Co najmniej 30 menedżerów niemieckiego koncernu motoryzacyjnego Volkswagen było zamieszanych w manipulacje wynikami pomiarów emisji spalin w silnikach Diesla - podał w środę na stronie internetowej tygodnik "Der Spiegel", powołując się na badania śledczych. - Ta liczba jest całkowicie bezpodstawna - powiedział agencji Reutera rzecznik niemieckiego producenta w siedzibie koncernu w Wolfsburg.
Volkswagen nie skomentował doniesień "Spiegla". W zeszłym tygodniu szef amerykańskiego oddziału koncernu Michael Horn tłumaczył, że winę za skandal ponosi "kilku inżynierów ds. oprogramowania", którzy instalowali specjalne programy fałszujące wyniki testów emisji szkodliwych substancji.
Zamieszanych może być więcej
Niemiecki tygodnik zwraca uwagę, że w sprawie należy się jednak spodziewać zawieszenia kilkunastu osób na kierowniczych stanowiskach. "Spiegel" powołał się na wyniki śledztw, prowadzonych zarówno przez firmę prawniczą Jones Day, jak i samego producenta. Tygodnik podkreśla, że krąg osób zamieszanych w aferę może być jeszcze większy.
W ubiegłym miesiącu amerykańska federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) poinformowała, że w swych samochodach z silnikami Diesla Volkswagen instalował zabezpieczenia przed nadmierną emisją tlenków azotu podczas testów. Ujawnienie tego faktu wywołało najpoważniejszy na przestrzeni ostatnich lat skandal w globalnej branży motoryzacyjnej, a Volkswagenowi grożą teraz w USA wielomiliardowe kary.
Oprogramowanie wyłączało system neutralizacji tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go w razie rozpoznania, że silnik poddawany jest testom. Volkswagen przyznał się, że wykorzystał takie rozwiązanie łącznie w około 11 mln samochodów na świecie, z których około 8 mln sprzedano w państwach Unii Europejskiej, w tym 2,8 mln w Niemczech.
Autor: gry / Źródło: PAP