom "europejskie standardy życia", czyli właśnie dostęp do "komunikacji lotniczej". Jest też inny powód i nazywa się Targi Kielce. - Corocznie odbywa się tam kilkadziesiąt imprez targowych i wystawienniczych, w których uczestniczy 7 tys. wystawców, a liczba zwiedzających wynosi około 200 tys. osób z blisko 60 krajów. Obecność portu lotniczego w najbliższej okolicy, pozwoliłaby zwiedzającym i wystawcom na znacznie szybsze dotarcie do Kielc. Ponadto byłby to czynnik przyczyniający się do dalszego budowania pozycji i marki Targów Kielce, co z kolei przekładałoby się na rozwój miasta i całego regionu - tłumaczy rzeczniczka. Anna Ciulęba przekonuje również, że lotnisko jest potrzebne, bo do Kielc nie da się dojechać do pobliskich portów lotniczych w mniej niż 90 minut - ani pociągiem, ani samochodem. Tymczasem Kielce są otoczone lotniskami. Najbliższe znajduje się w oddalonym o 116 km Krakowie. Nieco dalej (146 km) jest Łódź oraz Rzeszów (150 km).
Będzie się opłacać?
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Kielcach mieszka niecałe 200 tys. osób. Jednak ta liczba spadnie i według prognoz w 2050 będzie to jedynie 138 tys. mieszkańców. Pomimo to Anna Ciulęba przekonuje, że zamówionych przez miasto ekspertyz wynika, że w dłuższej perspektywie port lotniczy będzie na siebie zarabiał. - W pierwszym roku działalności obsłuży 100 tys. pasażerów, a poziom miliona po 10 latach - przytacza ekspertyzę rzeczniczka prezydenta.
Mrzonki?
Ekspert rynku lotniczego Eryk Kłopotowski przypomina, że lotniska stają się rentowne, gdy obsłużą rocznie co najmniej milion pasażerów. Jego zdaniem w Kielcach nie będzie tak dużego ruchu, bo niedaleko znajdują się porty lotnicze w Katowicach, Rzeszowie, czy Krakowie. - Oczywiście władze miasta mogą marzyć, że to lotnisko będzie rentowne, ale pozostanie to w sferze marzeń przez kolejne 15-20 lat. Ta inwestycja jest skazana na porażkę i przez długie lata będzie trzeba do niej finansowo dokładać - ocenia Eryk Kłopotowski. Dominik Boniecki ze Szkoły Głównej Handlowej, który specjalizuje się w ekonomii transportu lotniczego przypomina, że pułapu miliona pasażerów nie osiągają obecnie lotniska położone przy większych niż Kielce miastach. - Mowa tu o Łodzi, Rzeszowie, Bydgoszczy, czy Szczecinie. Zatem nie ma szans na osiągnięcie zwrotu z tej inwestycji w dającej się racjonalnie przewidzieć przyszłości - uważa Boniecki.
Nie będzie chętnych?
Jego zdaniem Port Lotniczy w Kielcach może mieć problem z uruchomieniem regularnych pasażerskich połączeń, bo ruch z województwa świętokrzyskiego obsługują obecnie lotniska w Warszawie, Krakowie i Lublinie, a w przyszłości może dołączyć do nich Radom. - W pierwszych dwóch portach bazy posiadają przewoźnicy niskokosztowi Wizz Air oraz Ryanair. Obie linie lotnicze, a także Lufthansa, oferują już połączenia z Lublina. Zatem rozpoczęcie rejsów do Kielc stanowiłoby konkurencję dla własnej oferty przewozowej dostępnej w województwach sąsiadujących - mówi Dominik Boniecki.
- Co więcej konkurencyjność Kielc obniżają też plany dalszej modernizacji infrastruktury transportu lądowego z Kielc do Warszawy i Krakowa, co pozwoli na skrócenie czasu dojazdu do portów im. F. Chopina i Jana Pawła II. Zatem budowa lotniska pod Kielcami nie ma ekonomicznego uzasadnienia - podsumowuje ekspert.
Powtórzą los Radomia?
Eryk Kłopotowski podkreśla, że przykład Portu Lotniczego w Radomiu, który przynosi ogromne straty powinien być przestrogą dla władzy, która chce budować kolejne regionalne lotniska. - Lotnisko w Radomiu to doskonały dowód na to, że nie ma miejsca na nowe regionalne lotniska w Polsce. Inwestowanie choćby jednej złotówki w lotnisko pod Kielcami jest fatalnym pomysłem. Lotnisko w tym miejscu nie ma szans na komercyjny sukces, więc taka inwestycja nie powinna mieć miejsca - uważa Kłopotowski i dodaje, że w tym regionie nie znajdzie się aż tylu pasażerów, aby lotnisko było opłacalne. - Jest to zbyt mały rynek. Nie ma tam dużego biznesu i atrakcji turystycznych. Jeżeli lotnisko w Kielcach powstanie, to jest duża szansa, że powtórzy się scenariusz z Radomia. Jestem przekonany, że za kilka lat będzie tam identyczna sytuacja: puste lotnisko, brak pasażerów i linii lotniczych oraz miliony złotych strat - podsumowuje Kłopotowski.
Autor: Marek Szymaniak / Źródło: tvn24bis.pl,
Źródło zdjęcia głównego: plksa.eu