W środę złoty i inne waluty rynków wschodzących traciły na wartości. Inwestorów mogły odstraszyć niepokojące informacje z Ukrainy. Około godziny 17.30 euro kosztowało 4,16 zł, dolar 3,02 zł, a franka wyceniano na 3,41 zł.
- Dzisiejsza sesja zdecydowanie nie jest udana dla polskiej waluty. Złoty traci względem dolara, euro, funta i franka. Polska waluta nie jest wyjątkiem na tle całego regionu krajów wschodzących, wyprzedawana jest także turecka lira czy węgierski forint - mówi Mateusz Adamkiewicz z Domu Maklerskiego X-Trade Brokers.
Wyprzedaż walut
Według niego złotemu nie pomogły nawet dobre dane o produkcji przemysłowej. Adamkiewicz uważa, że po wielu udanych sesjach z rzędu możemy zobaczyć korektę kursu złotego do dolara co najmniej do okolic 3,05, natomiast euro powinno być wyceniane w okolicach 4,15 – 4,20.
- Nie można wskazać jednej konkretnej przyczyny słabości złotego, poza tym, że dziś wyprzedawane są wszystkie waluty krajów emerging markets. W ostatnich dniach waluty krajów rozwijających mocno zyskiwały i dziś przyszedł czas na korektę - ocenia Adamkiewicz.
Rykoszet z Ukrainy?
Konrad Białas z Alior Banku uważa, że wpływ na kurs złotego ma sytuacja na Ukrainie. - Tracimy na wartości ze względu na wydarzenia na Ukrainie. Jest to czynnik trudno mierzalny i ciężko jest przewidzieć jak sytuacja u sąsiada będzie ciążyła polskiej gospodarce - twierdzi Białas.
- Panika powinna ustąpić i nie ma mowy o osłabieniu do 4,2 zł/euro. Myślę, że w czwartek powinna przyjść stabilizacja, a nawet lekkie umocnienie w kierunku 4,16 zł/euro - dodaje.
Analityk uważa, że w czwartek inwestorzy obserwować będą dane o PMI w przemyśle chińskim. - Potwierdzenie spowolnienia w drugiej gospodarce świata może mieć negatywny wpływ na rynki wschodzące - ocenił.
Autor: msz//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu