Sheryl Sandberg, jedna z szefowych Facebooka a wcześniej Google'a, opowiada o swojej babci, która dawno temu awansując na wysokie stanowisko zwolnione przez mężczyznę, usłyszała od szefa: "Dostaję taki sam umysł za mniejsze pieniądze"! I, jak pisze sama Sandberg, babcia potraktowała to jako wielki komplement.
Słysząc takie historie dosyć łatwo znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego kilkadziesiąt lat temu kobiety zarabiały mniej od kolegów z pracy. Nie daje mi jednak spokoju pytanie, skąd bierze się przepaść „płciowo-płacowa” współcześnie. Dlatego zrobię o tym debatę - już w ten weekend na antenie TVN24 Biznes i Świat (godzina emisji poniżej).
Wśród wyjaśnień, w zależności od preferencji ideologicznych, wymienia się: niskie aspiracje zawodowe kobiet mające być pochodną wychowania otrzymanego w dzieciństwie lub, z drugiej strony, prozę (a może raczej w tym przypadku - poezję) życia, czyli przerwy w karierze zawodowej spowodowane ciążą, porodem i macierzyństwem.
Jestem ciekaw, czego dowiemy się podczas debaty.
Lepsza praca, niższa płaca
To teraz o kobietach, które są na szczycie.
Ostatnio głośno zrobiło się o tych bardzo wpływowych: szefowej FED Janet Yellen i prezes General Motors Mary Barra.
Dziennikarze lubujący się w określeniach zaczynających się od "naj" i efektownych porównaniach napisaliby, że drobniutka Janet Yellen będzie najbardziej wpływową kobietą świata, potężniejszą nawet od królowej Wiktorii.
Nic mi nie wiadomo o tym, by Yellen dostawała inną pensję niż jej poprzednik Ben Bernanke, ale wokół pensji Barry już zrobiło się zamieszanie. Firma musiała się bronić przed zarzutami o dyskryminację płciową, bo okazało się, że Barra dostanie 4,4 miliona dolarów, a jej poprzednik Dan Akerson rocznie zarabiał ponad 9 milionów dolarów. Nie, to nie tak - od razu napisali ludzie z GM tłumacząc, że jak się doliczy długoterminowe elementy pensji w postaci tzw. bonusów, to pensja Barry rośnie do 14,4 miliona dolarów.
Sęk w tym, że ta dodatkowa nagroda finansowa nie jest przesądzona, a bez niej Barra zarabia mniej od poprzednika! A powinna być może zarabiać więcej, bo Dan Akerson nie miał wcześniej doświadczenia w branży motoryzacyjnej, zaś Barra przepracowała 33 lata w koncernie z Detroit.
Kobiety… „zasobem”
Amerykanki zarabiają 77 centów w przeliczeniu na każdego dolara jakiego dostają Amerykanie. Polki - 82 grosze na każdą złotówkę zgarnianą z pensji przez Polaka. To dane uwzględniające porównywalne stanowiska zawodowe, ale jeśli uwzględnimy jedynie kategorię "płeć", to pensje niemal się zrównują. Tyle, że jak pisze profesor Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego, kobiety w Polsce są lepiej wykształcone od mężczyzn, czyli powinny zarabiać więcej.
Skoro były już Stany Zjednoczone, czyli ruszyliśmy w świat, to teraz Japonia. Premier Shinzo Abe stwierdził niedawno, że kobiety w Japonii powinny „błyszczeć”; że są najbardziej niedocenionym „zasobem” kraju; że gdyby słynny Lehman Brother nazywał się Lehman Brothers and Sisters, to byłby lepiej zarządzany i istniałby do dzisiaj; że (już kończę) gdyby aktywność zawodowa kobiet była wyższa, to i PKB byłoby wyższe o kilkanaście procent!
Z jednej strony podoba mi się takie rzeczowe podejście do tego tematu - wyraziste i konkretne, ale pozbawione ideologicznej gorączki. Potem pomyślałem sobie jednak, że być może Abe fetyszyzuje PKB (co jest samo w sobie fascynującym zjawiskiem i osobnym tematem).
Może dla statystyk i notowań premiera Japonii cyferki w PKB są kluczowe. Może jednak (nie przesądzam, że tak jest!) japońskie kobiety wiedzą coś, co nie mieści się w głowie Shinzo Abe i wielu innych polityków: że PKB to „środek”, a nie „cel”. Parafrazując pewną znaną postać, tym razem z polskiej pop-kultury, można by zapytać - i mogą to zrobić przedstawiciele obu płci: Czy jeśli nie podbijam rano karty na zakładzie/w korporacji/biurze - bo na przykład, zajmuje się dziećmi i domem - to w Waszym urzędniczym mniemaniu już nic nie robię?
Debata na temat: skąd biorą się różnice „płciowo-płacowe”w sobotę 15 lutego o godz. 11.28 (powtórka w niedzielę 16 lutego o godz. 14.30 oraz 23.35). Uczestnikami debaty będą: prof. Renata Siemieńska - Instytut Studiów Społecznych UW; prof. Joanna Tyrowicz - Instytut Ekonomiczny NBP, UW; minister Agnieszka Kozłowska – Rajewicz - sekretarz stanu w Kancelarii Premiera i pełnomocnik rządu ds. równego traktowania.
Autor: Jan Niedziałek / Źródło: www.tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock