Komisja Europejska nie zgadza się z opinią parlamentów niektórych krajów UE zgłaszających zastrzeżenia do propozycji zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych - oświadczył szef KE Jean-Claude Juncker, sygnalizując, że KE nie wycofa projektu.
- Jak widzimy, projekt zmiany dyrektywy o pracownikach delegowanych napotkał opór wielu parlamentów, bo rzekomo narusza zasadę pomocniczości UE - powiedział Juncker w poniedziałek w wystąpieniu na odbywającej się w Luksemburgu konferencji przewodniczących parlamentów państw UE. - Mamy inny pogląd w tej sprawie, dlatego KE odpowie na zastrzeżenia parlamentów i przedstawi swoją opinię - mówił.
- Uważamy, że to (delegowanie pracowników - red.) sprawa transgraniczna, którą trzeba się zajmować na szczeblu europejskim - powiedział szef KE.
Żółta karta
KE otrzymała tzw. żółtą kartkę od parlamentów 11 państw UE, w tym Polski, w sprawie propozycji zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych. Propozycja ta zakłada, że pracownik wysłany przez pracodawcę do innego kraju UE na pewien czas powinien mieć prawo do takiego samego wynagrodzenia, jak pracownik lokalny, a nie tylko do płacy minimalnej. Miałby otrzymywać np. premie czy dodatki przysługujące pracownikom lokalnym. Według projektu, gdy okres delegowania pracownika przekroczy 2 lata, powinien on być w pełni objęty przez prawo pracy kraju goszczącego.
Parlamenty 11 państw uważają jednak, że projekt Komisji narusza unijną zasadę pomocniczości; zgodnie z nią UE nie powinna regulować spraw, które mogą być lepiej rozwiązane przez same kraje członkowskie. KE musi poddać swój projekt ponownej analizie i może podjąć decyzję o jego podtrzymaniu, zmianie lub wycofaniu.
Polska protestuje
Polskie władze uważają, że zmiany w unijnych przepisach będą niekorzystne dla polskich firm świadczących usługi w innych krajach unijnych, które konkurują przede wszystkim niższą ceną. Z Polski pochodzi najwięcej pracowników delegowanych w UE; w 2014 r. było to prawie 430 tysięcy na 1,9 mln (22,3 proc.).
"Żółtą kartkę" wobec propozycji KE zgłosiły parlamenty Polski, Bułgarii, Czech, Danii, Estonii, Chorwacji, Węgier, Łotwy, Litwy, Rumunii i Słowacji. Izby parlamentów tych krajów mają w sumie 22 głosy przyznane przez unijny traktat. Aby uruchomić procedurę "żółtej kartki" w sprawie projektu przepisów UE, wystarczyło 19 głosów.
Porozumienie?
W poniedziałek Juncker podkreślił też, że kierowana przez niego Komisja Europejska chce współpracować z parlamentami państw Unii w ważnych sprawach. - KE musi dążyć porozumienia z parlamentami narodowymi w sprawie ważnych europejskich projektów - powiedział Juncker. - Europa nie odniesie sukcesu, jeżeli nie będzie się respektować narodów - dodał.
Wpływ parlamentów narodowych na tworzenie prawa UE to jeden z tematów odbywającej się w Luksemburgu dwudniowej konferencji przewodniczących parlamentów państw UE. Polski parlament reprezentują na niej marszałek Sejmu Marek Kuchciński i wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
Uczestnicy konferencji dyskutują również o kryzysie migracyjnym i polityce azylowej UE, bezpieczeństwie obywateli oraz wzmacnianiu Unii Europejskiej.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock