Gra ratingami oraz podatek bankowy uderzają w notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Poniedziałkowa sesja kończy się spadkiem notowań WIG20 o 3,21 proc. (1679,22 pkt.). To największa zniżka od sześciu lat. O rynkach pisze redaktor rynkowy tvn24bis.pl Jakub Tomaszewski.
Pierwsze półtorej godziny poniedziałkowej sesji zniwelowało całe, mozolnie wypracowywane wzrosty z zeszłego tygodnia. Ale sęk chyba nie tkwi w tych pierwszych 90 minutach poniedziałkowego handlu. Problem nakreśliło ostatnie 2,5 miesiąca.
Giełda nurkuje
Kiedy w zeszłym tygodniu, w poniedziałek chwilę przed godziną 11.00 kurs WIG20 odbił się od psychologicznej bariery 1700 pkt., wielu inwestorów wieściło koniec spadków i początek hossy.
W Internecie zrobiło się gęsto od komentarzy typu „koniec przeceny” i „kupujcie dołek”. Trudno w tym momencie powiedzieć, czy wszyscy Ci optymiści mieli rację. Moim zdaniem nie.
Po pierwsze, tak na naszym „europejskim podwórku”, jak i globalnie środowisko nie sprzyja spektakularnym wzrostom. Mnóstwo jest niepokojów, tych chińskich, syryjskich i surowcowych. Pomijając bardziej lub mniej istotne powody spadków WIG20 na przestrzeni ostatnich 2,5 miesięcy, trudno jest nie zauważyć zasadniczej przesłanki – piątkowej obniżki perspektyw dla Polski z A- do BBB+ przez amerykańską agencję ratingową S&P.
Trzęsący się ze strachu o jutro inwestorzy na globalnych rynkach, każdą informację, o choćby nie do końca jednoznacznym pozytywnym przekazie, zwykli są traktować w czasach niepokojów jak negatywną. Tym bardziej zareagują na oficjalny i wyrażony dosłownie przekaz, że w polskiej gospodarce dzieje się coś niedobrego.
Wpływ tej nieprzewidywalności na polską giełdę rynek wycenił na ponad 60-punktowy spadek WIG20, który stracił dzisiaj ponad 3 proc. i raczej istotnie przebił psychologiczną barierę 1700 pkt.
Przebicie ważnego poziomu wsparcia i kiepskie nastroje na globalnych rynkach nie pozwalały od jakiegoś czasu na optymistyczne prognozy. Teraz zostały doprawione ostrą oceną perspektyw stabilności systemowo-ekonomicznej Polski. Obawiam się, że może to być mieszanka ciężkostrawna dla inwestorów i trudno będzie o „lekkie” nastroje i wzrosty na GPW.
Podatek bankowy
Przypomnijmy, że w piątek prezydent Andrzej Duda popisał ustawę o podatku bankowym. Zgodnie z nią od lutego 2016 r. m.in. banki, firmy ubezpieczeniowe, SKOK-i i firmy pożyczkowe będą obłożone tzw. podatkiem bankowym, wynoszącym rocznie 0,44 proc. wartości ich aktywów.
Tego dnia przedstawiono również założenia prezydenckiej ustawy frankowej. Koszty ustawy dla banków nie są jeszcze znane, ma je dopiero policzyć KNF. Tymczasem swoje wyliczenia przedstawił mBank. "Łączne straty sektora bankowego przy założeniu stuprocentowego zainteresowania kredytobiorców CHF: 32 mld zł" - napisano na twitterowym koncie banku.
To wszystko niekorzystnie wpływa na gorszą kondycję akcji banków.
Gra ratingami
"Od wygrania wyborów w październiku 2015 r., nowy polski rząd zainicjował różne działania legislacyjne, które naszym zdaniem osłabiają niezależność i efektywność kluczowych instytucji, jak wynika z naszej oceny instytucjonalnej" - napisano w uzasadnieniu decyzji.
Po decyzji S&P w piątek swoją ocenę wydała agencja Fitch, która utrzymała rating Polski na dotychczasowym poziomie A- oraz A (odpowiednio dla zobowiązań w walutach obcych i w walucie krajowej) z perspektywą stabilną. Trzecia z największych agencji ratingowych - Moody’s, mimo wskazania 15 stycznia jako możliwej daty ogłoszenia oceny ratingowej Polski, nie przedstawiła swojego komunikatu.
Autor: Jakub Tomaszewski/mb//gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ