Największy od sześciu lat spadek indeksu S&P 500 zbiera żniwa na europejskich parkietach. Zniżki widać między innymi na Giełdzie Papierów Wartościowych. We wtorek około godziny 13:40 indeks 20 największych spółek na warszawskim parkiecie tracił 3,18 procent pod kreską.
Około godziny 13:40 spadki były widoczne także na parkietach w Europie Zachodniej. Francuski indeks CAC40 tracił 2,41 procent, niemiecki DAX zniżkował o 2,18 procent, brytyjski FTSE250 o 2,12 procent, zaś hiszpański IBEX35 - 2,57 procent. Na plusie znalazł się jedynie słowacki SAX, który zanotował wzrost o 0,77 procent.
Indeks WIG, obejmujący wszystkie spółki notowane na warszawskim parkiecie, znalazł się 2,47 procent pod kreską. Około godziny 13:40 indeks zniżkował o 3,13 procent.
Na otwarciu wtorkowych notowań indeks 20 największych spółek tracił zaś 2,41 procent. Spadek jednak się pogłębił. Około godziny 13:40 WIG20 znajdował się 3,18 procent pod kreską.
Największe spadki obserwowaliśmy na akcjach Lotosu - 4,59 procent, Tauronu - 4,65 procent, BZ WBK - 3,86 procent, mBanku - 3,84 procent. Sporo, bo ponad 4,5 procent tracił także PKN Orlen.
Jakie prognozy
Serię spadków zapoczątkowała poniedziałkowa sesja na Wall Street, gdzie indeks Dow Jones spadł o 4,60 procent. Był to największy spadek tego indeksu od sierpnia 2011 roku. Znacznie obniżyły się również pozostałe indeksy a S&P 500 znalazł się na minusie, licząc od początku 2018 roku.
Oczekuje się, że tendencja spadkowa utrzyma się przez cały wtorek, a być może i w następnych dniach.
Zaniepokojenie skalą przeceny na Wall Street wyraził Biały Dom. Jego rzecznik Raj Shah powiedział, że Biały Dom zawsze martwi się, gdy giełdy tracą na wartości, ale fundamenty amerykańskiej gospodarki są silne.
W opinii Arta Cashina, dyrektora z UBS, korekta na amerykańskiej giełdzie może potrwać dłużej, chociaż Quincy Krosby, główny strateg rynkowy z Prudential Financial uważa, że drugi raz taka silna przecena nie powinna się szybko wydarzyć, gdyż inwestorzy mogą zacząć już szukać okazji do kupowania przecenionych akcji.
- Taka wyprzedaż, patrząc szeroko, to nie jest jakaś duża rzecz. Ale jest jednak bardzo istotna z przyczyn psychologicznych - powiedział Krosby.
- To klasyczny risk-off, który może się nie skończyć szybko - dodał Win Thin, szef strategów walutowych rynków wschodzących z Brown Brothers Harriman.
- Myślę, że nastroje były nieco zbyt optymistyczne. Co ciągnęło rynki w górę w styczniu? To nie były czynniki fundamentalne, to było zbytnie zaufanie - powiedział z kolei Brad McMillan, szef działu inwestycyjnego Commonwealth Financial Network.
Autor: mb/ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24