Wizyty w klubach go-go i salonach spa, zegarek za 48 tys. zł, a także wabik na jelenie i klocki LEGO - m.in. na to mieli wydawać służbowe pieniądze menedżerowie w państwowych Zakładach Chemicznych Police. Tak wynika z audytu, o którego rezultatach poinformowały nowe władze spółki.
Jak mówił na wtorkowej konferencji prasowej nowy prezes Polic Wojciech Wardacki, zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim płatności dokonywanych kartami służbowymi przez byłych członków zarządu i menedżerów spółki.
Prezes wskazywał, że rekordzista wydał w ciągu trzech lat prawie 1,2 mln zł. - W ubiegłym roku 470 tys. zł, przez pierwsze trzy miesiące tego roku - 100 tys. zł - wyliczał.
Część pieniędzy poszła na cele, które nie miały związku z działalnością firmy. Jak mówił Wardacki, chodzi m.in. o wizyty w klubach ze striptizem, zakup luksusowego zegarka za 48 tys. zł, wizyty w spa, ale także kupno płyt DVD, klocków LEGO, butów (w jednym miesiącu kupiono siedem par, w tym kilka dziecięcych) czy wabika na jelenie.
Audyt w Policach
Jak mówił prezes, raport dotyczący kart służbowych został już "przeprowadzony przez komórki merytoryczne spółki w okresie poprzedniego zarządu". - W ubiegłym roku w czerwcu taki raport komórka audytu wewnętrznego przygotowała i przedstawiła byłemu prezesowi Zarządu i ten dokument nie nabrał dalszej mocy prawnej, został schowany - zwracał uwagę.
Po zmianach zarządu w kwietniu tego roku dokument został ponownie przedstawiony nowemu prezesowi. - Ten raport był dla nas przerażający. (…) Podjęliśmy decyzję o weryfikacji tego dokumentu jak i rozszerzeniu tej kontroli o byłych członków zarządu - wyjaśniał.
Przeprowadzono analizę prawie 10 tys. faktur i sprawdzono ok. 100 służbowych kart płatniczych. Zastrzeżenia dotyczyły wydatków realizowanych za pomocą ok. jednej czwartej z nich. W większości przypadków chodziło o kwoty kilkuset złotych.
Zwrot pieniędzy
Teraz obecny zarząd chce odzyskać służbowe pieniądze wydane na prywatne cele. Zostały już wysłane stosowne wnioski do osób, które korzystały z tych środków.
- Nasze obecne roszczenia na zasadzie not obciążających, not księgowych, jak również przygotowane procedury postępowania, opiewają na około 1 mln zł - powiedział.
Dodał, że część osób już zwróciła pieniądze za niektóre wydatki - bez jakichkolwiek wezwań. - Szczególnie za kluby go-go - dodał.
Będą zawiadomienia do prokuratury?
Do pozostałych osób wysłano wezwanie do zwrotu pieniędzy wydanych na prywatne cele.
"Wystawiono stosowne dokumenty obciążeniowe, żądając wyjaśnień i zwrotu wydatków o charakterze prywatnym; tam gdzie to możliwe, dokonywane są potrącenia, w części przypadków skierowano wnioski sądowe, a w innych Spółka finalizuje składanie pozwów. Spółka podjęła zatem działania w celu ochrony swych interesów na drodze cywilnej, co leży w jej kompetencjach" - czytamy w stanowisku przesłanym przez biuro prasowe Polic do TVN24.
Jednocześnie władze Polic nie wykluczają złożenia zawiadomienia do prokuratury.
"Spółka nie wyklucza prawnokarnej kwalifikacji nieprawidłowości w posługiwaniu się kartami służbowymi. Ewentualne przestępne działania pracowników Spółki są zresztą przedmiotem szerszego badania właściwych organów i służb w wielu prowadzonych aktualnie postępowaniach" - informuje biuro prasowe Grupy Azoty Police.
Zmiana władz
Wojciech Wardacki jest prezesem zakładów chemicznych w Policach od kwietnia 2016 r. Zastąpił na tym stanowisku Krzysztofa Jałosińskiego, który kierował spółką od 2011 r.
Grupa Azoty Zakłady Chemiczne Police to spółka powstała w wyniku połączenia zakładów azotowych w Tanowie, Puław, Policach i Kędzierzynie-Koźlu. Jest drugim największym w Europie producentem nawozów sztucznych.
Autor: mb//bgr / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grupa Azoty