Norweski rząd ogłosił w piątek, że musi sięgnąć do swoich rezerw finansowych ze sprzedaży ropy, by zmierzyć się z rekordowym napływem migrantów do kraju. Ponadto mają być zmniejszone świadczenia dla uchodźców.
W tym roku norweski rząd spodziewa się napływu 33 tys. migrantów, co jest liczbą trzy razy wyższą niż średnio co roku w poprzednich latach. W związku z tym w przyszłorocznym budżecie zabrakło około 9,5 mld koron (ok. miliarda euro) na stawienie czoła kryzysowi. Norwegia liczy 5,2 mln mieszkańców. Choć nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale należy do strefy Schengen. W ramach unijnego podziału migrantów między kraje członkowskie zgodziła się na relokację do siebie 1,5 tys. osób z Grecji i Włoch. - Sytuacja, z którą musimy się zmierzyć, jest trudna i wymaga od nas wiele zarówno z punktu widzenia praktycznego, jak i ekonomicznego - powiedziała premier Erna Solberg, prezentując korektę przyszłorocznego budżetu, którego projekt przedstawiono 7 października.
Korekta budżetu
By sfinansować braki w budżecie, rząd ogłosił w piątek, że zdecydował się sięgnąć do państwowego funduszu majątkowego, zasilanego głównie wpływami ze sprzedaży ropy, wynoszącego ok. 700 mln euro, i przekazać stamtąd na cele polityki migracyjnej nieco ponad 120 mln euro. Już pierwszy projekt zakładał sięgnięcie do tego źródła i zasilenie budżetu kwotą blisko 400 mln euro. Ponadto rząd zamierza przekazać na cele związane z przyjęciem migrantów ok. 400 mln euro z 3,5 mld euro przeznaczonych w przyszłorocznym budżecie wstępnie na politykę pomocy rozwojowej dla najuboższych krajów świata. Brakujące 400 mln euro ma być pokryte dzięki odłożeniu na później przewidzianych obniżek podatków, a także przez zmniejszenie o 20 proc. pomocy udzielanej migrantom, ograniczenie godzin nauki języka norweskiego oraz szybsze odsyłanie tych migrantów, którym odmówiono prawa do azylu w Norwegii.
Autor: km / Źródło: PAP