Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe, co oznacza, że kredyty będą tańsze. To prawda – jest duża szansa, że będą tańsze, ale zapewne niedużo tańsze i nie wiadomo na jak długo. A raczej na jak krótko. Głównym efektem tej obniżki będzie bowiem to, że krócej będziemy czekać na pierwszą podwyżkę stóp procentowych.
Dwa błędy
Moim zdaniem RPP popełniła właśnie dwa błędy jednocześnie. Po pierwsze obniżyła stopy zupełnie niepotrzebnie, a po drugie jasno zapowiedziała, że to już ostatnia obniżka. Ten drugi błąd jest większy niż ten pierwszy.
Samą obniżkę można uzasadniać tym, że mamy wyraźną deflację, która nie minie szybko, a jak już minie to inflacja będzie zapewne nadal bardzo niska – tak wynika z oficjalnych projekcji NBP, którymi RPP się kieruje i można to zrozumieć.
Zresztą z tego, że stopa w NBP wynosi 1,5 proc., a nie 2 proc. nie wynika nic złego. Moje zastrzeżenie dotyczy tylko tego, że trzeba to było zrobić w listopadzie, dzisiaj to już trochę musztarda po obiedzie, biorąc pod uwagę wszystkie napływające ostatnio pozytywne sygnały z gospodarki polskiej i gospodarek strefy euro.
Niepotrzebna obietnica
Znacznie bardziej brzemienna w skutkach jest jasna zapowiedź, że to ostatnia obniżka. Taka zapowiedź moim zdaniem może nam wyraźnie skrócić dystans jaki dzieli nas od pierwszej podwyżki stóp procentowych.
Po pierwsze możemy mieć teraz wśród kredytobiorców reakcję „taniej już nie będzie” co może dodatkowo nakręcić akcję kredytową i dodatkowo dosypać pieniądza do gospodarki. Tylko, że akcja kredytowa i tak już kręci się świetnie i nie trzeba jej w ten sposób pobudzać. Nadmiernie pobudzona gospodarka wymaga akurat właśnie podwyżek stóp procentowych, nie powinno więc się jej pobudzać nadmiernie. Mówiąc inaczej obniżka stóp procentowych w tym momencie jest moim zdaniem procykliczna, a nie antycykliczna, jest więc błędem w sztuce.
Po drugie kredyty bankowe są oprocentowane według stawki WIBOR 3M – czyli oprocentowania pożyczek trzymiesięcznych na rynku międzybankowym. WIBOR prawie zawsze jest wyżej niż stopa NBP – schodzi niżej tylko kiedy rynek jest pewien, że za chwilę będzie kolejna obniżka stóp procentowych. Swoją deklaracją RPP wykluczyła ten motyw, co automatycznie oznacza, że WIBOR nie spadnie teraz tak bardzo, jakby mógł, gdyby tej deklaracji nie było. Dotrze zapewne w okolice 1,65 – 1,70 procent, a potem, za jakiś czas zacznie się podnosić antycypując przyszłą podwyżkę stóp. Bo WIBOR zwykle wyprzedza oczekiwane ruchy RPP.
Skoro obniżek już nie będzie, to wiadomo, że kolejnym ruchem RPP będzie podwyżka. Jak tylko polska gospodarka zacznie dostarczać pretekstów do myślenia o takiej podwyżce WIBOR zacznie rosnąć. Wystarczy, że inflacja powróci ponad zero albo PKB urośnie nie o 3 procent, tylko o 4 procent. Jedno i drugie zapewne wydarzy się w drugim półroczu tego roku. To, że PKB może rosnąć o ponad 4 procent w tym roku zakłada ta sama projekcja NBP, która mówi o dłuższej deflacji.
To też swoją drogą jest ciekawe. Deflacja jest faktem, ale jak widać obecnie, a także jak widać w projekcji NBP nie wpływa ona i nie wpłynie negatywnie na rozwój gospodarczy. Wydaje mi się, że Polacy są wciąż zbyt biedni, aby stać ich było na zgubne dla gospodarki zachowania deflacyjne, czyli wstrzymywanie się z większymi zakupami dlatego, że będzie taniej. Zbyt wielu rzeczy ciągle nam brakuje, abyśmy przekładali zakupy na później tylko dlatego, że być może ceny trochę spadną. Wszak nawet deflacja dwuprocentowa, to tak naprawdę przecież niewielka obniżka cen. Dlatego tak zwana spirala deflacyjna moim zdaniem absolutnie nam nie grozi.
Podwyżka stóp pod koniec 2015 roku?
RPP zapewne nie będzie chciała podnosić stóp tuż przed przypadającym na początek 2016 roku końcem swojej kadencji, ale WIBOR już pod koniec tego roku możemy mieć wyżej. A to będzie oznaczać wyższe oprocentowanie kredytów – może nawet już pod choinkę.
Jest więc całkiem prawdopodobne, że rok 2015 będziemy kończyć z gospodarką rosnącą najszybciej od kilku lat, z powracającą z niebytu inflacją i z rekordowo niskimi stopami procentowymi NBP, ale też rynkiem przekonanym o tym, że w 2016 roku powinny nas czekać podwyżki stóp. W tym kontekście kluczowe będzie to, kto znajdzie się w składzie RPP na nową kadencję.
Członków RPP powołują prezydent, Sejm i Senat. Żeby było ciekawiej wszystkie te instytucje państwowe czekają w tym roku wybory, nie sposób więc dzisiaj przewidzieć, kogo już po wyborach wskażą do składu Rady, bo nie wiadomo nawet, kto będzie tym wskazującym.
Niewykluczone zresztą, że nawet obecna Rada obawiając się o jakość swoich następców może wyłonić w sobie większość za podwyżką stóp już w listopadzie, czy też grudniu tego roku.
Dlatego uważam, że pytanie o to, kto zostanie wskazany do RPP powinno być jednym z najważniejszych pytań do kandydatów na urząd zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych. Po wczorajszej obniżce stóp procentowych pytanie to stało się nawet ważniejsze.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl