Większość Polaków nie chce "zamrażać" środków na dłużej i szuka promocji - na przykład zakłada lokaty na trzy miesiące. Boimy się inwestować i na kontach mamy tylko środki na "czarną godzinę" - czytamy w analizie eksperta HRE Investments Bartosza Turka.
Ekspert, powołując się na dane Głównego Urzędu Statystycznego, wskazał, że klienci zakładają najczęściej lokaty na trzy miesiące, aby "zarobić dodatkowe promile i chociaż częściowo ograniczyć niekorzystne działanie inflacji".
Lokaty
Turek zauważył, że w promocyjnych ofertach można znaleźć depozyty oprocentowane nawet na poziomie 2-3 proc. w skali roku. Zaznaczył jednak, że często nowi klienci banków, żeby skorzystać z promocji, muszą również spełnić szereg dodatkowych wymagań, np. muszą skorzystać z dodatkowych produktów.
Ekspert dodał, że klienci, którzy w grudniu zakładali trzymiesięczne lokaty na 0,74 proc. w skali roku, zarobili "trochę ponad 7 promili". "W praktyce oznacza to, że przez trzy miesiące do kwoty 10 tys. złotych bank dopisze 18,5 zł odsetek. Z tego skromnego wynagrodzenia fiskus zabierze 3,52 zł, więc do nas trafi faktycznie jedynie 14,98 zł odsetek" - wyliczał Turek.
Znacznie gorzej jest w przypadku lokat rocznych, sześciomiesięcznych czy nawet kilkuletnich. Te zakładane w grudniu były przeciętnie oprocentowane na zaledwie 0,1-0,3 proc. w skali roku. Z wyliczeń HRE Investments wynika, że jeśli ktoś w grudniu założył przeciętny półroczny depozyt i wpłacił do banku 10 tys. złotych, to po sześciu miesiącach otrzyma jedynie 8,51 zł odsetek po opodatkowaniu. "W przypadku depozytów rocznych, po 12 miesiącach od 10 tys. bank naliczy przeciętnie mniej niż 13 zł odsetek" - napisał Turek.
Mrożenie a "czarna godzina"
Jak zauważył ekspert, dane opublikowane przez bank centralny pokazują ponadto, że Polacy szczególnie unikają w ostatnich miesiącach mrożenia pieniędzy na dłużej. "Widać było to już po odpływie pieniędzy z lokat (przez 10 miesięcy epidemii Polacy wycofali z nich aż 85 mld złotych, czyli 30 proc. środków) i rekordowym napływie na rachunki zwykłe i oszczędnościowe (167 mld złotych przez 10 miesięcy)" - czytamy.
Turek zaznaczył, że taki stan sugeruje, że część rodaków nie do końca wie co zrobić z pieniędzmi. "Po prostu często boimy się zainwestować w coś bardziej ryzykownego niż bankowy depozyt, ale też doceniamy gwarancje dawane przez system bankowy i łatwość dostępu do pieniędzy zdeponowanych w bankach. Dlatego częściej niż w 'skarpecie' oszczędności i środki na tzw. czarną godzinę trzymamy na kontach" - napisał.
Dodał, że efektem niskiego oprocentowania w bankach są m.in rekordowe zakupy obligacji skarbowych, złota, a także nieruchomości. Ponadto do funduszy inwestycyjnych co miesiąc wpływają po 2-4 mld zł świeżych środków.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock