Były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko przestrzegał w programie "Horyzont" w TVN24 przed czarnowidztwem w kontekście wpływu koronawirusa na gospodarkę. - Potem może być gorzej, tylko dlatego, że my mówimy, że będzie gorzej - wyjaśnił Kołodko.
Ostatnie dni były trudne dla inwestorów na całym świecie. Zarówno na giełdy w USA, jak i w Europie obserowane były duże spadki. W Polsce - jak zauważył analityk DM BOŚ SA Adam Stańczak, "WIG20 miał za sobą tydzień, który przejdzie do historii", a "spadek o 15,3 procent lokuje ostatnie 5 sesji w gronie trzech najgorszych tygodni indeksu w całej historii GPW".
O to, czy stoimy w obliczu głębokiego kryzysu, pytany był w programie "Horyzont" w TVN24 były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko.
- Przede wszystkim przestrzegałbym wszystkich, także analityków, ekonomistów, fachowców i pseudofachowców, żeby nie panikowali. Dlatego że pewne czarne prognozy mają charakter samospełniający się. Jeśli będziemy narzekać bardziej, czy też straszyć siebie nawzajem bardziej niż wynika to z realiów, z tego, co się naprawdę dzieje, to złe słowo złym ciałem się staje - podkreślił ekonomista.
"Więcej znaków zapytania"
Dodał, że według niego na razie "nie wynika, że jesteśmy w obliczu jakiejś wielkiej katastrofy".
- Co nie oznacza, że można lekceważyć wyzwania, zwłaszcza, że wciąż jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi - mówił były minister finansów.
- Nie wiemy, jakie będą spadki na rynkach finansowych - co jest mniej ważne. Dużo ważniejsze jest to, jakie będą spadki w sferze realnej produkcji, jak się będzie zmieniało zatrudnienie i w ślad za tym, jak wzrośnie bezrobocie, komu i gdzie się obniżą dochody, jakiego typu i gdzie firmy zbankrutują - zauważył Grzegorz Kołodko.
Trudna sytuacja
Były minister finansów przyznał, że obecnie sytuacja w gospodarce światowej jest trudna ze względu na "zaburzenia po stronie podażowej - ze względu na pękanie łańcuchów podażowych". Chodzi o to, że w Chinach produkowana jest bardzo duża ilość urządzeń oraz części do finalnych produktów - od motoryzacji, przez AGD, po telefony.
- Łańcuchy podażowe ulegają porozrywaniu. Łańcuchy podażowe to w większości przypadków bardzo zdrowy objaw zglobalizowanej gospodarki, ale teraz okazuje się, że czasami wielu producentów (…) nie było świadomych, jakim ogniwem w łańcuchu jest ich firma, jest ich sektor, jest ich gospodarka - tłumaczył ekonomista.
Dalej wyjaśniał, na czym mogą polegać problemy związane z łańcuchami podażowymi - czyli wspólnych zależności między firmami, których produkcja opiera się na kooperacji z kontrahentami z całego świata.
- W Polsce są firmy, na przykład farmaceutyczne bądź elektroniczne (…), którym wydawało się, że mają kooperację wyłącznie z partnerem w Hiszpanii lub Austrii, ale od niego się dowiedzą, że on ma problemy z dostawą części zamiennych, podzespołów albo składników do wyrobu lekarstw, dlatego że są one produkowane w Chinach lub gdzie indziej, gdzie produkcja została wstrzymana - stwierdził były minister finansów.
Koronawirus na świecie
Na świecie jest już ponad 85 tysięcy osób zainfekowanych, a prawie trzy tysiące ludzi zmarło.
Polski Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzi całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Autor: kris / Źródło: tvn24, tvn24bis.pl