- Ktoś, kto osiągnie wiek emerytalny i będzie miał możliwość pozostania na rynku pracy, nie będzie chciał przechodzić na emeryturę. Będzie korzystał z tego, że ma możliwość pracowania i w ten sposób zwiększania swojego potencjału - przekonywał w TVN24 BiŚ Maks Kraczkowski z PiS. Z kolei zdaniem byłej wiceminister finansów Izabeli Leszczyny, po osiągnięciu prawa do emerytury pracodawca bardzo chętnie wypycha nas z rynku pracy.
Projekt prezydencki zakłada obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet do 60 lat i mężczyzn do 65 lat. Była to jedna z obietnic wyborczych Andrzeja Dudy i PiS w trakcie kampanii wyborczych. W 2012 roku koalicja rządząca PO-PSL podniosła wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn docelowo do 67 lat.
Możliwość wyboru
Maks Kraczkowski powiedział, że rząd zawraca reformę emerytalną, aby ludzi mogli "korzystać z wolności". - Chcemy dać ubezpieczonemu możliwość dokonywania wyboru, jak długo chce pozostać na rynku pracy. Jeśli na emeryturę przejdzie wcześniej to świadczenie będzie stosowne mniejsze. Natomiast, jeżeli ktoś będzie miał warunki pracy, pozwoli mu na to zdrowie, znajdzie możliwości zatrudnienia i będzie chciał mieć wyższą emeryturę to bardzo proszę. To jest właśnie wolność - tłumaczył.
Przyznał, że jest "bardzo prawdopodobne", że emerytury będą niższe. - Krótszy okres pracy oznacza mniejszą ilość zgromadzonej składki - mówił.
W środę szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk powiedział, że osoby, które zdecydują się na wcześniejsze przejście na emeryturę mogą otrzymać nawet o 30 proc. niższe świadczenie, niż gdyby pracowały do 67. roku życia. Kraczkowski wątpi jednak, że ktoś kto będzie miał możliwość pozostania na rynku pracy, będzie chciał przechodzić na emeryturę. - Będzie korzystał z tego, że ma możliwość pracowania i w ten sposób zwiększania swojego potencjału - dodał poseł PiS.
Dobrowolność to fikcja
Izabela Leszczyna zwróciła uwagę, że system emerytalny znajduje w 'konkretnej interakcji ze stabilnością finansów publicznych". - Im bardziej system jest efektywny i mniej kosztuje podatników, tym mamy lepsze finanse publiczne i te emerytury mogą być wyższe - zaznaczyła.
- Prawda jest taka, że jeśli uzyskujemy prawo do emerytury to pracodawca bardzo chętnie wypycha nas z rynku pracy. Rzeczywisty wiek przechodzenia na emeryturę jest zawsze kilka lat niższy niż ten ustawowy - powiedział była wiceminister finansów.
Jak dodała, emerytury nie będą niższe o 30 proc. - To będzie więcej niż 30 proc. Emerytura kobiety, która dzisiaj ma 42 lata, wynosiłaby 3,5 tys zł, ale po prezydenckiej reformie będzie 1,5 tys zł niższa - podkreśliła.
Leszczyna oceniła koszt obniżenia wieku emerytalnego na 1,5 bln zł do 2060 roku. - Do 2023 roku zapłacimy za to 100 mld zł - powiedziała.
Autor: ToL//bgr / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat