Spółka Pili Pili, do której należy sieć hoteli na Zanzibarze, poinformowała o zawieszeniu przyjmowania nowych pobytów. Wakacje gości, którzy aktualnie przebywają w hotelach, mają się odbyć terminowo. "Postaramy się aby komfort ich pobytu był taki jaki najlepszy możemy dziś zrealizować" - przekazała firma. Z redakcją Kontakt 24 skontaktował się turysta z Polski, który poinformował, że osoby, które są na miejscu, zostały bez jedzenia i wody. Turyści informują również, że nie mogą się skontaktować ze spółką.
W poniedziałek, 21 lutego br. właściciel spółki Pili Pili poinformował na Facebooku, że zawiesza rozpoczynanie nowych pobytów do 4 czerwca. "W związku z tym wszystkie osoby, które miały rozpocząć wakacje w Pili Pili od 26.02 i zakończyć je 02.04.2022 r. zostaną poproszone o zmianę terminy pobytu po 4 czerwca 2022 r. gdy my już będziemy przeorganizowani, ułożeni i będziemy mogli zaproponować pobyt z jakiego Pili Pili będzie dumne" - czytamy we wpisie.
"Oczywiście goście, którzy aktualnie przebywają w Pili Pili odbędą swoje wakacje terminowo, a my postaramy się aby komfort ich pobytu był taki jaki najlepszy możemy dziś zrealizować. Po zakończonym pobycie, bezpiecznie wrócą do kraju" - zapewnił właściciel Pili Pili. Jak poinformował, ostatni samolot Pili Pili wróci z Zanzibaru 5 marca.
Polscy turyści na Zanzibarze
Z redakcją Kontaktu 24 skontaktował się pan Kamil, który od 12 lutego przebywa na Zanzibarze w hotelu Pili Pili. Zdaniem internauty, turyści, którzy są na miejscu, zostali bez jedzenia i wody. W hotelu miało się pojawić wojsko.
"Jesteśmy od 12 lutego w hotelu PiliPili Africa, dziś okazało się że firma PiliPili, czyli pan Wojciech Żabiński, ponoć zbankrutowała. Polski personel jest dla nas nieosiągalny, nie możemy dodzwonić się do ambasady. Nasz powrotny lot miał odbyć się 26 lutego. Nie mamy żadnej potwierdzonej informacji, czy będziemy mogli powrócić do kraju. Nie mamy jedzenia ani wody w hotelu, robimy zakupy jak na razie. Są z nami małe dzieci. Miejscowi zabierają rzeczy z hotelu, lecz są też pomocne osoby z personelu tutejszego. W hotelach pojawia się wojsko, boimy się o własne bezpieczeństwo" - napisał pan Kamil.
Dodatkowo w komentarzach w mediach społecznościowych klienci Pili Pili informują o braku możliwości skontaktowania się z biurem Pili Pili. "Ja cały czas jestem na linii i 30sta w kolejce masakra jakaś" - napisała jedna z turystek. "Czy komuś udało się skontaktować z biurem?" - zapytała inna turystka.
Wysłaliśmy pytania w tej sprawie do ambasady RP w Tanzanii, jednak do momentu opublikowania artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Pili Pili na Zanzibarze
Pili Pili to sieć hoteli na Zanzibarze, które firmuje "Wojtek z Zanzibaru". Jak czytamy na stronie internetowej: "PiliPili to zespół kameralnych hoteli położonych w najpiękniejszym miejscu w Afryce Wschodniej – na Zanzibarze. Obiekty zlokalizowane są w wiosce rybackiej Jambiani, która jest obszarem przyrodniczo chronionym ze względu na uprawy trawy morskiej oraz w miejscowościach Paje i Bwejuu".
Na Facebooku społeczność "Życie na Zanzibarze" tworzy ponad 250 tysięcy osób. Wojciech Żabiński, twórca obiektu, zorganizował cały łańcuch usług, poczynając od lotów czarterowych, poprzez usługi hotelowe, do wycieczek na miejscu, za które płacono tzw. Pili Coinami, wirtualną walutą stworzoną przez "pana Wojtka".
Twórca kompleksu był w grudniu bohaterem artykułu Gazeta.pl pt. "Nieznana twarz 'Wojtka' z Zanzibaru. Hotelarz skazany na więzienie". Dziennikarze portalu ustalili, że przedsiębiorca hotelowy został skazany na dwa lata i dwa miesiące więzienia przez polski sąd m.in. za oszustwo. Żabiński złożył kasację do Sądu Najwyższego i wciąż czeka na jej rozpatrzenie.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock