- Nie da się wyprodukować dużej ilości żywności pochodzenia zwierzęcego bez stosowania chemioterapeutyków - podkreśla w rozmowie z tvn24bis.pl dr Wojciech Karlik z Zakładu Farmakologii i Toksykologii SGGW. Z kolei Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej zapewnia, że antybiotyki są stosowane tylko u chorych zwierząt.
Z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że z roku na rok rośnie sprzedaż i zużycie chemioterapeutyków. Dr Wojciech Karlik, dyrektor Zakładu Farmakologii i Toksykologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, zwraca jednak uwagę, że "nie wiemy, jak są one dzielone na poszczególne zwierzęta". Takich danych resort rolnictwa bowiem nie publikuje.
Antybiotyki w mięsie
Wzrost zużycia chemioterapeutyków może być zatem związany ze wzrostem produkcji. Może być jednak zupełnie inaczej. - Inaczej trzeba tę sprawę analizować, jeżeli mamy wzrost zużycia chemioterapeutyków, a nie mamy wzrostu produkcji. Oznaczałoby to, że coraz więcej stosujemy na 1 kg wyprodukowanego zwierzęcia - mówi.
Od 1986 roku kilka krajów europejskich zaczęło wprowadzać zakaz stosowania antybiotykowych stymulatorów wzrostu. W całej Unii Europejskiej zakaz ten obowiązuje od 1 stycznia 2006 roku. Zauważono, że decyzja ta spowodowała wzrost użycia antybiotyków w celach leczniczych i terapeutycznych. Dopiero w ostatnich latach trend ten wyhamował.
- Dane z Europy pokazują, że obserwowaliśmy przez ostatnie 6-7 lat coroczny wzrost zużycia chemioterapeutyków, który zahamował przez ostatnie 2-3 lata - informuje dr Karlik.
Leczenie zwierząt
Z kolei Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej przypomina, że leki wykorzystuje się do leczenia, a nie zwiększania masy ciała czy szybszego wzrostu zwierząt:
- Antybiotyki stosuje się tylko do leczenia chorych zwierząt. Po postawieniu diagnozy o ich podaniu decyduje lekarz. Stymulatory wzrostu były stosowane 20-30 lat temu, teraz jest to zakazane - podkreśla Łukaszewicz.
Analizując stosowanie antybiotyków w żywności, należy wziąć pod uwagę na trzy gatunki zwierząt: trzodę chlewną, drób, bydło, produkcję mięsa i mleka.
Najwięcej w drobiu
- Każdy kraj w czymś się specjalizuje. Duńczycy specjalizują się przede wszystkim w produkcji trzody chlewnej. W Polsce mamy dużo trzody chlewnej i drobiu, a więc u nas stosowanie antybiotyków jest rozłożone na dwie grupy produkcyjne. W krajach skandynawskich jest sporo bydła, więc mają inną strukturę sprzedaży leków - tłumaczy dr Karlik.
- Są różnice między poszczególnymi państwami i w zależności od tego, która grupa dominuje, to jest inny profil i ilość zużycia antybiotyków. Jeżeli dominuje produkcja drobiowa, to jest ich stosowanych więcej, jeżeli dominuje bydło - to jest ich mniej - wskazuje.
Jak wyjaśnia, u krów antybiotyki daje się przez iniekcję. - Każde zwierzę dostaje strzykawką daną ilość leku i można to bardzo ściśle kontrolować. Jak się stosuje antybiotyki u drobiu, to podaje się je najczęściej w wodzie do picia, a wtedy trzeba robić duże roztwory. Jeden kurczak wypije, drugi nie, a więc z założenia te zużycie jest większe, bo dawkowanie musi być odpowiednio dostosowane - tłumaczy ekspert.
Jak dodaje, żeby wyhodować kurczaka, z reguły zużywa się więcej chemioterapeutyków niż niż wynosi to w przypadku kilograma wieprzowiny, a jeszcze mniej potrzeba na kilogram mięsa z cieląt, byków czy krów.
Szerokie spektrum działania
Najczęściej stosuje się antybiotyki tetracyklinowe: naturalne, pierwszej generacji lub półsyntetyczne. Ich mechanizm polega na hamowaniu biosyntezy białka.
- Najpopularniejsza w tej grupie jest doksycyklina, która ma szerokie spektrum działania, bardzo ładnie zachowuje się w organizmie, wchłania się do wszystkich narządów i jej skuteczność jest bardzo wysoka - wskazuje dr Wojciech Karlik.
Na drugim miejscu są antybiotyki beta-laktamowe, w tej grupie najpopularniejsza jest amokscylina. Sporo stosuje się również sulfonamidów. - Nie da się wyprodukować dużej ilości żywności pochodzenia zwierzęcego bez stosowania chemioterapeutyków - podkreśla dyrektor Zakładu Farmakologii i Toksykologii SGGW.
We wszystkich przypadkach stosuje się starsze odmiany leków, jak podkreśla bowiem ekspert, w Unii Europejskiej obowiązuje bowiem zasada, że nowoczesne antybiotyki chronione są dla ludzi z ciężkimi zakażeniami szpitalnymi.
Niezależnie od podanego leku hodowca jest zobowiązany do przestrzegania norm. Każdy lek stosowany w Polsce musi być zarejestrowany. Ulotka załączona do leku zawiera informacje o dopuszczalnych normach oraz o tzw. okresie karencji. Łukaszewicz tłumaczy, że jest to czas, w którym po podaniu leku zwierzę nie może trafić do rzeźni.
- Po zastosowaniu leku weterynarz zostawia informację hodowcy, do jego podpisu. Hodowca jest zobowiązany przestrzegać okresu karencji - wyjaśnia prezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej.
Odporne na leki szczepy
Zdaniem dr. Karlika niewielka ilości antybiotyków spożywanych przez człowieka w produktach odzwierzęcych może przyczyniać się do powstawania w organizmie ludzkim lekoopornych szczepów bakteryjnych. - W produktach pochodzenia zwierzęcego antybiotyków albo nie ma, albo są na tak bardzo niskich poziomach, że nie wywołują żadnych zmian w organizmach ludzi, więc nie oddziałują na bakterie - mówi.
Karlik jednocześnie podkreśla, że "mikroorganizmy nabywają odporności na chemioterapeutyki w środowisku, kontaktując się z antybiotykami, a nie wewnątrz organizmu człowieka czy zwierzęcia".
- Problem narastania antybiotykoodporności polega na tym, że leki, które stosujemy u zwierząt, potem pojawiają się w środowisku - dodaje.
Z ekspertem zgadza się Prezes Rady Lekarsko-Weterynaryjnej:
- Antybiotykoodporność nie występuje u człowieka czy zwierzęcia, ale u bakterii - podkreśla.
Oszacowano, że około 75 proc. antybiotyków podawanych zwierzętom nie jest przez nie całkowicie trawionych i wraz z odchodami trafiają do środowiska. - Wszystkie fermy produkcyjne mają obowiązek gromadzić odchody zwierzęce, ale potem są one wylewane na pola - dodaje de Karlik. Stamtąd przenikają np. do wód powierzchniowych, które z kolei mogą być wykorzystywane do podlewania warzyw, które spożywamy.
Zobacz: Boom na polskie mięso. "Mamy fenomen burgerowni" (z 26.05.2015):
Autor: mb, pmb//ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock