Auta z kierownicą po prawej stronie można już w Polsce rejestrować. Eksperci alarmują, że chętni na ich użytkowanie powinni przechodzić odpowiedni egzamin, bo jazda "anglikami" wcale nie jest taka łatwa. Na razie wystarczy spełnić jednak kilka mniej uciążliwych wymogów.
Pan Bartosz na co dzień mieszka w Szkocji, ale od czasu do czasu do Polski przyjeżdża "anglikiem".
- Wszystko jest na swoim miejscu, tylko kierownicę mamy tu gdzie mamy - po prawej - mówi Bartosz Baczyński.
Trudna jazda
Polskie urzędy od minionej soboty dla takich właśnie samochodów mają nowe przepisy. Można już je rejestrować, ale najpierw trzeba dostosować światła i lusterka do ruchu prawostronnego oraz wyskalować prędkościomierz z mil na kilometry na godzinę.
To z całą pewnością coraz bardziej powszechny widok - i na polskich ulicach, i na polskich parkingach. Nic dziwnego - zwłaszcza w wakacje wielu naszych rodaków odwiedza swoimi samochodami swoje rodziny w kraju. Ale właśnie ten widok w coraz większym stopniu niepokoi fachowców.
- Trudniej dołączać się do ruchu, trudniej wyprzedzać, również nasz pasażer może wpaść w tą pułapkę takiego złudnego bezpieczeństwa - wysiadając sobie beztrosko, bo zazwyczaj - jak wysiada z prawej strony, to nic mu nie nadjedzie, a tutaj może np. wysiąść pod koła nadjeżdżającego samochodu - obawia się Michał Kościuszko, kierowca rajdowy.
Większe koszty
O lawinie rejestrowania takich pojazdów nie można na razie mówić. - Zważywszy na to, że takie samochody są jednak nieco tańsze, od tych np. z rynku niemieckiego, wydaje się, że jedynie część klientów na taki pojazd zdecyduje się - przekonuje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Motoryzacyjnego.
I to mimo oczywistych utrudnień. - Żeby cokolwiek zobaczyć, czy mamy miejsce do wyprzedzania, musimy po prostu połową samochodu, a nawet bardziej wychylić się za to auto i wtedy jesteśmy na przeciwległym pasie ruchu, i stwarzamy ogromne niebezpieczeństwo dla innych uczestników drogi, jadących z naprzeciwka - wyjaśnia Kościuszko.
Pan Praktyk ma na ten temat jednak nieco inne zdanie. - Mamy już tyle dróg ekspresowych tutaj i autostrad, że jeśli trzeba pojechać gdzieś dalej, to jedziemy właśnie takimi drogami, a tam wystarczą do tego lusterka - stwierdza Baczyński.
Skoro mowa o autostradach - w Polsce, przypomnijmy, są one płatne. A ostatnim warunkiem dopuszczenia do ruchu jest obowiązkowe OC. Jak wynika z wstępnych prognoz towarzystw, w przypadku "anglików" może być nawet trzy razy droższe.
Autor: kris / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24