Podczas piątkowej sesji można było zaobserwować dalsze lekkie osłabianie się złotego, co analitycy przypisują m.in. umocnieniu dolara na światowych rynkach i coraz gorszymi sygnałami na temat polskiej gospodarki.
Ok. 16.45 za euro trzeba było zapłacić 4,30 zł, za dolara 3,80 zł, za franka 3,96 zł, a za funta 4,97 zł.
Rafał Sadoch z DM mBanku przyznaje, że w końcówce tygodnia polska waluta dalej traciła na wartości, choć "spadek notowań złotego był jednak dość umiarkowany". - W piątek złoty osłabił się wraz z pogorszeniem nastrojów na międzynarodowych rynkach finansowych. Zdecydowana większość indeksów giełdowych spadła pod kreskę, co wynikło ze wzrostu szans na zaostrzenie polityki monetarnej w USA jeszcze przed końcem 2016 roku. W czwartek późnym wieczorem szef oddziału FED w San Francisco John Williams zakomunikował, że obecna kondycja gospodarcza Stanów Zjednoczonych uzasadnia szybką podwyżkę stóp, co zapoczątkowało odpływ kapitału z rynków wschodzących i umocnienie dolara - zwraca uwagę analityk.
GUS nie pomaga
Zdaniem eksperta, "w kierunku osłabienia złotego oddziałują również wczorajsze fatalne dane GUS".
- Dzisiejsza publikacja poprawiających się wskaźników ufności konsumenckiej w sierpniu jak zwykle nie miała wpływu na notowania polskiej waluty, podobnie jak poranne zapewnienia wicepremiera Morawieckiego o szansach na przyspieszenie dynamiki PKB w drugiej połowie roku powyżej 3.5 proc. Pojawiające się coraz to słabsze dane z polskiej gospodarki - najpierw o PKB za II kw., a teraz dane za lipiec - zwiększają spekulacje dotyczące dalszych cięć stóp procentowych przez RPP, co jest negatywnym impulsem dla złotego - zaznacza Sadoch.
Duże spadki
Konrad Ryczko z DM BOŚ także zwraca uwagę na fakt, że "złoty najmocniej tracił wobec amerykańskiego dolara (USD/PLN) gdzie obserwowaliśmy zmianę o 0,5 proc., co było wynikiem odreagowania niedawnej słabości amerykańskiej waluty na szerokim rynku". - W przypadku czynników krajowych słabość PLN możemy tłumaczyć powrotem spekulacji nt. ewentualnych cięć stóp ze strony RPP po wczorajszych słabych danych dotyczących sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej za lipiec - komentuje analityk BOŚ.
Autor: PMB / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock