Poważnie podchodzimy do tego, by być ważnym partnerem na europejskim rynku energii, dlatego widzę potrzebę elektrowni jądrowej w Polsce - powiedział w poniedziałek dziennikarzom minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Jak dodał, ostateczna decyzja o budowie polskiej elektrowni jądrowej "w znacznym stopniu" zależy od tego, jak Komisja Europejska potraktuje polski wniosek dotyczący rynku mocy. Tzw. rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia. Stąd mechanizm ten określany jest również jako rynek dwutowarowy. Towarem na tym rynku będzie bowiem moc dyspozycyjna netto, którą będą oferować wytwórcy oraz sterowane odbiory energii (ang. Demand Site Response - DSR).
"Pociągające" korzyści
Na początku grudnia resort energii przedstawił długo oczekiwany projekt ustawy o rynku mocy. Jak napisano w uzasadnieniu, wprowadzenie tego mechanizmu ma zapobiec niedoborom mocy wytwórczych, stworzyć zachęty ekonomiczne do budowy, utrzymywania i modernizacji jednostek wytwórczych oraz do zarządzania zużyciem energii u odbiorców. Teraz trwa proces jego prenotyfikacji w UE.
Prenotyfikacja to rodzaj postępowania w sprawach dotyczących pomocy publicznej, dodany do standardowej procedury kontroli pomocy państwa. Został sformalizowany w przyjętym przez Komisję Europejską w 2009 roku Kodeksie najlepszych praktyk dotyczących przebiegu postępowania w zakresie kontroli pomocy państwa. Postępowanie prenotyfikacyjne, które jest prowadzone między państwem członkowskim a Komisją, nie powinno trwać dłużej niż dwa miesiące. W tym czasie służby Komisji oraz państwa członkowskie mają możliwość nieformalnego i poufnego przedyskutowania prawnych i ekonomicznych aspektów dotyczących projektu przyznania pomocy.
Kosztowna ale korzystna
Jak mówił Tchórzewski, choć budowa elektrowni jądrowej jest kosztowna - różnica kosztów w stosunku do bloków konwencjonalnych jest trzykrotnie wyższa - to jednak korzyści z jej budowy "są pociągające". Oprócz niskoemisyjnego i stabilnego źródła energii, w przyszłości możemy posiadać energię, której ceną na rynku "możemy różnie dysponować". Minister podkreślił, że w przypadku finansowania przedsięwzięcia nie wchodzi w rachubę tzw. kontrakt różnicowy, bo jest on - jak mówił - argumentem "za" dla wykonawcy, a argumentem "przeciw" dla inwestora". Tchórzewski podkreślił, że budowa elektrowni jądrowej musi się opłacać jako przedsięwzięcie biznesowe.
Kontrakt różnicowy to kontrakt pomiędzy sprzedającym i kupującym, w którym zakłada się, że sprzedający zapłaci różnicę między aktualną wartością (w dniu wykonania kontraktu) ściśle określonych aktywów, a ich wartością w dniu zawarcia kontraktu (jeśli różnica jest ujemna, to różnicę płaci kupujący sprzedającemu). Kontrakt różnicowy został zastosowany np. w Wielkiej Brytanii w związku z projektem budowy elektrowni jądrowej. Według tego kontraktu rząd brytyjski ustalił cenę, jaką będzie otrzymywać koncern EDF za prąd wyprodukowany w elektrowni jądrowej. Przewidziano dwie opcje. Według pierwszej prąd dostarczany przez elektrownię do sieci jest faktycznie droższy niż cena prądu w sieci i rząd zwraca różnicę elektrowni. W opcji drugiej prąd dostarczany przez elektrownię do sieci jest tańszy niż prąd w sieci i wówczas EDF zwraca różnicę rządowi.
Plan finansowy do połowy roku
Minister Tchórzewski powiedział, że najdalej do połowy roku zostanie opracowany plan finansowania przedsięwzięcia, a do końca br. zapadnie ostateczna decyzja dotycząca budowy. Dodał, że początkowo mógłby powstać blok "powyżej 1000 MW", a w budowie siłowni powinny też uczestniczyć polskie przedsiębiorstwa. Jak podkreślił minister, obecnie 50 polskich przedsiębiorstw ma realne doświadczenie w projektach jądrowych, a 300 firm ma zdolność do uczestniczenia w takich projektach.
"Potrzebujemy elektrowni jądrowych". Rozmowa z prof. Strupczewskim:
Autor: ToL//rzw / Źródło: PAP