Po dwudniowej przerwie świątecznej rubel znowu dzisiaj był w obrocie. Niestety inwestorzy masowo wyprzedawali rosyjską walutę, która straciła ponad 2,7 proc. do dolara. To największy dzienny spadek od początku lutego - komentuje Jakub Tomaszewski, redaktor rynkowy tvn24bis.pl.
Rubel ma tendencję do podążania za cenami ropy. Ta ostatnia, w ciągu pierwszych dwóch handlowych dni maja, spadła najmocniej od początku kwietnia - w reakcji na niesłabnącą podaż tego surowca na świecie. Odmiana Brent Crude zanurkowała w tych dwóch dniach o ponad 6,5 proc. Rosyjska waluta straciła na wartości w środę ponad 2,7 proc. i o 11:45 naszego czasu kosztowała 66,46 dolara. To największy dzienny spadek od początku lutego.
Chwilę po godz. 18. za jednego dolara trzeba było zapłacić już 66,56 rubla.
Spekulanci mają wolne
Cena ropy, czyli głównego źródła dochodów Federacji Rosyjskiej z eksportu, spowolniła tempo odbicia od swojego 13-letniego dołka, jaki wykreśliła w styczniu. Podobnie jak przy cenach innych odmian ropy, kluczowe znaczenie ma nadprodukcja, a co za tym idzie, nadpodaż ropy. A co więcej, jak podał rządowy regulator rynku kontraktów terminowych w USA - agencja CFTC - duzi gracze, pokroju funduszy hedgingowych oraz banków inwestycyjnych, przestali grać na wzrosty rubla. Zredukowano pozycje długie na kontraktach terminowych opiewających na wzrosty rosyjskiej waluty, odkąd te osiągnęły roczne maksimum w marcu. Do końca tygodnia można się spodziewać dalszych spadków. Pod nieobecność większej części uczestników lokalnych rynków rosyjskich, którzy są na wyjazdach w związku z przedłużonym weekendem, nie będzie komu spekulacyjnie podbijać ceny poprzez kupno wyprzedanego rynku waluty rosyjskiej. Tym bardziej w obliczu znacznie większego wzrostu zapasów (2,8 mln) niż przewidywane 600 tys. baryłek i powodowanych tym dalszych spadków ropy.
Autor: Jakub Tomaszewski//km / Źródło: tvn24bis
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock