- Kształt systemu emerytalnego może mieć znaczenie dla aktywności zawodowej, w szczególności osób starszych, jednak doświadczenia międzynarodowe oraz Polski pokazują, że nie jest to jedyny determinant. W wielu państwach wiek efektywny przejścia na emeryturę przekracza wiek ustawowy. Również w Polsce obserwujemy wzrost efektywnego wieku przejścia na emeryturę - mówiła zastępca dyrektora departamentu polityki makroekonomicznej w ministerstwie finansów Joanna Bęza- Bojanowska.
W czwartek przedstawicielka resortu prezentowała sejmowej komisji gospodarki i rozwoju analizę ministerstwa finansów dotyczącą wpływu systemu emerytalnego na gospodarkę i rynek pracy. - System emerytalny ma i może oczywiście mieć znaczenie dla długookresowych procesów gospodarczych, jednak nie jest jego największą determinantą- powiedziała. Wskazała na pracę, kapitał oraz ich łączną produktywność. Wyjaśniła, że jeśli chodzi o wkład pracy to kluczowe jest kształtowanie się długookresowej stopy bezrobocia i podaży pracy. Zwróciła uwagę, że jednocześnie niekorzystne tendencje demograficzne przyczyniają się do spadku podaży pracy. Prognozy mówią, że do 2060 r. populacja zmniejszy się o 11 proc., zaś populacja w wieku produkcyjnym o 25 proc. - Szansą na ograniczenie tych skutków jest aktywizacja zawodowa Polaków - wyjaśniła przedstawicielka MF. Według niej potencjał w tym zakresie jest bardzo istotny, bowiem aktywność zawodowa Polaków w wieku produkcyjnym jest o 3 pkt niższa niż średnia w UE. Wskazała, że jedną z odpowiedzi rządu na problemy jest polityka migracyjna i działania na zwiększenia aktywności zawodowej osób młodych.
Praca pod przymusem
Przewodniczący komisji Jerzy Meysztowicz (N) ocenił, że analiza MF jest niespójna z decyzjami rządu dotyczącymi skrócenia wieku emerytalnego. - Z tych danych jasno wynika, że czym dłużej Polacy będą pracować, tym będzie lepiej - zauważył poseł. - Mamy dylemat, jak zachęcić te osoby, aby były aktywne zawodowo jak najdłużej - mówił.
Janusz Cichoń (PO) zauważył, że z danych statystycznych wynika, iż obecnie w wieku 59 lat mamy w Polsce ok. 580 tys. osób. - To są osoby, które za chwilę zejdą z rynku pracy, a w wieku lat 18-stu mamy niespełna 400 tys. obywateli. To oznacza, że różnica między liczbą schodzących z rynku pracy, a wchodzących na ten rynek rocznie jest w granicach 180-250 tys. osób. O tyle nam się będzie kurczył z roku na rok ten potencjalny zasób pracy - mówił Cichoń. Odnosząc się do zarzutów Meysztowicza Bęza- Bojanowska powiedziała, że nie tyle istotny jest ustawowy wiek emerytalny, ale efektywny wiek emerytalny. - W ostatnich 10 latach zaobserwowaliśmy - pomimo relatywnie niewielkich zmian w wieku ustawowym - bardzo istotne zmiany w przypadku wieku efektywnego. W przypadku kobiet to jest wydłużenie o niespełna 5 lat efektywnego wieku przejścia na emeryturę, w przypadku mężczyzn to jest 4 lata- powiedziała. To pokazuje, że nawet przy niższym wieku emerytalnym jest potencjał zmian w tym zakresie. Wiceminister finansów Wiesław Janczyk tłumaczył, że obniżenie wieku emerytalnego było odpowiedzią PiS na głos społeczny. - Dane liczbowe z całego świata pokazują, że tędy jest właśnie droga, tworzenia dobrych, dobrze opłacanych miejsc pracy i dobrowolności, a nie przymusu w tym zakresie - powiedział. Według niego oczywiste jest, że będziemy mieć większe emerytury, jak będziemy dłużej pracować, niemniej obywatele nie zgodzili się na to, aby działo się to pod przymusem.
Kobiety wciąż w tyle?
Z twierdzeniami przedstawicieli resortu finansów polemizował Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS zwrócił uwagę na niski wskaźnik zatrudnienia w Polsce, zwłaszcza kobiet. - Z instytucji publicznych kobiety są zwalniane wcześniej od mężczyzn, co skutkuje niskimi emeryturami. Podobna sytuacja jest w naszych firmach- dodał.
Według niego teza, że bardziej liczy się efektywny, a nie ustawowy wiek emerytalny jest nieuprawniona - gdyby tak było, można by całkowicie znieść ustawowy wiek emerytalny oczekując, że ludzie będą się zachowywać racjonalnie. Mordasewicz poinformował, że po obniżeniu wieku emerytalnego zasoby pracy w ciągu 5 lat skurczą się w Polsce nie o 600 tys., jak zakładano wcześniej, ale o 1,2 mln osób.
Autor: ps/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock