Cena za baryłkę ropy na najniższym poziomie od sześciu lat. Kosztuje już poniżej 43 dolarów i jak ostrzegają eksperci, geopolityczne konsekwencje tego stanu rzeczy "mogą być przerażające". Budżety wielu krajów eksportujących surowiec równoważą się przy założeniu, że baryłka kosztuje ok. 100 dol.
OPEC poinformował we wtorek, że w lipcu jego produkcja wzrosła do najwyższego poziomu od trzech lat. Kartel w ubiegłym miesiącu produkował 31,5 mln baryłek dziennie.
To o 1,5 mln baryłek więcej od górnej granicy ustalonej w czerwcu br. W konsekwencji spada cena za baryłkę ropy.
Od początku 2015 r. surowiec staniał już o 19 proc.
Iran wraca do gry
Zwiększenie produkcji ropy pochodzi z Iranu, Iraku i Arabii Saudyjskiej. Wyższa moc produkcyjna Iranu, najwyższa od 2012 roku, jest znakiem, że kraj jest gotowy do powrotu na światowy rynek energetyczny oraz skorzystania z zaproponowanego porozumienia nuklearnego.
Sankcje od dawna bowiem ograniczały wydobycie i eksport ropy z Iranu, dziś kraj zamierza odzyskać status światowego mocarstwa energetycznego.
Jak poinformował OPEC, Iran w lipcu zwiększył produkcję o 32,300 baryłek dziennie do 2,86 mln dziennie.
Rośnie także produkcja ropy spoza kartelu OPEC. Według raportu szybciej niż oczekiwano rosło wydobycie ropy na Morzu Północnym, w Chinach, Kolumbii, Rosji i USA.
- Produkcja Stanów Zjednoczonych pozostaje blisko najwyższego poziomu od czterech lat - informuje BBC cytując treść raportu OPEC.
Tylko Norwegia
Dane jasno pokazują, że trwa zacięta walka na rynku ropy. Najwięksi producenci surowca odmawiają zmniejszenia wydobycia pomimo cen sięgających dna.
Jak przypomniał serwis Business Insider, już w grudniu 2014 roku Jeff Gundlach, inwestor, który w 2012 roku znalazł się na liście 50 najbardziej wpływowych osób Bloomberg Markets Magazine, wystosował poważne ostrzeżenie dla świata o konsekwencjach spadku cen ropy poniżej 40 dolarów za baryłkę.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - mówił, jednocześnie dodając, że jest to "bardzo złe dla świata, nie tylko ze względów gospodarczych. Geopolityczne konsekwencje mogą być - mówiąc bez ogródek - przerażające."
Również Ambrose Evans-Pritchard w zeszłotygodniowym artykule w "The Telegraph" zwraca uwagę, że na ceny ropy Brent utrzymujące się na poziomie poniżej 50 dolarów za baryłkę przygotowana jest tylko Norwegia.
Jego zdaniem jako jedyna ma wystarczające dochody, aby zrównoważyć swój budżet w tym roku.
A np. budżet Rosji skalkulowany jeszcze w grudniu ub.r. w oparciu o historyczną już cenę 100 dol. za baryłkę ropy naftowej, musiał zostać skorygowany w marcu - nowa wersja budżetu zakładała, że ropa naftowa kosztuje 50 dol. za baryłkę. To oznaczało uszczuplenie budżetu o równowartość 10 proc. jej PKB.
Z kolei w przypadku Wenezueli spadek ceny surowca o 50 proc. w ciągu ostatnich 14 miesięcy spowodował, że kraj ma do dyspozycji 36 miliardów dolarów. Dla porównania - przez poprzednie lata wpływy ze sprzedaży ropy wynosiły 79 miliardów.
Autor: mb / Źródło: BBC